Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szkolne kasy oszczędności, wbrew pozorom, nie odeszły w zapomnienie

ADAM WOŹNIAK
W części szkół podstawowych uczniowie nadal odkładają kieszonkowe na książeczkę. Startują w konkursach systematycznego oszczędzania, a niektórzy na koniec roku szkolnego przynoszą do domu całkiem pokaźne sumy.

W części szkół podstawowych uczniowie nadal odkładają kieszonkowe na książeczkę. Startują w konkursach systematycznego oszczędzania, a niektórzy na koniec roku szkolnego przynoszą do domu całkiem pokaźne sumy.
Charakterystyczne jest jednak to, że najbardziej oszczędni uczęszczają do szkół na wsi i w małych miejscowościach.

Historia SKO sięga roku 1925, gdy minister wyznań religijnych i oświecenia publicznego Stanisław Grabski wydał okólnik głoszący, że młodzieży szkolnej należy wpajać umiejętność i zasady oszczędzania pieniędzy. Pierwsze kasy zaczęły działać w 1927 roku, a 8 lat później zostały objęte zarządem Pocztowej Kasy Oszczędności.

Do wspólnej kasy

Obecnie PKO Bank Polski, jako jeden z nielicznych banków, uprawniony jest do organizowania Szkolnych Kas Oszczędnościowych we wszystkich szkołach podległych Ministerstwu Edukacji Narodowej i Sportu. Takie możliwości daje mu zarządzenie ministra oświaty i szkolnictwa wyższego z dnia 23 czerwca 1971 r. w sprawie współdziałania organizacji społecznych ze szkołami w realizacji zadań wychowawczych. Zadaniem SKO jest wyrobienie wśród uczniów nawyku oszczędzania i systematyczności oraz wytrwałości w gromadzeniu wkładów oraz celowego ich wykorzystania.

Członkami SKO mogą być uczniowie szkół lub drużyn harcerskich działających przy szkole. Ich interesy wobec banku reprezentuje nauczyciel - opiekun koła SKO. Na jego nazwisko oraz dyrektora szkoły jest wystawiona obiegowa książeczka oszczędnościowa, na którą zbiorczo wpłacane są oszczędności uczniów - członków SKO. Indywidualne wpłaty rejestrowane są w książeczce (wzorowanej na standardowej książeczce oszczędnościowej), której właścicielem jest uczeń. Aktualnie działa w Polsce 3469 Szkolnych Kas Oszczędności, w tym 3140 w szkołach podstawowych, 270 w gimnazjach i 59 w szkołach średnich.

Wszystkie SKO zrzeszają ponad 383 tys. członków. Większość z nich - ponad 352 tys. - to uczniowie szkół podstawowych w wieku od 7 do 12 lat. 23 tys. oszczędzających stanowią w tej grupie uczniowie gimnazjów w wieku od 13 do 15 lat, natomiast ok. 7,5 tys. oszczędzających to młodzież ze szkół średnich w wieku od 16 do 18 lat.

Trzy czwarte szkolnych kas zlokalizowane jest w miasteczkach i wsiach, w szkołach liczących od kilkudziesięciu do pięciuset uczniów (często w miejscowościach, gdzie nie ma oddziałów PKO BP). Tylko czwarta część szkół prowadzących SKO posiada więcej niż 500 uczniów, a niewielka ich część znajduje się w dużych aglomeracjach, gdzie możliwy jest bezpośredni kontakt ucznia z bankiem. Wielu członków SKO pochodzi z rodzin dotkniętych bezrobociem, w których żaden z rodziców nie posiada rachunku oszczędnościowego.

Warto mieć cel

Najwięcej szkolnych kas mają śląsko-opolski (494), wielkopolski (421) oraz małopolsko-świętokrzyski region PKO BP (350).

W ubiegłym roku szkolnym (2000/2001) stan oszczędności na książeczkach SKO sięgnął łącznie 12.773.539 zł. Większość zgromadzonych pieniędzy pochodzi ze wspólnych akcji zarobkowych przeprowadzonych w szkołach. W związku z tym kasy zmieniły charakter i stały się "skarbonkami", do których wkłada się wspólnie zarobione pieniądze i przechowuje do czasu realizacji określonego celu. Najczęściej jest nim sfinansowanie wycieczki bądź zakup sprzętu sportowego.

Jedną ze szkół, w których niemal wszyscy uczniowie (ok. 450) należą do SKO, jest Szkoła Podstawowa nr 48 w Katowicach.

- Sposób oszczędzania zmienił się - mówi Barbara Pocwa, nauczycielka, która Szkolną Kasą Oszczędności opiekuje się od 14 lat. - Dawniej dzieci oszczędzały pieniądze dzięki zbiórce surowców wtórnych, np. makulatury. Teraz to nierealne, bo wartość makulatury jest niższa od kosztów transportu.

Głównym źródłem uczniowskich dochodów jest więc kieszonkowe. Nie są to duże kwoty, ale ich systematyczne odkładanie w dłuższym okresie pozwala na zaoszczędzenie całkiem pokaźnych sum.

Jeśli rodzice pozwolą

- Mamy uczniów, którzy oszczędzają bardzo systematycznie, wpłacając kilka razy w tygodniu po 1-2 złote. Wysokość wpłat zależy przede wszystkim od zamożności rodziców. Najchętniej oszczędzają dzieci uczące się w najmłodszych klasach - mówi Barbara Pocwa.

Po pierwszym półroczu nauki szkoła organizuje konkursy dla najlepiej oszczędzających. Podobne konkursy organizowane są w październiku - tradycyjnym miesiącu oszczędzania.
Najbardziej wytrwałym uczniom przyznaje się nagrody rzeczowe, np. sprzęt sportowy. Premiowana jest nie tyle wysokość kwot na książeczkach, ile systematyczność oszczędzania.

Zbiorcze zestawienie wszystkich oszczędności prowadzą nauczyciele, którzy w poszczególnych klasach pełnią funkcję skarbników.

Wypłaty z książeczek dokonywane są za pisemną zgodą rodziców. Nie ma tu ograniczeń co do wysokości kwot i terminu wypłaty. Warunkiem jest tylko dostarczenie przez ucznia kartki z podpisem, na której rodzic prosi o wypłacenie pieniędzy.

- Chcemy w ten sposób uchronić dzieci przed wydawaniem pieniędzy bez zastanowienia, na jakiś niepotrzebny cel. Wiedza rodziców o wypłacie daje nam pewność, że decyzja o naruszeniu wkładu na książeczce została przemyślana - wyjaśnia Barbara Pocwa.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto