Około godziny 8 rano na alarmowy numer policji zadzwonił wczoraj człowiek, który poinformował, że w Zespole Szkół Gastronomiczno-Usługowych przy ulicy Katowickiej jest bomba. Idiotyczny żart przeszkodził w zajęciach kilkuset uczniom.
Nauczyciele, jak to ktoś określił, byli wkurzeni do granic i nie ma się co dziwić, bo to już drugi taki dowcip na przestrzeni kilkunastu dni. Znów w szkole musiały interweniować policja, straż pożarna i pirotechnicy. Policja i szkoła szukają sprawców wybryku. Nauczyciele wytypowali już nawet tych, którzy mogli to zrobić.
- Telefonowano z budki przy Urzędzie Stanu Cywilnego. Natychmiast był tam radiowóz, ale nikogo nie udało się złapać. Technik zdjął ślady. Będziemy szukać sprawców - zapewnia Teresa Usarek-Konopka, rzecznik komendy.
Warto odnotować, że w ostatnim czasie dwóch takich żartownisiów udało się namierzyć i sprawy skończyły się przed sądem. Jednego, który zagroził bombą w budynku przy ulicy Ryszki, zidentyfikowali chorzowscy policjanci dzięki zarejestrowanemu głosowi.
W związku z interwencją w "gastronomiku" nie było trzech pierwszych lekcji.
- Te godziny zostaną przez uczniów odpracowane, być może w pierwszy poniedziałek ferii - mówi Wacław Piska, dyrektor szkoły.
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?