Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ruch Chorzów: Rozbita banda

Tomasz Kuczyński
Bramkarz Wisły, Mariusz Pawełek nie sięgnął piłki  lecącej wysokim lobem po "główce" Krzysztofa Pilarza i było 1:0.
Bramkarz Wisły, Mariusz Pawełek nie sięgnął piłki lecącej wysokim lobem po "główce" Krzysztofa Pilarza i było 1:0. fot. Arkadiusz Gola.
Ci, których odstraszyła pogoda lub konieczność wyrobienia nowych Kart Kibica, niech żałują! Ruch pokonał wczoraj "Białą Gwiazdę" 2:0, po bramkach Krzysztofa Nykiela i Gabora Straki. "Niebiescy" zagrali z rozmachem, zdominowali krakowski zespół prowadzony tymczasowo przez byłego gracza chorzowian, Tomasza Kulawika. A wszystko to w obecności selekcjonera reprezentacji Polski, Franciszka Smudy.

Po meczu wściekły napastnik gości, Maciej Żurawski, powiedział do kamer stacji Canal+: - Jesteśmy bandą nieodpowiedzialnych ludzi, a nie piłkarzami!

Kibice zastanawiali się, kto zagra u boku Sebastiana Olszara w linii ataku Ruchu. Trener Waldemar Fornalik zdecydował się na manewr z jednym wysuniętym napastnikiem, co wcale nie oznaczało defensywnej taktyki. Wręcz przeciwnie, po pierwszych fragmentach meczu, kiedy lekko przeważała Wisła, nastąpiła niebieska nawałnica. Na bramkę Mariusza Pawełka sunęły kolejne ataki. Bramkarz Wisły poradził sobie jeszcze z strzałem Straki, jednak potem puścił gola w kuriozalnych okolicznościach. Zaskoczeni byli wszyscy na stadionie, włącznie ze szczęśliwym strzelcem, Krzysztofem Nykielem, który zaliczył pierwszą bramkę na boiskach ekstraklasy!

- Starałem się uderzyć głową w długi róg, ale przyznam, że trudno tak przymierzyć, żeby piłka wpadła idealnie, prawie w okienko - przyznał obrońca "Niebieskich".

Kibice Ruchu jednoznacznie ocenili sytuację, po której padła pierwsza bramka, bo zaczęli skandować imię i nazwisko bramkarza "Białej Gwiazdy".

Chorzowianie nie zwalniali tempa, momentami zamykając Wisłę na jej połowie, grali wysokim pressingiem. Podwyższył Straka, który zdecydował się na odważną, solową akcję. Słowak mógł poczuć się jak zawodnik Karabachu Agdam, bo krakowianie również żałośnie zachowali się w obronie, gdy kompromitowali się z Azerami w Lidze Europejskiej. Krakowianie pierwszy raz od dziewiętnastu meczów ligowych stracili więcej niż jedną bramkę.

Bardzo aktywny i wykonujący ciężką robotę Olszar starał się też pokonać Pawełka, ale tym razem bramkarz gości zachował się bez zarzutu. Duże problemy miał z napastnikiem Ruchu Mateusz Kowalski. Obaj w poprzednim sezonie grali razem w Piaście Gliwice. Szansę na bramkę miał też Marcin Zając, jednak zamiast soczystego woleja, wyszedł mu kiks.

- Przegrywamy 0:2, ale nie zamierzamy się poddawać i w drugiej części się nie położymy - zapowiadał w przerwie przed kamerami, Patryk Małecki, za którym nie przepadają kibice na Cichej. - Co ja na takie okrzyki? Powiem szczerze: mam to w nosie!

Wisła faktycznie starała się od początku drugiej połowy zdobyć kontaktowego gola. Bliski tego celu był debiutujący w naszej lidze Argentyńczyk Andres Rios. Krzysztof Pilarz sparował jego strzał, ale piłka potoczyła się w kierunku bramki. Tuż sprzed linii bramkowej wybił ją Marcin Malinowski!

Pilarz kapitalnie spisał się w 79 minucie, kiedy próbował go pokonać Żurawski. "Żuraw" strzelił głową, a bramkarz Ruchu wykazał się świetnym refleksem i wybił piłkę na rzut rożny.

Wynik już nie uległ zmianie, a chorzowianie mogli cieszyć się, że poprawili złe statystyki w meczach z Wisłą.

- Cieszę się z udanych interwencji, ale najważniejsza jest wygrana drużyny - mówił Krzysztof Pilarz. - W meczu z Lechią w Gdańsku byliśmy jednak zmęczeni po pucharach, dlatego tam nie zagraliśmy dobrze. Przed Wisłą trochę odpoczęliśmy, trener nas pozytywnie nastawił.

Wojciech Grzyb, który rozegrał wczoraj 250. mecz w ekstraklasie nie krył radości.

- Dobrze, że wygraliśmy, bo z moimi poprzednimi jubileuszami różnie bywało pod względem wyników - mówił "Grzybek", przypominając, że debiutował 8 sierpnia 1998 r., na stadionie GKS-u Katowice, w barwach Ruchu Radzionków.

Współpraca: Andrzej Azyan

Waldemar Fornalik, Ruch
To zwycięstwo było bardzo potrzebne drużynie, bo ostatnio pod naszym adresem padło sporo gorzkich słów. Dziś potwierdziliśmy, że w tym składzie osobowym jesteśmy w stanie powalczyć z najlepszymi. Zakładaliśmy nieustępliwą walkę od pierwszej do ostatniej minuty i to zadanie zostało zrealizowane. PAP

Tomasz Kulawik, Wisła
Do straty bramki staraliśmy się grać piłką. Niestety, prezent, jaki sprawiliśmy gospodarzom, spowodował stratę gola, a później moi zawodnicy grali bardzo nerwowo. Rios jak na swój pierwszy mecz zagrał poprawnie i to może być nasze duże wzmocnienie. Słów Żurawskiego nie będę komentował, bo z pewnością padły pod wpływem emocji.


1:0 Krzysztof Nykiel (21)
Po rzucie rożnym Gabora Straki obrońca Ruchu uderzył głową, a piłka poleciała w kierunku bramki wysokim lobem. Mariusz Pawełek się zawahał i jej nie sięgnął. Obrońca Wisły Junior Diaz zamiast asekurować swego bramkarza... wszedł do bramki i gdy futbolówka, odbijając się jeszcze od słupka, spadła za linię, po prostu ją złapał. Bramka kuriozalna, ale dająca wiele radości Nykielowi.

2:0 Gabor Straka (31)
Słowacki pomocnik gospodarzy wywalczył piłkę i ruszył w pole karne, choć miał przy sobie czterech albo nawet pięciu zawodników Wisły. Piłka odbiła się jeszcze od stopy interweniującego Kamila Rado, dzięki czemu Gabor Straka mógł strzelić z woleja. Strzał był mocny, praktycznie nie do obrony. Mariusz Pawełek był bez szans, a Straka fetował pierwszego gola w polskiej ekstraklasie.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chorzow.naszemiasto.pl Nasze Miasto