Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sensacyjne znalezisko w Chorzowie! Dokumenty z czasów II wojny na śmietniku. Mieszkanka poszukuje informacji o swoim dziadku

Marcin Śliwa
Marcin Śliwa
Wideo
od 16 lat
Historia rodem z filmów wydarzyła się w minioną niedzielę przy ul. Brzozowej w Chorzowie Batorym. Magdalena Madej przy osiedlowym śmietniku znalazła reklamówkę z książkami, a w niej stary notes z 1941 roku. Po chwili okazało się, że jego właścicielem był Wilhelm Serafin, czyli jej dziadek. Teraz chorzowianka stara się odnaleźć osobę, która przed nią była w posiadaniu tej niezwykłej pamiątki rodzinnej.

Spis treści

Dokumenty z czasow II wojny światowej znalezione na śmietniku w Chorzowie Batorym

Gdy przy osiedlowym śmietniku Magdalena Madej znalazła stary notes jej uwagę przykuł znajomy charakter pisma. I choć jako właściciel wskazany był w nim Wilhelm Serafin, to początkowo nie była pewna, czy rzeczywiście należał do jej dziadka. Szybko jednak utwierdziły ją w tym kolejne informacje zapisane w notesie z 1941 roku.

- Mimo tego, że to imię i nazwisko mogło się przecież powtarzać, bo nie jest aż takie rzadkie w Polsce, to było również napisane, że w razie zgubienia, to prosi o oddanie Magdalenie Serafin, czyli mojej babci, a w razie wypadku powiadomić Aleksandra Kurzycę, który był moim pradziadkiem. Mój dziadek był bardzo skrupulatny, więc wszystko było wypisane z imionami, nazwiskami i adresami. Nogi się pode mną ugięły. Zaczęłam przeglądać ten notes i utwierdzać się w przekonaniu, że ja nie śnię, że to się naprawdę dzieje - wyjaśnia Magdalena Madej.

Zapiski w starym notesie szybko okazały się prawdziwą skarbnicą wiedzy o historii dziadka i rodziny.

- Jest parę takich rzeczy, o których nie wiedzieliśmy. Dziadek nie opowiadał za wiele, np. o swojej głębokiej miłości do żony, o tym gdzie pracował i jakie dostawał wynagrodzenie - mówi Magdalena Madej. - Dziadek kopiował sobie treść kartek, które wysyłał albo które dostawał. Jedna bardzo mnie wzruszyła "Moja kochana żono, bardzo Cię kocham i będę Cię kochał aż do mojej śmierci. Wili". To zmienia trochę obraz osoby, którą się znało - dodaje.

Poza tym prostym i pięknym wyznaniem miłości, w notesie zaznaczona jest m.in. data urodzin syna "Waldiego" oraz informacje o zmianach miejsca pobytu. Tyle jak dotąd udało się z niego odczytać, choć zapisków jest w nim znacznie więcej. W odtworzeniu historii dziadka z odnalezionego notesu Magdalenie Madej pomaga siostra i znajomy.

Trwają poszukiwania poprzedniego właściciela

Rozszyfrowanie wszystkich zapisów to jeden z elementów. Trwają również poszukiwania osoby, która wcześniej mogła być w posiadaniu notatnika, którego pierwszym właścicielem był Wilhelm Serafin. Takie ogłoszenie pojawiło się już w mediach społecznościowych i na bramie śmietnikowej. Jak przekonuje Magdalena Madej, osób, które mogły mieć styczność z tym notatnikiem prawdopodobnie jest więcej.

- Ciężko mi przypuszczać, że ten notes był w jednych rękach. To jest jednak 80. lat, a dziadek mieszkał w innej dzielnicy. Był osobą bardzo towarzyską i kontaktową. Przyszło mi do głowy, że albo dał go komuś na przechowanie, jeszcze w czasie wojny, albo go zgubił - mówi Magdalena Madej. - Mógł być w tym czasie u pięciu różnych osób. Nie wydaje mi się, że ta osoba, która miała go od 1941 roku, dziś poszła z nim na śmietnik - dodaje.

Odnalezienie tej osoby bądź osób może nie być proste, dlatego Magdalena Madej szuka także osób, które mogły znać jej dziadka.

- Liczę się z tym, że ten ktoś może nie nie zauważyć żadnego z moich ogłoszeń lub po prostu nie chce się zgłosić. Może ktoś jednak rozpozna notes czy zdjęcia dziadka, miał z nim kontakt i potrafiłby powiedzieć cokolwiek innego z tym związanego - wyjaśnia Magdalena Madej.

Wilhelm Serafin przez osoby spoza rodziny może być znany pod imieniem Paweł. W związku ze swoją aktywnością był dość rozpoznawalną osobą wśród chorzowian.

- Dziadek był wieloletnim członkiem Polskiego Kolegium Sędziowskiego i czynnym sędzią. Wiele lat pracował w chorzowskim ZUSie jako woźny i wiem, że był bardzo lubianą osobą. Wtedy woźny był osobą, która rozwoziła dokumenty, więc myślę, że osoby, które pracowały w ZUSie będą go pamiętały jako Pawła Serafina - wyjaśnia Magdalena Madej.

Niesamowity przypadek pomoże uzupełnić drzewo genealogiczne rodziny?

Do znalezienia notesu doprowadził przypadek.

- Przytrafiło się coś, co się bardzo rzadko zdarza, a mianowicie zwarzył się cały obiad. Nie chciałam, żeby leżał na kuchni, więc poszłam go wyrzucić. Kładąc garnek na ziemi, żebym kluczem mogła otworzyć bramkę śmietnikową, zobaczyłam reklamówkę z książkami. Był tam m.in. słownik polsko-francuski, skarbczyk i właśnie ten notes - mówi Magdalena Madej. - Jeżeli ten notes tak sobie leżał i czekał na mnie, to nie mogę tego tak zostawić. Wierzę w przeznaczenie i to, że jest jakiś porządek we wszechświecie, choć możemy go nie rozumieć - dodaje.

W ten sposób Magdalena Madej weszła w posiadanie dokumentu, który pozwoli jej uzupełnić tworzone od wielu lat drzewo genealogiczne rodziny.

- Chciałabym kontynuować dzieło mojej mamy, która 20 lat temu utworzyła taki album po śmierci dziadka ze wszystkich dokumentów i zdjęć, jakie znalazła. Jest tam udokumentowana chronologia losów naszej rodziny. Jeżeli trafiłam na ten notes i mam szansę odtworzenia jeszcze jakichś faktów z historii, to chciałabym z szacunku dla przodków, dla pracy mamy i z własnych zainteresowań uzupełnić tę wiedzę. Może komuś się to kiedyś przyda, jako historia ludzi ze Śląska - kończy Magdalena Madej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chorzow.naszemiasto.pl Nasze Miasto