MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Wolne na 50 procent

Grzegorz Lisiecki
Michał Gancarz, podobnie jak większość graczy pierwszej "piątki", grał w Przemyślu słabo. Fot. Marzena Bugała
Michał Gancarz, podobnie jak większość graczy pierwszej "piątki", grał w Przemyślu słabo. Fot. Marzena Bugała
Nie udał się koszykarzom Alby wyjazd do Przemyśla. Chorzowianie rozegrali najlepszy mecz w tym sezonie, ale przegrali w dogrywce po indywidualnych błędach.

Nie udał się koszykarzom Alby wyjazd do Przemyśla. Chorzowianie rozegrali najlepszy mecz w tym sezonie, ale przegrali w dogrywce po indywidualnych błędach.

Piętnaście sekund przed końcem dogrywki w pojedynku Polonii Przemyśl z UKS Alba był remis 77:77, a piłkę mieli chorzowianie.

- W takich sytuacjach zawsze gra się do samego końca: albo trafimy i wygramy, albo będzie druga dogrywka - opowiada Rafał Sobecki, szkoleniowiec chorzowskiej drużyny.

Tym razem stało się jednak inaczej. Łukasz Wójcik zamiast przytrzymać piłkę zdecydował się na indywidualną akcję, która zakończyła się stratą. Miejscowi mieli jeszcze osiem sekund na rozegranie piłki i swój czas wykorzystali - równo z syreną do kosza trafił Piotr Kundlik, którego nie upilnował Marcin Bartecki i Polonia wygrała 79:77.

- Daleki jestem od wskazywania winnych porażki, ale gracz, która ma pełnić rolę lidera zespołu nie może popełniać takich błędów - mówi o Wójciku trener Sobecki. - Akcja miała być rozegrywana przez piętnaście sekund i nawet gdybyśmy nie trafili, to uważam, że w drugiej dogrywce mielibyśmy większe szanse. Polonia grała już wtedy bez swoich trzech zawodników, wśród których był również Puchalski, a u nas mecz skończyło tylko dwóch. Dlatego nie ma żadnego usprawiedliwienia na sytuację z końcówki spotkania. Być może jako beniaminek II ligi płacimy właśnie frycowe, bo mimo wszystko mamy zespół z niewielkim doświadczeniem, ale porażka w Przemyślu, podobnie jak ta z Katowicami boli. Gdybyśmy wygrali te mecze bylibyśmy przecież nie na ósmym, a na trzecim miejscu w tabeli - dodaje.

W tym sezonie problemem chorzowian jest też niska, około 50-procentowa, skuteczność przy rzutach wolnych. - W Przemyślu Wójcik rzucił tylko 5 z 10 wolnych, a w poprzednim meczu 4 z 8 - wylicza Sobecki. - Podobnie jest zresztą z innymi graczami, a przy takich porażkach jak z Polonią każdy punkt jest ważny.

Nie dość, że chorzowski zespół przegrał, to jeszcze stracił Adama Spychałę, który po brutalnym ataku Daniela Puchalskiego skręcił staw skokowy. Nie wiadomo, czy Spychała wróci do drużyny na jutrzejszy mecz z Hawajskimi Koszulami (hala KS Hajduki, godzina 18), co stwarza kolejny problem. - Zostało nam tylko dwóch podkoszowych graczy, czyli Broda i Palicki, a przecież Hawajskie Koszule mają silną "deskę" - martwi się Rafał Sobecki. - Zespół z Żor przegrał do tej pory wszystkie siedem spotkań, jednak w żadnym wypadku nie można go lekceważyć. Z Hawajskimi Koszulami zawsze grało nam się bardzo trudno, na dodatek to doświadczony zespół, który przecież kiedyś musi zacząć wygrywać. Mam jednak nadzieję, że nie stanie się to jeszcze w sobotę. Liczymy na zwycięstwo i mocne wsparcie kibiców - zakończył szkoleniowiec UKS Alba.

POLONIA PRZEMYŚL - UKS ALBA CHORZÓW 79: 77 po dogrywce (12: 18, 19: 7, 15: 21, 19: 19, 14: 12).
UKS ALBA: R. Broda 22, Palicki 14, Chamera 12, Podbiał 4, Bartecki 5 oraz Wójcik 9, Spychała 7, Pełka 4, Gancarz 0.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świątek w finale turnieju w Rzymie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chorzow.naszemiasto.pl Nasze Miasto