Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Niebieski półfinał!

Rafał Musioł
Piłkarze Ruchu wyeliminowali Legię i jako pierwsi awansowali do półfinału Remes Pucharu Polski! Decydujące trafienie zadał w dogrywce Łukasz Janoszka (z lewej)
Piłkarze Ruchu wyeliminowali Legię i jako pierwsi awansowali do półfinału Remes Pucharu Polski! Decydujące trafienie zadał w dogrywce Łukasz Janoszka (z lewej) Fot. Marcin Obara
Naszym celem jest mistrzostwo Polski i zdobycie Pucharu Francji - zabawnie przejęzyczył się Stefan Białas, trener Legii Warszawa, podczas swojej pierwszej konferencji prasowej po przejęciu ławki z rąk Jana Urbana.

O to, żeby ekipie Białasa pozostały jedynie abstrakcyjne sny o występach nad Sekwaną, za to rozwiały się marzenia o zdobyciu Remes Pucharu Polski miał się wczoraj postarać chorzowski Ruch, broniąc jednobramkowej zaliczki. Stawką rewanżowego meczu był awans do półfinału tych rozgrywek.

Do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była jednak dogrywka, w której decydujący cios zadał Legii Łukasz Janoszka. Być może wpływ na taki przebieg rywalizacji miała wczesna pora rozgrywania meczu (w ramach przebudowy obiektu zdemontowano oświetlenie), bardziej sprzyjająca sjeście niż bieganiu za piłką.

Niebiescy dogrywki doczekali się jednak na własne życzenie, a ściślej rzecz biorąc całą winę ponosi Marcin Zając. Piłkarz Ruchu w 54 minucie pokonał już Jana Muchę, ale przegrał sam ze sobą. Po minięciu bramkarza Legii miał przed sobą pustą bramkę, jednak zdziwiony tą niezwykłą perspektywą zatrzymał się, przyjrzał raz jeszcze, poczekał na obrońców, wdał się w drybling i było po sprawie.

- Dziękujemy! Dziękujemy! - ironiczne skandowanie kibiców gospodarzy wywołało pewnie na twarzy Zająca rumieniec wstydu, ale amatorskie zmarnowanie tej okazji powinno go przede wszystkim kosztować utratę tygodniówki, czyli kilku tysięcy złotych.

Udział w tym wtorkowym kabaretowym popisie strzeleckiego partactwa długo mieli także legioniści, ze szczególnym uwzględnieniem Bartłomieja Grzelaka, jednak to właśnie legionista śmiał się ostatni, gdy zdobył wreszcie bramkę po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Macieja Iwańskiego. Także w tym przypadku nie obyło się bez scenki rodzajowej. Grzelak, zirytowany postawą kibiców Legii, którzy nie dopingują drużyny w ramach "walki" z właścicielami klubu, czyli koncernem ITI, pobiegł fetować swoje trafienie pod... pustą trybunę. W rewanżu kilkaset osób, które dotarły na stadion obdarzyło strzelca imponującą porcją gwizdów.

W ciągu 90 minut główka Grzelaka była jedynym golem, jaki udało się zdobyć zawodnikom obu drużyn i stanowiła niemal błąd statystyczny w zalewie marnowanych okazji. Niebiescy mieli swoje piłki meczowe także w pierwszej połowie (też Zając!), gdy prezentowali taktykę przyczajonego tygrysa. Pozwalali Legii na prowadzenie gry, by w dogodnych momentach wyprowadzać kontrataki, po których rywale powinni definitywnie wypaść za pucharową burtę. Jak się jednak okazało na przykładzie Zająca, nie ma takich sytuacji strzeleckich, których nie da się zmarnować.

W dogrywce Ruch prezentował się już lepiej. Piłkarze Waldemara Fornalika zaczęli utrzymywać legionistów daleko od własnej bramki, sprawiając wrażenie bardziej zdecydowanych. Gospodarze byli też zapewne uśpieni wcześniejszym pokazem ze strony napastników gości, bo z dużym lekceważeniem podeszli do akcji Janoszki, tymczasem syn "Ecika" potraktował obrońców niczym tyczki slalomowe i po profesorsku posłał piłkę do siatki.

I w ten sposób Legii, choć na otarcie łez zdobyła zwycięską bramkę, pozostały jedynie wspomniane na wstępie sny o Pucharze Francji, natomiast chorzowianie mają szansę na drugi z rzędu występ w finale.

- Cieszy nas zwycięstwo w dwumeczu z Legią. Przyjechaliśmy po awans i ten cel zrealizowaliśmy. Szkoda straconej drugiej bramki, bo remis by nas bardziej satysfakcjonował - przyznał po meczu Janoszka.

Zdaniem trenerów

Stefan Białas (Legia):
Mieliśmy dużą przewagę, mogliśmy strzelić drugą bramkę i zakończyć mecz w regulaminowym czasie.
Podziękuję zawodnikom za to, że zagrali dobry mecz.

Waldemar Fornalik (Ruch):
Super, że Łukasz strzelił tego gola w dogrywce. Mecz powinien się jednak rozstrzygnąć po akcji Zająca w 54 minucie. Ale najważniejszy jest awans i to, że wygrywamy zarówno w lidze, jak i w pucharze!

Legia Warszawa - Ruch Chorzów 2:1 (0:0, 1:0).

Bramki: 1:0 Bartłomiej Grzelak (65-głową), 1:1 Łukasz Janoszka (108), 2:1 Tomasz Jarzębowski (120-głową). Pierwszy mecz: 0:1. Awans: Ruch.

Widzów 800

Sędziował Paweł Gil (Lublin)

Legia MuchaI - Rzeźniczak, Kumbev, Astiz, Wawrzyniak (46. Rybus) - Borysiuk, Jarzębowski, IwańskiI, Kiełbowicz - Grzelak, Dong (46. Szałachowski, 107. Radović)

Ruch Perdijić - Grzyb, Stawarczyk, Grodzicki, JakubowskiI - BaranI, PulkowskiI(83. Piech), Janoszka, ŚwierblewskiI(63. Lisowski) - Zając (73. GoncerzI), Sobiech


Wisła Kraków - Lechia Gdańsk 1:3 (1:3). 0:1 Łukasz Surma (1), 0:2 Piotr Brożek (10-sam.), 1:2 Patryk Małecki (22-karny), 1:3 Ivans Lukjanovs (37). Pierwszy mecz: 0:0. Awans: Lechia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chorzow.naszemiasto.pl Nasze Miasto