Piłkarze Clearexu w nienajlepszych nastrojach wrócili ze stolicy Portugalii, gdzie w zeszłym tygodniu uczestniczyli w turnieju o Puchar Europy
Przypomnijmy, że trzykrotni mistrzowie Polski w futsalu przegrali wszystkie trzy grupowe mecze: z hiszpańskim Palays de Castellon 0:9, belgijskim Action 21 Charleroi 2:3 i węgierskim CSO-Montage Budapest 1:6.
- Poczatkowo wydawało się, że obie grupy finałowego turnieju są wyrównane, ale szybko okazało się, że my trafiliśmy jednak do dużo mocniejszej - mówi Andrzej Antos, szkoleniowiec chorzowskiego zespołu. - Przecież turniej zakończył się zwycięstem Hiszpanów, którzy w finale pokonali Charleroi 5:1, mimo że w belgijskim zespole grało aż czterech Brazylijczyków. Nie jest to zaskakujące, jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że w Hiszpanii już od 25 lat funkcjonują ligowe rozgrywki w futsalu, natomiast od 15 lat działa tam w pełni profesjonalna liga. Piłkarze utrzymują się z futsalu i to widać po ich wyszkoleniu technicznym, umiejętności prowadzenia piłki. U nas tylko Andrzej Szłapa może się pochwalić podobną techniką.
Chorzowianie wyjeżdżali do Lizbony wzmocnieni Tomaszem Szeją, który wrócił do Clearexu.
- Prezes Wolny ma zapewne swoje plany wobec Szei, którego powrót był prawdopodobnie ,jednorazowy" - mówi trener Antos.
Kilku piłkarzy Clearexu nie było w Portugalii w najwyższej dyspozycji. Wspomniany Szłapa jeszcze dwa dni przed wyjazdem miał 40-stopniową gorączkę i zażywał antybiotyki. Przeziębieni byli Krzysztof Jasiński, Adam Kryger, Dariusz Brauhoff i Marcin Pawłowski.
- To był chyba jakiś wirus - zastanawia się Andrzej Antos. - Szansę straciliśmy jednak dopiero w przegranym z Charleroi 2:3 meczu. Do przerwy przegrywaliśmy 0:3 sami ,zawalając" bramki numer 1 i 3. Po przerwie byliśmy w ciągłym ataku, Belgom tylko kilkakrotnie udało się wyjść z własnej połowy, ale nam zabrakło skuteczności. Z kolei z Węgrami graliśmy już tylko o zachowanie ,twarzy". Prowadziliśmy otwartą, ofensywną grę, co - znów przy słabej skuteczności - skończyło się kolejną porażką.
Chorzowianie byli zdowoleni z organizacji turnieju.
- Wiadomo, impreza firmowana była przecież przez UEFA - kontynuuje Antos. - Mieszkaliśmy w czterogwiazdkowym hotelu, w jedno- albo dwuosobowych pokojach, oczywiście z klimatyzacją. Jedzenie było bardzo dobre - codziennie szwedzki stół, mnóstwo owoców, ciasta... Hala zrobiła na nas wrażenie, zwłaszcza podczas znakomitego pojedynku gospodarzy, Sportingu, z AS Roma. Ten mecz oglądało 3,5 tys. widzów i atmosfera była wspaniała. Później, kiedy Sporting odpadł już z turnieju, zainteresowanie nie było tak duże.
Po powrocie do kraju przyszedł czas na analizę. Zawiedziony występem swojego zespołu jest prezes Clearexu Zdzisław Wolny, który jeszcze niedawno
zapowiadał walkę o najwyższe trofeum w klubowym futsalu. Zapowiadają się spore zmiany w kadrze Clearexu, wiadomo także, że Andrzej Antos od nowego sezonu nie będzie już trenował chorzowskiego zespołu.
- To była wspólna decyzja, prezesa i moja. Po takim występie nikt nie może być zadowolony, więc trzeba było coś zrobić. Znając prezesa Wolnego wiem, że wyciągnął on odpowiednie wnioski i dokona wzmocnień zespołu, prawdopodobnie także międzynarodowych. Ja mógłbym już zrezygnować, ale postanowiłem, że bez premii, społecznie poprowadzę zespół w dwóch ostatnich ligowych kolejkach z P.A. Novą i Lipnikiem Bielsko-Biała. Mam nadzieję, że wspólnie z zespołem ustanowimy rekord Polskiej Ligi Halowej i zakończymy sezon z kompletem zwycięstw - zakończył Andrzej Antos.
Świątek w finale turnieju w Rzymie!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?