Poprosiliśmy o podsumowanie obecności radnych na sesjach i komisjach. Henryk Wieczorek i kancelaria rady miasta przygotowali dla nas zestawienie frekwencji na sesjach od stycznia do listopada tego roku. Przygotowanie zestawienia udziału w posiedzeniach komisji okazało się jak na razie niemożliwe - zbyt dużo jest przy tym liczenia.
Ale już z zestawienia uczestnictwa w sesjach wynika, że jest tylko sześciu radnych, którzy do listopada nie opuścili żadnej sesji. To Czesław Koczorek, Tomasz Krawczyk, Franciszek Prajs, Bożena Szaleniec, Henryk Wieczorek i Piotr Wróblewski. Wśród nieobecnych prym wiedzie Janusz Buzek, który z dwunastu sesji, jakie odbyły się do listopada, opuścił aż pięć. Drugi na liście "wagarowiczów" jest Marcin Michalik z czterema nieobecnościami, trzy razy opuściła sesję Mariola Roleder, dwa razy - Maria Woźniak. Wszyscy inni radni na sumieniu mają jedną nieobecność.
Janusz Buzek i Marcin Michalik tłumaczą się sporą ilością pracy. Buzek zajmuje się szkoleniami i bardzo często wyjeżdża. - To są wyjazdy od Elbląga po Szklarską Porębę. To zintensyfikowało się w tym roku. W 2008 r. tylu wyjazdów nie było - mówi radny. Przepraszając za nieobecności zapewnia: - Kiedy mogę to jestem.
Marcin Michalik jest dyrektorem gabinetu marszałka województwa i zapewnia, że z tego stanowiska stara się równie intensywnie pracować dla miasta pracować, co jako radny Chorzowa.
Ale nieobecności to nie jedyny problem. Okazuje się też, że radni są mało aktywni jako projektodawcy uchwał miejskich. Ile uchwał w tym roku wyszło od radnych, Wieczorek nie potrafi powiedzieć. Ocenia, że w tej kadencji było ich trzy - cztery.
Krzysztof Łazikiewicz szacuje tę liczbę na jeszcze mniejszą. On sam był autorem projektu uchwały dającej zniżki np. przy wejściu do instytucji kulturalnych rodzinom wielodzietnym. Jednak wycofał ten projekt z obrad rady miasta, bo jak tłumaczy nie miał poparcia wśród radnych.
- W drugiej kadencji, gdy zaczynałem pracę, propozycji uchwał było więcej. Wtedy też więcej widocznych potrzeb miasta - mówi Wieczorek. Na pytanie, co by się stało, gdyby radnych miejskich nie było, odpowiada z rozbrajającą szczerością: - Myślę, że miasto by się nie zawaliło.
Wieczorek, Buzek i Michalik przyznają, że korzystne byłoby uzależnienie wysokości diety dla radnego od obecności na sesji czy komisjach. Na razie w Chorzowie jest tak, że każdy radny, i ten sumienny i "wagarowicz", dostaje taką samą dietę wynoszącą od 1927,12 do 2753,03 zł. Jej wysokość jest uzależniona od zajmowanych stanowisk w radzie miejskiej. Osobą, która jest przeciwna takiej regulacji jest radny Łazikiewicz.
- Obecność na sesjach czy komisjach nie ma decydującego wpływu na jakość pracy radnego - mówi.
Drożeją motocykle sprowadzane z Niemiec
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?