Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wizyta u Erwina Cofałki, rolnika pasjonata z centrum Chorzowa

Łukasz Respondek
Pracą w gospodarstwie rolnik zajmuje się od kilkudziesięciu lat.
Pracą w gospodarstwie rolnik zajmuje się od kilkudziesięciu lat. fot. Marzena Bugała.
Erwin Cofałka mieszka w jednym z najstarszych domów w mieście. Gospodarstwo to jego największy skarb i życiowa pasja.

Erwina Cofałkę z Chorzowa Starego za dojenie krowy na łące milicja zamknęła w chlewiku. Miał 12 lat, ale już wtedy wiedział kim chce być. Jego rodzina od pokoleń zajmuje się rolnictwem. W najlepszym okresie był właścicielem 50-hektarowego gospodarstwa, na którym hodował ponad 120 świń. Te czasy już jednak dawno minęły i dziś wspomina je z sentymentem.

- W tamtych latach mogłem wyhodować świnię od urodzenia do 120 kilogramów w ciągu siedmiu miesięcy. Wtedy gospodarka była planowa i miesięcznie trzeba ich było oddać na kontrakt dziesięć lub dwadzieścia - wyjaśnia Cofałka.

Po podwórku pana Erwina przy placu Piastowskim 18 biegają gąsior, para kaczek i kozy. Na dachach siedzą koty. W gospodarstwie jest ich podobno szesnaście. Wejścia i bramy pilnuje kilka psów. - Niech pan się nie boi, on nie gryzie, nawet mimo tego, że to "Warszawiok" - pan Erwin wskazuje na jednego z nich i zaprasza do środka. Jego dom jest jednym z najstarszych w mieście.

Cofałka o swoich zwierzętach opowiada chętnie. - Koza Cila kiedyś spodobała się kuzynce kolegi, która mieszka w Niemczech. Przez pół roku załatwiliśmy wszystkie formalności. I zabrała ją do siebie razem z jej małymi. I co? Po trzech tygodniach wróciłem z pracy, a ona biegała po podwórku. Podobno tak tęskniła, że nowa właścicielka miała codziennie na karku służby porządkowe - uśmiecha się pan Erwin.

Chętnie prowadzi do szerokich drzwi. Na sianie leży biały koń. Podnosi się ostrożnie, kuleje. - Chcieli go zjeść, a ja się zaparłem i powiedziałem, że będę go leczył. Znajomi mnie ostrzegali, ale przewracałem dużo większe bestie. Myślę sobie: co takiemu "kneflowi" nie dam rady? A jednak Kuba to strasznie twarda i uparta sztuka.

Pan Erwin codziennie wstaje kwadrans po 5. Dzień zaczyna od herbaty i palenia w piecu. Potem zajmuje się karmieniem zwierząt. Poza pracą w gospodarstwie naprawia różne urządzenia rolnicze. Jest też stolarzem. W polu na razie nie pracuje. Ale za kilka tygodni będzie musiał już coś zasiać.

Cofałka ma 67 lat. Jest na emeryturze. W ciągu kilkudziesięciu lat z rolnika, który dosyć dobrze prosperował stał się bardziej pasjonatem. Kiedyś jego rodzina była samowystarczalna - ze sklepów korzystała bardzo rzadko. Dziś jego swojskie wyroby ograniczają się głównie do koziego mleka. - Przepisy są nieżyciowe. Państwo nie jest w ogóle zainteresowane rolnictwem - mówi.

Przypomina też, że okresy prosperity dla rolników na przestrzeni ostatnich wieków były bardzo krótkie. - A chłop nigdy nie stał na piedestale - podkreśla. Rolnik często się uśmiecha i żartuje. Proponuje, że zagra na harmonijce i akordeonie. Gdy wychodzimy na podwórko goni swoje kozy, głaszcze Kubę i karmi najmłodsze zwierzęta mlekiem z butelki. Jest w swoim żywiole.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wizyta u Erwina Cofałki, rolnika pasjonata z centrum Chorzowa - Chorzów Nasze Miasto

Wróć na chorzow.naszemiasto.pl Nasze Miasto