Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ruch - Jeszcze nie czas na bilety na finał

Jacek Sroka
Rezerwowy Damian Świerblewski (nr 26) mógł w końcówce przesądzić o wygranej Ruchu
Rezerwowy Damian Świerblewski (nr 26) mógł w końcówce przesądzić o wygranej Ruchu FOT.Marzena Bugała
Piłkarze Ruchu dziś o godz. 20 rozegrają pierwszy półfinałowy mecz Remes Pucharu Polski. Rywalem "niebieskich" będzie na Cichej pierwszoligowa Pogoń Szczecin.

- Po wylosowaniu Pogoni wielu kibiców Ruchu mówiło mi, że już rezerwują bilety na zaplanowany na 3 maja w Bydgoszczy finał Pucharu Polski. Do wszystkich apeluję jednak o rozwagę. Jesteśmy faworytem tego dwu-meczu, ale Pogoń zagra bez obciążeń, bo przecież nikt na nich nie stawia i nie mają w Chorzowie nic do stracenia, a my zagramy we wtorek pod dużą presją. Mam nadzieję, że sobie z nią poradzimy, ale na kupowanie biletów na finał na pewno jest jeszcze czas - powiedział pomocnik Ruchu Wojciech Grzyb.

Przed dzisiejszym meczem w Chorzowie więcej niż o rywalu mówiło się o niezbyt szczęśliwym terminie półfinałowej potyczki.

- Chyba ktoś w PZPN zapomniał, że piłkarze to też są ludzie i chcieliby spędzić święta z rodziną. Wyznaczenie spotkania na poświąteczny wtorek im to uniemożliwia. Niedzielę co pra-wda mieliśmy wolną, ale na poniedziałek musiałem w tej sytuacji wyznaczyć trening i bezpośrednio po jego zakończeniu pojechaliśmy na przedmeczowe zgrupowanie - powiedział trener Ruchu Waldemar Fornalik.

Złość chorzowian była tym większa, że pierwotnie mecz miał zostać rozegrany w środę. "Niebiescy" pocieszać się mogą tylko tym, że gracze Pogoni są w jeszcze gorszej sytuacji, bo cały wczorajszy dzień szczecinianie spędzili w podróży.

W Ruchu nikt nie narzeka na urazy po meczu ze Śląskiem i trener Fornalik ma do dyspozycji wszystkich graczy poza kontuzjowanymi Andrzejem Niedzielanem i Gaborem Straką.

- Cieszę się, że mam tak duże pole manewru personalnego. Decyzji w sprawie składu jeszcze nie podjąłem, ale w bramce pewnie znów postawię na Matko Perdijicia, który broni w tej edycji PP. Do meczu z Pogonią podchodzimy z szacunkiem do rywala, ale też z wiarą we własne siły. Naszym celem jest odniesienie na Cichej zwycięstwa i to najlepiej do zera, aby z dobrą zaliczką pojechać za dwa tygodnie na rewanż - dodał Waldemar Fornalik.

Mecz rewanżowy odbędzie w Szczecinie 20 kwietnia o godz. 20. W drugiej parze półfinałowej Remes PP grają dzisiaj w Gdańsku Lechia z Jagiellonią (początek o godz. 20.15). Rewanż odbędzie się w Białymstoku 21 kwietnia o godz. 20.45.


Wrocławska klątwa na Cichej

Piłkarze Ruchu nie umieją grać w Chorzowie ze Śląskiem. "Niebiescy" nie potrafią wygrać z wrocławianami na swoim boisku od 2006 r. W sobotę okazja do przełamania tej klątwy była wręcz wymarzona, bo przecież podopieczni Waldemara Fornalika zewsząd zbierają za swoją grę pochwały i są w czubie tabeli, a dołujący wiosną goście przyjechali na Cichą bez sześciu czołowych graczy, lecz mimo to gospodarze musieli zadowolić się w tym meczu tylko remisem.

- Ten rezultat jest sprawiedliwy, bo obie drużyny miały swoje okazje do zdobycia gola, ale żadnej nie udało się trafić do siatki - powiedział kapitan Ruchu Grzegorz Baran.

Pierwsi zaatakowali gospodarze, lecz po strzale przewrotką Rafała Grodzickiego piłka poszybowała wysoko nad poprzeczką. Znacznie bardziej precyzyjny był po drugiej stronie boiska Sebastian Mila. Ex-reprezentant Polski przymierzył potężnie z rzutu wolnego i trafił w poprzeczkę, a dobitka Sebastiana Dudka dotknęła słupka i po rękach Krzysztofa Pilarza wyszła na rzut rożny.

