Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Trudna droga do przejrzystości

goral2011
goral2011
Drogie zdrowie
Drogie zdrowie goral2011
Co należy zrobić, żeby pacjent przez całe swoje życie wiedział dokładnie czym, przez jaki okres i z jakim skutkiem był leczony ? Odpowiedź na to złożone pytanie naprawdę nie jest łatwa i jednoznaczna.

Gdy dwa tygodnie temu byłem w Zielonej Górze u jednego ze ''swoich lekarzy rodzinnych'' (nie tego, którego wybrałem, lecz tego, do którego był pierwszy wolny termin wizyty), to wychodząc z gabinetu zamieniłem z nim kilka zdań na temat odchodzących do lamusa książeczek RUM. Lekarz ten okazał się być wielkim entuzjastą tych książeczek i to do takiego stopnia, że powiedział mi, abym wziął sobie następne zanim zamkną punkt ich wydawania.
Pozwoliłem nie zgodzić się ze zdaniem lekarza. Powiedziałem mu również, że system z takimi książeczkami był i jest dla mnie mało przejrzysty oraz tworzy zbędną makulaturę. Zaproponowałem rozważenie innych rozwiązań jak np. pendrive, do którego lekarz w czasie każdej wizyty pacjenta zapisywałby informacje dotyczące leczenia lub po prostu jedną książeczkę w formie dużego zeszytu, na której byłyby również zapisywane te same informacje.
Swoje zdanie umotywowałem możliwością stworzenia systemu zdrowia opierającego się na odpowiedzialności pacjenta za swoje zdrowie. Lekarz skwitował mnie krótko: '' - Odpowiedzialność ? W polskich warunkach ? Na jakim świecie pan żyje ? ''.
Przyznam, że ta wizyta dała mi ciekawy temat do przemyślenia. I chociaż następnych książeczek nie pobrałem (w końcu to NFZ decyduje a nie lekarz), to uświadomiłem sobie, że warto jest spojrzeć na tę problematykę możliwie jak najszerzej. Postarać się zrozumieć racje lekarza (na wzajemną argumentację przypadkowo podjętego tematu nie było wtedy czasu). Tym bardziej, że osób podzielających jego opinię jest więcej (na przykład zwolennikiem takiego rozwiązania jest na MM-ce Almright, dla którego taki system był czytelny i wygodny).
Na pewno zwolennicy książeczek RUM-u mają dużo racji i nie zamierzam ich kwestionować. Na przykład trudno byłoby od starszych osób wymagać, żeby posiadali elektroniczne nośniki danych przy sobie. Albo od biedniejszych obywateli oczekiwać, że sami sobie kupią komputery. Ale nie to mnie martwi najbardziej. Najbardziej niepokoi mnie opór przed wdrażaniem rozwiązań, które dają szansę na to, że pacjent zacznie wreszcie być odpowiedzialny za swoje zdrowie, a lekarz nie będzie z góry zakładał, że ma przed sobą kolejnego nieodpowiedzialnego ''człowieczka''.
Z pewnością nieodpowiedzialnych pacjentów, co jest poważnym argumentem potwierdzającym zdanie lekarza, w naszym regionie nie brakuje. Ale czy z tego wynika, że pacjentów odpowiedzialnych po raz kolejny należy z łatwością wrzucać do wspólnego koszyka pacjentów nieodpowiedzialnych ?
Systematyczne dbanie o własne zdrowie i stała profilaktyka mogłyby zmniejszyć koszty funkcjonowania służby zdrowia w Polsce. Dlaczego obywatel Polski, który regularnie dba o stan swojego zdrowia w przypadku nagłej nieprzewidzianej choroby ma ponosić takie same negatywne konsekwencje niedomagań służby zdrowia i borykać się z takimi samymi problemami (czasowymi i finansowymi) jak inny obywatel Polski, który nieodpowiedzialnie podchodzi do systematycznej dbałości o własne zdrowie ?
Za nieodpowiedzialność powinno się płacić konkretne pieniądze. Przy czym jasno trzeba też umieć powiedzieć, że nie można obarczać nieodpowiedzialnością osoby mieszkające w małych miejscowościach Polski, gdzie dostęp do służby zdrowia jest mocno utrudniony. System zdrowia oparty o profilaktykę byłby w Polsce rewolucją. Przede wszystkim rewolucją myślową. Rewolucją, która wymagałaby od NFZ nowego spojrzenia na służbę zdrowia a od lekarzy innego podejścia do pacjenta (skończenia z pochopnym przepisywaniem leków przez lekarzy rodzinnych na rzecz wcześniejszego przeprowadzania dokładnych badań).
