Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Skąd się wzięły palmy na chorzowskim rynku?

Łukasz Respondek
Palmy wyglądały imponująco
Palmy wyglądały imponująco ARC (zdjęcia ze zbiorów prywatnych jednej z mieszkanek)
Złośliwi uważają, że to one zwiastowały budowę estakady. Ironizują nawet, że komuś "odbiła palma" i zabrano chorzowianom Rynek. Większość jednak egzotyczną roślinność w miejscu, gdzie stoi dziś szpetny wiadukt, wspomina z sentymentem.

Chorzowianie doskonale pamiętają kwadratowy skwer, zabytkowe kamienice, kultową kawiarnię "Naszą". - Przede wszystkim nie było estakady. A palmy? Pamiętam je jak przez mgłę - przyznaje Zdzisław Krótki. Andrzej Pilarczyk mieszkał w latach 60. przy ul. Moniuszki. - Palm wprawdzie nie pamiętam, ale na pewno chodziło się tam dużo sympatyczniej niż obecnie - twierdzi.

Informacje na temat pojawienia się palm w centrum miasta są bardzo sprzeczne. Niektórzy twierdzą, że przywieziono je z inauguracyjnej wystawy kwiatów w Wojewódzkim Parku Kultury i Wypoczynku. Jeszcze inni twierdzą, że podobne rośliny widzieli w Teatrze Miejskim przy ul. Sienkiewicza. Najbardziej prawdopodobna wersja mówi jednak, że w latach 60. egzotyczne rośliny przynoszono na Rynek z pobliskiego ogrodnictwa, obok danego są-du i aresztu. Miały dorastać w szklarniach Zakładu Zieleni Miejskiej.

- To był zwyczaj zaczerpnięty jeszcze z czasów niemieckich. W dużych miastach wyciągano właśnie takie tropikalne drzewka. Potem chowano je na zimę - wspomina Paweł Drozd ze Stowarzyszenia SZTYG.art.

W latach 60. i 70. Chorzów był miastem eleganckim. Po Rynku chodziła masa ludzi modnie ubranych. Wokół było wiele ciekawych sklepów. Po ulicy jeździł beczkowóz, który czyścił fasady kamienic. - To był bardzo przyzwoity kawałek miasta - uważa Drozd. Wówczas na Rynek schodziło się słynnymi schodami przy poczcie. Palmy natychmiast rzucały się w oczy. Jedna stała tuż przy magistracie, a drugą już po za-sypaniu stawu postawiono w Parku Hutniczym. Nikt nie zastanawiał się wtedy, czemu tam trafiły. Były tylko ciekawym elementem otoczenia.

Czy młodzi ludzie umawiali się pod palmami? - Nie twórzmy fikcji. Na Rynku przesiadywały głównie matki z dziećmi w wózkach. Młodzi ludzie bawili się na ulicy Wolności, w lokalach między kinami Panorama i Polonia - wyjaśnia Drozd.

Z dr Teresą Sikorą z Zakładu Psychologii Zdrowia i Jakości Życia Uniwesytetu Śląskiego rozmawia Łukasz Respondek

Zamiast palm chorzowianie oglądają estakadę...
To można porównać do tzw. teorii wybitej szyby. W domu z wybitą szybą łatwiej jest uszkodzić kolejne rzeczy. Podobnie jest z estakadą. Jej stan zachęca do kolejnych aktów wandalizmu. Kapiąca woda i jeżdżące samochody na pewno samopoczucia nie poprawiają. Sprawiają wręcz, że w naszych głowach panuje większy bałagan.

A palmy?
Taka egzotyka pozwala się zrelaksować i nabrać dystansu. Umieszczona w odpowiednim miejscu może sprawić, że przez chwilę czujemy się jakbyśmy byli w kraju, z którego ta roślina pochodzi. Postawienie jej na Rynku było doskonałym rozwiązaniem. Potocznie mówi się, że ludzie w ładnym środowisku mają bardziej poukładane w głowach. Na pewno nasze funkcjono-wanie psychiczne zależy też w pewnej mierze od tego w jakim środowisku żyjemy.

Estakada szkodzi więc zdrowiu?
Tak daleko bym się nie posuwała. Na pewno jednak wytwarza silne, negatywne oddziaływanie. Ona z pewnością utwierdza mieszkańców, którzy rzadko wyjeżdżają z Chorzowa, w przekonaniu, że brzydota to standard.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dyrektor Zamku Królewskiego w Warszawie przyjechał do Leszna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chorzow.naszemiasto.pl Nasze Miasto