Nie możemy dopuścić, by w szkole dochodziło do wykorzystywania dzieci jako nieświadomych odbiorców reklamy - apeluje do dyrektorów szkół Marian Drosio, Śląski Kurator Oświaty.
Skąd takie stanowisko? O tym, że szkoły są zasypywane ofertami reklamodawców nie jest dla nikogo tajemnicą. Plakaty filmów, niekoniecznie kręconych z myślą o młodych ludziach, ulotki zachęcające do korzystania z rozmaitych kursów językowych i szkoleń, oraz możliwości kontynuowania nauki w prywatnej szkole policealnej, to tylko niektóre przykłady.
Dlatego zalecenie, aby szczególną uwagę szkoły zwracały na dobór partnerów wspomagających działalność placówki, oraz zawartość materiałów promocyjnych i publikacji, które dostarczają sponsorzy. Kuratorium zaleca również, by wnikliwie zapoznawać się z programami wystąpień, zanim dotrą do uszu uczniów.
- Szkoły nie powinny być terenem agresywnej reklamy, która drenuje dzieciom umysły nową kolekcją ubrań, piór, czy pisaków - mówi Piotr Zaczkowski, rzecznik kuratorium.
- Apelu nie należy jednak odczytywać jako całkowitego zakazu reklamy w szkołach, dobór pozostawiamy logice i zdrowemu rozsądkowi - dodaje Zaczkowski.
Kuratorium nie ma nic przeciwko, żeby w szkole znalazły się plakaty wartościowych filmów wyświetlanych w kinie, ulotki z ofertą kulturalną.
- Nikt nie będzie miał za złe dyrektorowi szkoły, jeśli powalczy z uczniami o salę komputerową w akcji zorganizowanej przez sieć handlową, albo spróbuje podreperować szkolny budżet - mówi rzecznik.
List ma zwrócić uwagę na konieczność kontroli.
- Wiadomo, że dyrektor nie będzie na każdej przerwie sprawdzał, czy ankieter za pośrednictwem ucznia nie podrzucił ulotek na parapet. Musi do tego wyznaczyć osoby, które będą za to odpowiedzialne - dodaje Zaczkowski.
Dyrektorzy szkół starają się pilnować tego problemu, mimo to, niektórzy przyznają, że czasem coś może umknąć. W Liceum Ogólnokształcącym im. Norwida w Tychach błąd wytknęli uczniowie.
- Nasza szkolna gazetka zauważyła, że w szkole pojawił się plakat jakiegoś filmu sensacyjnego z dziewczyną przykutą do łóżka. Od razu go zdjęliśmy. Teraz bacznie pilnujemy, co się pojawia na murach szkoły - zapewnia Natalia Nowak, dyrektorka szkoły.
Reklama może jednak wspomóc budżet szkolny. Nie są to jednak oszałamiające kwoty. Przed Szkołą Podstawową nr 15 w Chorzowie pojawił się billboard reklamowy. Za trzy miesiące udostępniania miejsca szkoła dostaje okrągłe 700 zł.
- Pieniądze wydajemy w miarę potrzeb na pomoce naukowe i konieczne remonty. Księgowością zajmuje się urząd miasta - tłumaczy Aleksandra Wróblewska, dyrektorka podstawówki.
Andrzej Zydorowicz, katowicki radny, w zeszłym tygodniu złożył interpelację w tej sprawie podczas sesji rady miasta.
- Reklamy zalewają całe miasta i oszpecają architekturę. W swej istocie są agresywne. Dlatego szkoły powinny być od nich wolne - uważa radny.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?