Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Urząd wypowiedział umowy dzierżawcom ogródków w Maciejowicach

Łukasz Respondek
Państwo Redzimscy na ogródku spędzają całe dnie
Państwo Redzimscy na ogródku spędzają całe dnie RES
Renata i Mieczysław Redzimscy są jedną z trzech rodzin, które zajmują przydomowe ogródki obok budynku przy ul. Głównej 43 w Maciejkowicach. Starsze małżeństwa znajdują tam spokój, wyciszenie, odpoczywają. Zajmowany przez siebie teren będą musiały jednak opuścić. Pod koniec ubiegłego roku urząd miasta wypowiedział im umowy. W magistracie tłumaczą, że taka decyzja była konieczna, bo obecne opłaty za dzierżawę są zbyt niskie.

- Z tyłu były pola, a z przodu wysypisko: gruz, śmieci, odpady - wspomina Renata Redzimska, która wraz z synem i mężem pracowała w ogródku od 1981 roku. - Wywieźliśmy kilka furmanek odpadów, ogrodziliśmy teren i od tego czasu inwestujemy w to miejsce - mówi.

Redzimscy na 900 metrach kwadratowych wykonali zadaszenie, pomieszczenie gospodarcze i kostkę brukową. Posadzili też kilkadziesiąt szlachetnych gatunków drzew, krzewów m.in. iglaków, owocowych i innych. - Wszystkie te rośliny zostaną wycięte - denerwuje się Mieczysław Redzimski. - Dowiedzieliśmy się, że ten teren został już komuś obiecany pod usługi. Słyszeliśmy też, że w całym mieście w ostatnim czasie takich przypadków odbierania ludziom ogródków jest więcej. Redzimscy od decyzji cho-rzowskiego urzędu odwoływali się do wojewody i marszałka. Na razie bez efektu.

- W tej sprawie bardzo nas boli arogancja naszych władz. Dostaliśmy pismo, w którym zalecono nam spacery na Żabie Doły. A żona jest po operacji i porusza się od dłuższego czasu o kulach - mówi Redzimski. I dodaje, że ze wszystkich trzech ogródków korzystają ludzie starsi i schorowani. - Przebywanie w tych miejscach bardzo korzystnie wpływa na stan naszego zdrowia - zaznacza.

- Mąż jest po udarze, ma problemy ze wzrokiem. Ten ogródek to jedyne, co nam zostało - przyznaje Irena Woźniok z sąsiedniego ogrodu.

Krzysztof Karaś, rzecznik chorzowskiego magistratu, tłumaczy, że osoba, która najbardziej protestuje, nie mieszka przy terenie który wynajmuje od miasta. - Za dziewięć arów ten pan płacił 109 złotych rocznie - tłumaczy. I dodaje, że umowa została rozwiązana z zachowaniem 6-miesięcznego okresu wypowiedzenia. - Tereny te uchwałą Rady Miasta z sierpnia ubiegłego roku przeznaczono na sprzedaż. Były dzierżawca będzie mógł oczywiście stanąć do przetargu nieograniczonego ustnego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chorzow.naszemiasto.pl Nasze Miasto