Karaś jest absolwent Wydziału Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego i podyplomowych studiów dziennikarskich na Wydziale Nauk Społecznych UŚ. Od 2001 roku był dziennikarzem telewizyjnym. Przez kilka lat swojej kariery był związał z katowickim ośrodkiem Telewizji Polskiej. Zaczynał jako reporter programu informacyjnego „Aktualności”, potem był jego wydawcą i szefem. Ostatnie dwa lata pracował w TVN 24. Był producentem.
Widzowie pamiętają go głównie z tematów związanych z gospodarką i problematyką unijną. Zajmował się filmami i programami informacyjnymi, które prezentowały m.in. sposoby wykorzystania unijnych pieniędzy. W ostatnich latach na stanowisku reportera zajmował się głównie górnictwem. Relacjonował akcję ratowniczą w czasie katastrofy hali na terenie Międzynarodowych Targów Katowickich. Był też prezenterem programu „Tygodnik Regionalny”.
Krzysztof Karaś ma poukładane życie prywatne: jest żonaty i ma dwumiesięcznego syna Ksawerego. Jest miłośnikiem motoryzacji i motorów, uprawia też żeglarstwo.
Z Krzysztofem Karasiem, rzecznikiem prasowym Urzędu Miasta w Chorzowie rozmawia Łukasz Respondek
Przez wiele lat wiązał pan swoje życie zawodowe z mediami. Teraz jest pan bardziej urzędnikiem. To chyba dość radykalna zmiana?
Owszem, ale nie aż tak bardzo. Znam oczekiwania dziennikarzy, bo przecież sam nim byłem. Ja nie przechodzę na drugą stronę barykady, tylko na drugą stronę kamery – teraz będę odpowiadał na pytania, a nie będę ich zadawał. Chcę być łącznikiem między samorządem, a dziennikarzami.
Nie obawia się pan tej nieco innej rzeczywistości?
Na pewno jest to dla mnie wyzwanie, a każda zmiana generuje pewne obawy. Ale jest to dla mnie przede wszystkim szansa na poznanie czegoś nowego i kolejny etap rozwoju mojej ścieżki zawodowej. Ta sytuacja jest dla mnie nowa. Wywołała we mnie dużo pozytywnych emocji – mam poczucie, że mogę stworzyć coś ciekawego i poprawić politykę informacyjną miasta.
Jakim chce pan być rzecznikiem?
Różne instytucje często się barykadują, potrafią się zacementować, bojąc się nieprzychylnych artykułów. To nie jest dobra metoda. Uważam, że z dziennikarzami należy rozmawiać, komunikować się, mieć jak najlepszy kontakt. Z trudnymi tematami też trzeba się zmierzyć i nie chować głowy w piasek. Postaram się stworzyć biuro prasowe, które będzie mogło stawić czoło nawet najtrudniejszym wyzwaniom.
Co się zmieni? Z doświadczenia wiem, że chorzowscy samorządowcy – prezydent i jego zastępcy – są ludźmi dość otwartymi. Dziennikarze nie mają wielkiego problemu z „wyciąganiem” od nich informacji...
Użył pan sformowania „wyciąganie” informacji. Wyobrażam to sobie w ten sposób, że to my będziemy bardzo samodzielni. Zamierzamy inspirować te informacje. Nie chcemy, aby dziennikarze musieli je „łowić” i ich szukać. Sami postaramy się wyjść z inicjatywą. I poniekąd podawać „na tacy” gotowe wiadomości.
Zna pan Chorzów?
Jestem z Katowic i na pewno nie znam tego miasta jeszcze tak dobrze, jak stolicy województwa. Uczę się go. Trochę szczęśliwie się złożyło, że mieszkam na osiedlu Tysiąclecia, tuż przy samej granicy. W parku kultury praktycznie się wychowałem, a do Chorzowa bardzo często jeździliśmy na zakupy. To miasto jest mi na pewno bliskie.
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?