Marek Twaróg: Czy wyrównają Gorzelika?

Jerzy Gorzelik z Ruchem Autonomii Śląska odniósł sukces w listopadowych wyborach - burza na Śląsku i burza w całej Polsce! Pierwsza sesja sejmiku i nieudane głosowanie nad liderem Ruchu - burza na Śląsku i burza w całej Polsce! I wczoraj: Gorzelik w zarządzie województwa - wręcz publicystyczne szaleństwo! Z Warszawy płyną pomrukiwania, przestrogi, pouczania. Jak to zwykle bywa - jutro telewizyjny wóz transmisyjny odjedzie spod gmachu Sejmiku Śląskiego i znowu zrobi się cicho i spokojnie. Będzie tak, bo zainteresowanie Śląskiem, które po wyborach zrodziło się wśród warszawskich elit z trójkąta Wiejska - Aleje Jerozolimskie - Krakowskie Przedmieście, jest udawane i pod publiczkę.

Ale Jerzy Gorzelik w gabinecie członka zarządu zostanie. Co zrobi? Da się wmanewrować w polityczne przepychanki? Zostanie zmanierowanym lokalnym politykiem, który przecina wstęgi i ziewa na nudnych posiedzeniach? Będzie teraz dostojnie przemierzał korytarze gmachu przy Jagiellońskiej i wygłaszał banały na konferencjach prasowych? Nie widzę go w takiej roli. Ale być może będzie musiał się jej podporządkować. Nie takich przecież indywidualistów wyrównywał walec politycznej poprawności. I co wtedy?

Nie boję się zatem Gorzelika, wyszarpującego Śląsk naszej Polsce. Boję się za to, że ze świeżego, rozintelektualizowanego Ruchu Autonomii Śląska, który wreszcie rozbudził w nas chęć do debatowania o regionalnych sprawach, zostanie partyjna maszynka do głosowania. Że zamiast inspirujących wypowiedzi Gorzelika zostaną teraz puste polityczne deklaracje, jakich wiele słyszymy z ust lokalnych działaczy i polityków. W tym sensie żałuję, że Gorzelik dostał stanowisko. Boję się, by nie polubił za bardzo garnituru, służbowego auta i politycznej nowomowy.

W nadziei, że tak się nie stanie, za internautami, którzy na naszych stronach żywo komentują ostatnie wydarzenia wokół RAŚ, skończę: "Trzim sie, Jorguś!".