Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zatrudnieni w "Warexie" muszą prosić się o pensje. Z różnym skutkiem

MICHAŁ TABAKA
Być może niektóre spółki powstałe na bazie siemianowickiej huty, ze względu na złą sytuację finansową, zostaną zamknięte. Fot. TOMASZ JODŁOWSKI
Być może niektóre spółki powstałe na bazie siemianowickiej huty, ze względu na złą sytuację finansową, zostaną zamknięte. Fot. TOMASZ JODŁOWSKI
Pod koniec lat 90. ubiegłego wieku na bazie Huty "Jedność" SA powstało wiele mniejszych spółek. Takie rozwiązanie miało być receptą na coraz większe problemy finansowe największego zakładu w mieście.

Pod koniec lat 90. ubiegłego wieku na bazie Huty "Jedność" SA powstało wiele mniejszych spółek. Takie rozwiązanie miało być receptą na coraz większe problemy finansowe największego zakładu w mieście. Niestety, idea nie sprawdziła się. Spółki, podobnie jak sama huta, mają się coraz gorzej. Przykładem jest firma "Warex", zajmująca się głównie pracami remontowo-ślusarskimi. Prawie za każdym razem "Warex" jest na samym końcu wśród hutniczych spółek na liście, która określa terminy wypłat. Firma jest winna prawie każdemu ze 150-osobowej załogi. Ludzie są coraz bardziej zdesperowani. Nie wierzą już w kolejne obietnice swoich dyrektorów.

- W ubiegłym tygodniu otrzymałem ratę w wysokości 350 zł. Dobre i to. Chociaż mój rodzinny budżet jest mocno nadszarpnięty. Długi mojej rodziny rosną w zastraszającym tempie - mówi 30-letni siemianowiczanin Adam Dratwa. Pan Adam ma szczęście. Jego żona pracuje. Razem wychowują 7-letniego syna. Ich miesięczny dochód to niewiele ponad tysiąc złotych. Dziecko już niedługo rozpocznie edukację w szkole podstawowej. To się wiąże z następnymi wydatkami.

- Nie wiem, jak to dalej będzie. Dla mnie to zupełne bezprawie. Ludzie pracują, starają się rzetelnie wywiązywać ze swoich obowiązków. A potem musimy wręcz błagać o należne nam pieniądze. Przecież nasza cierpliwość też ma swoje granice - twierdzi Dratwa. Inni zatrudnieni w "Warexie" są w jeszcze gorszej sytuacji. Ciepły posiłek raz dziennie to dla nich szczyt marzeń. W takiej właśnie sytuacji jest 23-letni Krystian Kuklok. Mieszka razem z ojcem, który jest bezrobotny. Mężczyzn nie stać nawet na opłacanie czynszu. Boją się, że niedługo spotkają się z komornikiem.

- Pieniędzy w tej firmie brakowało od zawsze. Miesiąc od powstania spółki już płacili w ratach. Najpierw była to połowa stawki, potem jeszcze mniej. Teraz dostajemy paski z wypłat z trzymiesięcznym opóźnieniem. Członkowie zarządu chyba nie do końca wiedzą, w jakich my musimy żyć warunkach. To bardzo upokarzające. Ale ich, z grubymi portfelami, z pewnością nigdy coś takiego nie spotka - uważa pan Krystian. Zatrudnionych w "Warexie" tym bardziej sprawa dziwi, gdyż przekonują, że jest praca. Firma ma wciąż nowe zamówienia. O co więc tak naprawdę chodzi? Z takim zapytaniem zwróciliśmy się do prezesa ?Warexu?, Tomasza Dziury.

- Zaległości finansowe względem naszych pracowników spowodowane są tylko i wyłącznie jednym. Otóż usługodawcy nie wywiązują się z wcześniejszych ustaleń. Chodzi w tym przypadku o ponad 700 tys. zł. Cały czas staramy się, by zaległości zostały wreszcie uregulowane - przekonuje prezes. Jeszcze rok temu pracownicy "Warexu" zajmowali się konserwacją maszyn znajdujących się w Walcowni Rur |Jedność|. W przyszłości także jest spora szansa, że wiele osób znajdzie zatrudnienie w WRJ.

- Jeżeli wszystko ruszy zgodnie z planem, a więc za około 6, 7 miesięcy, to ci ludzie mają duże szanse na pracę na walcowni. W grę wchodzi zatrudnienie w służbach serwisowych. To będzie ponad 200 nowych miejsc pracy - mówi Jan Detko, prezes zarządu i dyrektor naczelny siemianowickiej walcowni.

Załoga "Warexu" jest wystraszona. Ludzie boją się zwolnień. Mówią, że chociaż nie płacą na czas, to ważne, że w ogóle jest praca. Nie oznacza to, że nie będą walczyć o swoje pieniądze.

- To nam się należy. Ale na razie nie warto chyba zbytnio wychylać się z szeregu - mówią. Walcownia, jeżeli dojdzie do uruchomienia finansowania jej budowy, ma być ratunkiem dla wielu siemianowickich firm. WRJ z pewnością nie będzie jednak receptą na wszystkie problemy. Długi będzie musiał każdy płacić we własnym zakresie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Zatrudnieni w "Warexie" muszą prosić się o pensje. Z różnym skutkiem - Chorzów Nasze Miasto

Wróć na chorzow.naszemiasto.pl Nasze Miasto