Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kultura (za)wysoka

abc
abc
"Do teatrów chodzą frajerzy" - tak twierdzi jeden z uczniów chorzowskiego gimnazjum. Dlaczego tak myśli?

Młodzież nie obcuje z kulturą wyższą. Kto jest temu winny? Szkoły, teatry, czy nastolatki?

Nie od dziś wiadomo, że młodzież omija z daleka wszelkie instytucje kultury. Czas wolny woli spędzać przed komputerem lub na osiedlowej ławce. Sporadyczne szkolne wyjścia do teatrów traktuje jako przymus i ostateczną konieczność. Kiedy ma prawo wyboru, wybiera kino. Teatr, opera, czy filharmonia w ogóle nie są brane pod uwagę.

Nastolatki, zwłaszcza uczęszczające do gimnazjum, są na takim etapie rozwoju, gdzie ściśle wyszczególniają się ich zainteresowania. Część z nich fascynuje sport, innych ciekawi fotografia, jedni uczą się języków obcych, a drudzy gry na gitarze. Istnieje wąska grupa młodzieży, która interesuje się sztuką lub po prostu chce korzystać z dobrodziejstw kultury wyższej. Coraz rzadziej słyszymy z ust młodego człowieka: „Pasjonuje mnie teatr”. Skąd bierze się taka niechęć do teatru?

Odpowiedzi na to pytanie udzieliła Agata Ziebura, uczennica jednego z chorzowskich gimnazjów: „Wydaje mi się, że to ma związek z rzeczami, które teraz są najważniejsze dla młodzieży[…]. Bardziej interesują ich proste, mało skomplikowane formy spędzania czasu. Wolą komputery.”. By zachować równowagę, swoją opinie przedstawiła również druga strona. Przemek Pomorski powiedział: „Nie za bardzo lubię chodzić do teatru, ponieważ dla mnie jest to nudne. Wolę chodzić do kina.” Istotnym jest również to kiedy ostatni raz gimnazjaliści odwiedzili teatr. Odpowiedzi były różne, ale najczęściej słyszaną była: „Nie pamiętam”.

Zastanawia jednak fakt, skąd bierze się obiegowa opinia, że teatr jest nudny i na jakiej podstawie młodzi ludzie opierają tę tezę. Gdyby dbać o rozwój kulturalny młodych ludzi już od najmłodszych lat, sytuacja mogłaby wyglądać inaczej. Prezentowanie dzieciom różnych form sztuki, kształciłoby ich artystyczny smak. To z kolei przyczyniłoby się do dobrowolnego obcowania z kulturą wyższą lub stanowiło jakąkolwiek podstawę, by móc stwierdzić, że teatr jest czymś nieatrakcyjnym.

Rola oświaty

Szkoły coraz rzadziej organizują wyjścia do placówek kulturalnych. Jeśli takie mają miejsce, to głównie dotyczą amatorskich wystąpień. Nie umniejszając nieprofesjonalnym grupom artystycznym, prezentowanie tylko takich spektakli zniechęca do dalszego zagłębiania się w tę formę sztuki. Nastolatkom wydaje się, że każde przedstawienie, w każdym teatrze jest takiej samej „jakości”.

Choć za rozwój kulturalny najmłodszych odpowiedzialni są również rodzice, trzeba wziąć pod uwagę ile kosztuje taki przywilej. Wyjście do teatru w gronie najbliższych jest znacznie droższe, niż realizowane grupowo przez szkołę. Dlaczego, więc nie praktykuję się takich przedsięwzięć? Na te temat wypowiedziała się mgr Aleksandra Janik-Mendel, nauczycielka języka polskiego w Gimnazjum nr 10 w Chorzowie: „Pierwsza rzecz jest taka, że oferty kierowane do szkół uwzględniają godziny poranne, a w związku z tym, że jest nowa podstawa programowa, dyrektorzy niezbyt chętnie zgadzają się na to, żeby w ogóle wychodzić w czasie lekcji [..]. Problem jest też taki, że te przedstawienia na które się ewentualnie idzie to przeważnie są lektury szkole, a to powoduje, że uczniowie nie do końca są zainteresowani.” Poloniści twierdzą, że spektakle dopołudniowe są jakościowo gorsze, niż te grane wieczorem. Aktorzy, zdając sobie sprawę z tego przed kim występują, nie przykładają się do swojej pracy. W takim razie wyjścia do teatru należałoby organizować po lekcjach. Niestety, cena biletu automatycznie rośnie. Natomiast godzina zakończenia wieczornego spektaklu jest gwarancją późnego powrotu do domu.
Młodzież nie ma więc okazji, by poznać wartość sztuki teatralnej.

Co teatr na to?

Pracownicy teatru zapytani o opinie, wzruszyli ramionami. Można odnieść wrażenie, że kwestia rozwoju kulturalnego młodzieży jest im obojętna. Nieistotne jest kto, lecz w jakiej ilości przybędzie na spektakl. Teatr Rozrywki w Chorzowie stworzył „Strefę-Studenta”, która ma zachęcić młodych ludzi do obcowania z teatrem. Cena biletu na tę strefę wynosi 29 złotych. Biorąc pod uwagę fakt, iż jeszcze parę lat temu bilety dla osób uczących się można było nabyć za symboliczne 5 złotych, cena ta nie brzmi atrakcyjnie. Nawet najtańsza opcja przekracza możliwości finansowe przeciętnego ucznia. Zapytana o opinie, uczennica Aleksandra Choroba powiedziała: „To za dużo. Tym bardziej, że do teatru nikt nie chodzi w pojedynkę.”

Wychodzi więc na to, że systemy mające zwiększyć frekwencje młodzieży w teatrze, to zwyczajne dyletanctwo.
Administracja Teatru Rozrywki zapytana o powód rezygnacji z biletów za 5 złotych, nie udzieliła odpowiedzi, wolała przemilczeć temat. Szkoda, bo mimo tego, że 5 polskich złotówek gwarantowało tylko miejsca stojące, wielu młodych ludzi korzystało z tej możliwości.

Nikt nie dba o to, by dzieci poznały tę czcigodną formę spędzania wolnego czasu. Młodzież uważa, że teatr nie ma nic do zaoferowania. Szkoły twierdzą, że mają związane ręce. Teatry zaś nie wydają się specjalnie przejęte tym, że przyszła inteligencja tego kraju, nie czerpie z kultury wyższej.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Kultura (za)wysoka - Chorzów Nasze Miasto

Wróć na chorzow.naszemiasto.pl Nasze Miasto