 Na razie duża część naszego społeczeństwa nie myśli profilaktycznie lecz interwencyjnie, aczkolwiek coś powoli zaczyna się zmieniać. Może jest to efekt trwożnego uświadomienia sobie jakimi potężnymi siłami dysponuje Matka Natura. Mądrość i moc Matki Natury idealnie nadają się do czerpania wiedzy na temat pozytywnych aspektów stosowania przez żywe organizmy profilaktyki.
 A może to jest wpływ innych kultur i innych dobrych rozwiązań stosowanych w krajach rozumiejącychogromne znaczenie i dostrzegających miliardowe korzyści finansowe z tytułu funkcjonowania profilaktycznego modelu służby zdrowia. Wprowadzenie w Polsce obowiązku regularnych badań pod realną groźbą odmowy zapłaty z państwowych funduszy za poważną operację w przypadku pacjenta, który takich badań nie przeprowadzał, byłaby rozwiązaniem sprawiedliwym społecznie.
 No bo z jakiej racji wszyscy podatnicy mają płacić za czyjąś nieodpowiedzialność i lekkomyślność ? Ale czy w Polsce możemy mówić o odpowiedzialnym podejściu do problematyki systemu zdrowia skoro NFZ woli inwestować w urzędowe budynki i rozbudowywać biurokrację zamiast zakupić na przykład szesnaście nowoczesnych autobusów (jeden na każde województwo) z bardzo dobrą aparaturą badawczą i stworzyć szesnaście zespołów lekarskich, których zadaniem byłoby docieranie do ludzi w każdym zakątku Polski ? No i jak tu mam nie wierzyć lekarzowi, który na zakończenie wizyty mi powiedział: '' - Jaka odpowiedzialność ? U nas przez sto lat nic się nie zmieni ''.
Na dzień dzisiejszy oparcie polskiej służby zdrowia o odpowiedzialność pacjentów jest niewyobrażalne, zarówno dla wielu lekarzy jak i urzędników NFZ. Czy jest to spowodowane bardziej troską o pacjentów czy też bojaźnią przed możliwością wprowadzenia elektronicznych nośników i nowoczesnym systemem informatycznym z bazą danych dla pacjentów pozwalającą na odtworzenie działań podejmowanych przez lekarzy i urzędników NFZ w każdym konkretnym przypadku niechaj pozostanie tajemnicą.
Tajemnicą, która kryje w sobie wiele niedopowiedzianych i wieloznacznych historii. Faktem jest, że NFZ stwierdził, że lekarze przypisywali refundowane leki w nieuzasadnionym racjonalnymi względami nadmiarze. Z kolei Najwyższa Izba Kontroli stwierdziła, że rzeczywiste zapotrzebowanie na zabiegi i operacje było i jest wyższe niż ich liczba zakontraktowana przez NFZ. Nawet jeśli szpitale wykonały 100 proc. zakontraktowanych przez NFZ operacji, to i tak tworzyła się kolejka pacjentów. Prawda jest skomplikowaną sumą ludzkich zachowań.
Patrząc na stan służby zdrowia w Zielonej Górze trzeba uczciwie stwierdzić, że nie jest źle. Do lekarzy specjalnych zastrzeżeń nie mam. No, może poza dwoma. Po pierwsze uważam, że zbyt często leczą antybiotykami. Ale to moje prywatne zdanie i mój prywatny organizm. Po drugie nie wszyscy lekarze rodzinni chcą kierować pacjentów do lekarzy specjalistów.
I to nawet wtedy gdy jest to niezbędne. Zazwyczaj lekarze są mili i życzliwi. Szpital i przychodnie ładnieją. Przybywa nowoczesnego sprzętu. Nad Zieloną Górą bez trudu można zauważyć lecący helikopter ratowniczy z i do szpitala. Pomimo problemów jest coraz lepiej. Jest to zasługą przychylności inwestycyjnej władz miasta i obecnego polskiego rządu, który dla dobra lekarzy zrobił najwięcej. Dzięki wzajemnemu, czasami osiąganemu w burzliwy sposób, zrozumieniu służba zdrowia w południowej stolicy województwa lubuskiego dobrze funkcjonuje. Natomiast do doskonałości jest nam ciągle jeszcze daleko.
 Dlatego tak ważne jest każde następne światełko w tunelu, dzięki któremu mentalność decydentów dotycząca służby zdrowia opartej na budowaniu odpowiedzialności pacjenta będzie się zmieniała, a świadomość z płynących korzyści dla wyboru takiego rozwiązania rosła.
Tomasz R.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Trudna droga do przejrzystości - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na chorzow.naszemiasto.pl Nasze Miasto