Rozmowa z Waldemarem Fornalikiem, trenerem Ruchu Chorzów

W dwóch ostatnich meczach Ruch miał wiele sytuacji strzeleckich, ale zdobył tylko jednego gola. Pracowaliście w tym tygodniu nad skutecznością?
Ze skutecznością tak już jest, że można nad nią pracować i pracować, a efekty tej pracy albo przyjdą, albo nie. Rzeczywiście nie byliśmy ostatnio skuteczni, ale dobrze, że w ogóle dochodzimy do sytuacji podbramkowych.

W meczu z Pogonią fatalnie pudłował zwłaszcza Arkadiusz Piech, który wszedł na boisko jako rezerwowy. Czy dlatego zdjął go pan z boiska przed końcem meczu?
Arek narzekał na uraz łydki i tym była podyktowana ta zmiana. Na szczęście nie jest to nic poważnego i on w przeciwieństwie do Zająca i Straki będzie do mojej dyspozycji.

Kibice widząc nieskuteczność graczy Ruchu zaczynają tęsknić za Andrzejem Niedzielanem.
Andrzej w poniedziałek zaczyna indywidualne treningi z piłką. Kiedy zacznie ćwiczyć z zespołem - jeszcze nie wiem, ale będziemy się na bieżąco przyglądać jego rehabilitacji.

Jaki zatem jest pana sposób na pokonanie Odry?
Zastanawiam się nad 2-3 wariantami personalnymi i taktycznymi na ten mecz, ale decyzji jeszcze nie podjąłem. Szkoda, że zabraknie kontuzjowanych graczy, bo z nimi w składzie byłoby nam łatwiej.

Ruch ma kłopoty ze strzelaniem goli, a Odra imponuje wiosną grą w obronie.
Spodziewałem się, że po zimowych wzmocnieniach Odra będzie wygrywać. W defensywie grają bardzo solidnie, a do tego dokłada się broniący nawet w beznadziejnych sytuacjach Arek Onyszko. Trzeba zagrać naprawdę dobrze, żeby z nimi wygrać, ale wierzę, że nas na to w niedzielę stać.

To, że pracował pan przed laty w Wodzisławiu pomoże Ruchowi?
Z moich czasów w Odrze zostali już tylko Malinowski, Dymkowski, Woś i sprowadzany wówczas do klubu Kowalczyk. To zupełnie inna drużyna nawet od tej, którą jesienią po-konaliśmy w Wodzisławiu, więc to, że byłem trenerem Odry nie ma żadnego znaczenia.