Z miejskich map znikają kolejowe nieużytki

Kolejowe nieruchomości często są od lat nieużywane i stanowią jedynie schronienie dla wandali i pijaczków. W najlepszym razie wykorzystują je do swojej radosnej twórczości graficiarze.
Co gorsza, nie ma żadnych szans na ich ponowne zagospodarowanie – PKP nie ma pieniędzy na bieżące potrzeby, a co dopiero na realizację takich pomysłów.

Stąd coraz częstsza praktyka burzenia tych nieruchomości. W minionym roku na takie posuniecie zdecydowano się w Świętochłowicach, gdzie przy okazji rozbiórki znaleziono archiwalne dokumenty.
Teraz kolej przyszła na Siemianowice Śl. Tutejsza stacja przy ul. Moniuszki (dawnej Dworcowej) nie była eksploatowana od 1 kwietnia 1968 r., kiedy zlikwidowano linię ruchu pasażerskiego biegnącą przez miasto. Przez kolejne lata kolejowy budynek niszczał. W końcu popadł w ruinę. Samorządowcy nie chcieli przedłużać takiego stanu rzeczy i zdecydowali się na rozbiórkę. W ruch poszły koparki oraz spychacze i z dawnej stacji została tylko spora kupa gruzu.

Trudno wierzyć, że nagle PKP dostanie worek pieniędzy i zajmie się swoimi zapomnianymi nieruchomościami. Czy na rozbiórkę zdecydują się także w innych miastach?

– Żadnych kolejowych nieruchomości nie przejęliśmy. Oprócz budynków mieszkalnych przy ul. Kochłowickiej 7 i 13. I tutaj nie ma mowy o wyburzaniu. O jakichkolwiek decyzjach z naszej strony w sprawie innych nieruchomości nie może być mowy, póki nie będziemy mogli nimi dysponować – wyjaśnia Gabriela Kardas, rzecznik prasowy UM w Chorzowie. I też gmina nie pcha się na siłę, żeby dostać w spadku kolejowe ruiny. Bo co z nimi dalej robić – chyba tylko burzyć na własny koszt. Wyjątkiem są grunty wykorzystywane jeszcze nie tak dawno przez kolejkę wąskotorową. Chorzów jest nimi zainteresowany.

Do rozmów może jednak dojść dopiero po uporządkowaniu przez kolej stanu prawnego tych terenów.