Żadnej prośby i wezwania strażacy starają się nie zostawiać bez odpowiedzi, ale czasem bywa tak jak wczoraj, gdy stary sprzęt szwankuje i odmawia posłuszeństwa. Tymczasem pieniędzy na nowy albo na gruntowną naprawę zużytego nie ma i nie będzie. A sopli i nawisów śnieżnych nad głowami chorzowian coraz więcej. Przez ostatnich dziesięć dni strażacy wzywani byli ponad 30 razy do usuwania takich zagrożeń. Wczoraj kilkakrotnie.
- Obawiam się, że gdy pojawi się słońce, tych wezwań będzie jeszcze więcej. Bardzo wiele dachów w mieście nie ma odpowiednich drabinek zabezpieczających śnieg przed zsunięciem się z dachu. Ulic, nad którymi zwisają nawisy i sople, jest wiele. Pół biedy, gdy z góry wali się sam śnieg. Wtedy więcej jest strachu niż szkód. Ale gdy spada lód, konsekwencje mogą być poważne. Dlatego trzeba chodzić w odległości kilku kroków od budynków. Gorzej, gdy chodniki są na to za ciasne - przestrzega Edward Gąsowski, komendant PSP.
Wczoraj strażakom po kilku interwencjach popsuł się podnośnik Bronto sięgający 66 metrów i wysłużona drabina. Obie awarie do wtorku powinny być usunięte, ale strażacy nie wiedzą, co będzie, gdy nawali jakaś droga część. A co w sytuacji, gdy przytrafi się groźny pożar?
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?