Chorzowianie znakomite okazje do zdobycia gola mieli przed przerwą. Obydwie w odstępie minuty zmarnował Wojciech Grzyb. Najpierw po płaskiej centrze Łukasza Janoszki "Grzybek" strzelił sprytnie z 14 m, ale bramkarz Śląska zdołał złapać piłkę. Chwilę później prawy pomocnik Ruchu był sam na sam z Marianem Keleme-nem, lecz zamiast strzelać niepotrzebnie podawał do Marcina Zająca.

W odpowiedzi pod bramką Pilarza znów groźnie strzelał z wolnego Mila. Piłka trafiła najpierw w słupek, potem w plecy bramkarza Ruchu i wyszła na róg.

- Jak pech to pech. Szkoda, że piłka ani razu nie wpadła do siatki, ale i tak jesteśmy zadowoleni zarówno z remisu jak i z te-go, że zagraliśmy tu dobry mecz - stwierdził Sebastian Mila.

To zadowolenie gości widać było na murawie już po przerwie. Wrocławianie cofnęli się do obrony oddając inicjatywę Ruchowi. "Niebiescy" grali jednak zrywami dobre akcje przeplatając minutami przestojów. Najlepszą w II połowie okazję do zdobycia prowadzenia znów wypracował Grzyb, ale po jego dośrodkowaniu bramkarz Śląska w sobie tylko wiadomy sposób obronił strzał z bliska Janoszki. Później młody "Ecik" próbował jeszcze wymusić karnego za co ukarany został żółtą kartką.

- Rzeczywiście chyba nie było w tej sytuacji kontaktu - przyznał po meczu Janoszka.

W samej końcówce szansę na przechylenie szali zwycięstwa na korzyść gospodarzy miał jeszcze Damina Świerblewski. Rezerwowy Ruchu będąc sam przed bramką nie trafł jednak czysto w piłkę i fatalnie spudłował.

- Oślepiły mnie jupitery - tłumaczył się Świerblewski.

Mimo niespodziewanego remisu po meczu nikt na Cichej specjalnie nie narzekał.

- Trudno nie być zadowolonym, skoro po tym spotkaniu wyprzedziliśmy w tabeli Legię i święta spędziliśmy na trzecim miejscu w tabeli - stwierdził trener Ruchu Waldemar Fornalik.

Zdaniem trenerów

Ryszard Tarasiewicz (Śląsk)

Gdy się gra mecz, z tak dobrym zespołem, jak Ruch Chorzów, to jeden punkt musi cieszyć. Skłamałbym, gdybym powiedział, że jestem niezadowolony z tego wyniku.

Waldemar Fornalik(Ruch)

Był to naprawdę bardzo dobry mecz i mimo, że nie padły w nim bramki, to mógł się podobać. Ruch swej gry na pewno nie musiał się wstydzić, a Śląsk zagrał najlepszy mecz tej wiosny.

Mogłem być bohaterem
Z Wojciechem Grzybem, piłkarzem Ruchu Chorzów, rozmawia Jacek Sroka

Mógł pan być bohaterem meczu ze Śląskiem?
Nie tylko ja, ale faktycznie miałem chyba najlepsze okazje, aby zdobyć bramkę dla Ruchu i to dosłownie jedna po drugiej.

Której żałuje pan bardziej?
Zdecydowanie bardziej szkoda mi tej drugiej sytuacji. Pierwsza okazja, wrew pozorom, była dość niewygodna, bo piłka mi już uciekała, natomiast o to, że nie wykorzystałem tej drugiej szansy mam do siebie pretensje. Powinienem sam wykończyć tę akcję, a ja zamiast strzelać starałem się podać piłkę do wbiegającego lewą stroną Marcina Zająca.

Znów nie udało się wam wygrać ze Śląskiem?
To prawda, ale pamiętajmy, że wrocławianie w tym meczu też mieli swoje okazje. Sebastian Mila ostrzeliwał przecież nasze słupki i poprzeczkę. Nie udało się wygrać, ale w tej sytuacji z tego remisu trzeba się może nie cieszyć, bo przecież straciliśmy punkty u siebie, ale być zadowolonym. Ważne jest też to, że nie straciliśmy w tym meczu bramki.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chorzow.naszemiasto.pl Nasze Miasto