Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pusta kieszeń rodziców

Katarzyna Wolnik
Uczniowie Zespołu Szkół Sportowych nr 1 w Chorzowie. Marzena Bugała
Uczniowie Zespołu Szkół Sportowych nr 1 w Chorzowie. Marzena Bugała
Kto ma ponosić koszty remontu publicznych szkół? Jest to oczywiście zadanie gminy. Pieniędzy na ten cel jednak prawie nigdy nie starcza, wówczas dyrekcje placówek oświatowych zwracają się o pomoc do rodziców uczniów.

Kto ma ponosić koszty remontu publicznych szkół? Jest to oczywiście zadanie gminy. Pieniędzy na ten cel jednak prawie nigdy nie starcza, wówczas dyrekcje placówek oświatowych zwracają się o pomoc do rodziców uczniów. Pomysł częściowego sfinansowania remontu i wyposażenia sali lekcyjnej przedstawiono niedawno rodzicom uczniów jednej z klas Zespołu Szkół Sportowych nr 1 w Chorzowie.

Po sto złotych

- Uważam, że sama idea dofinansowywania remontu klas w publicznych szkołach jest chora - mówi jeden z rodziców (imię i nazwisko do wiadomości redakcji). - Może niedługo ktoś nas poprosi, żebyśmy dopłacali do remontu szpitali czy urzędów. Tam też brakuje pieniędzy na inwestycje.

W klasie 2b szkoły podstawowej ZSS odbyło się niedawno zebranie rodziców, na którym - jak opowiada ojciec jednego z uczniów - trójka klasowa przedstawiła pozostałym rodzicom koncepcję dofinansowania remontu sali, w której uczą się w tym roku ich dzieci. - Była mowa o tym, że potrzebna jest wykładzina, nowe ławki, przydałyby się też żaluzje, a do tego telewizor. Połowę wydatków sfinansuje dyrekcja, a połowę rodzice. Zasugerowano, abyśmy się złożyli po sto złotych. Osoby, które nie stać na taki wydatek, mają pracować fizycznie, na przykład przy montowaniu mebli - relacjonuje nasz Czytelnik. Twierdzi, że w ten sposób już wyremontowano w szkole kilka klas. Zastanawia się, jaki jest sens dokładania do renowacji sali, w której za rok, po przejściu do czwartej klasy, jego syn już nie będzie się uczył.

- Płacimy na tzw. komitet rodzicielski. Czy można domagać się jeszcze ponoszenia przez nas jakichś dodatkowych ciężarów? A jak będą się czuły dzieci rodziców, których nie stać na wyłożenie tych pieniędzy? Na podstawie jakiego prawa dyrekcja domaga się od nas dofinansowania remontu szkolnych pomieszczeń? Przecież płacimy podatki - dodaje rozmówca.

To tylko zachęta

Joanna Salwerowicz, dyrektorka Zespołu Szkół Sportowych nr 1 w Chorzowie, zapewnia, że rodzice są jedynie proszeni i zachęcani do dofinansowania remontu sal. - W żadnym wypadku nikt nie stawia ich przed faktem dokonanym i nie nakazuje ponoszenia związanych z tym kosztów - mówi pani dyrektor.

Tymczasem Czytelnik, który rozmawiał z reporterem DZ, poinformował nas, że w najbliższym czasie odbędzie się kolejne zebranie rodziców klasy 2 b dotyczące konkretnych ustaleń w sprawie owego remontu. - To nie była prośba. Zasugerowano nam, że wypadałoby, abyśmy te koszty ponieśli - twierdzi mężczyzna.

Joanna Salwerowicz utrzymuje, że pomysł dofinansowania remontu nie wyszedł od niej. - Na początku roku szkolnego informuję jedynie wychowawców, że w razie potrzeby mogę poprosić rodziców o wsparcie finansowe pewnych klasowych inwestycji - mówi dyrektorka.

Twierdzi, że prace wykonywane przez rodziców na rzecz szkoły umacniają ich więzi z placówką.


Ile kosztuje więź

- Najczęściej jest tak, że my udostępniamy sprzęt, materiały, a rodzice pomagają w remoncie. Zdarza się, że któryś z ojców ma firmę budowlaną, może więc podarować nam farby czy deski - informuje pani dyrektor. - Proszę wziąć pod uwagę fakt, że nasza szkoła jest bardzo duża, a więc i potrzeby mamy wielkie. Pieniądze gminne nie wystarczają na pokrycie kosztów remontu.

Lecz rodzice woleliby wyłożyć pieniądze na dodatkowe zajęcia pozalekcyjne dla swoich dzieci niż dopłacać do remontu sal. - Swoje pomysły każdy może zgłosić na zebraniu rady rodziców - sugeruje Joanna Salwerowicz.

Nie starcza pieniędzy
SYLWIA LUKOSZEK, naczelniczka Wydziału Edukacji Urzędu Miasta w Chorzowie

Zdarza się, że rodzice partycypują w kosztach remontu sal szkolnych, ale musi się to odbywać na zasadzie dobrowolności. Nie ma przepisu obligującego rodziców do dofinansowywania remontu klas szkolnych. Jeżeli rodzice nie płacą składek na tzw. komitet rodzicielski, można im zaproponować - jako formę rekompensaty - aby czynnie włączyli się w upiększanie klasy. Koszty remontu rodzice ponoszą tylko wtedy, gdy ich dziecko zniszczy mienie szkolne. Prosząc rodziców o dofinansowanie remontu sali, powinno się używać odpowiednich sformułowań - muszą wiedzieć, że to wyłącznie prośba, a nie obowiązek. Niestety, pieniądze gminne nie wystarczają na sfinansowanie wszystkich potrzeb szkół. Proszę wziąć pod uwagę to, że miasto ponosi koszty wynagrodzenia wszystkich pracowników oświaty, płaci też za ogrzewanie, zużycie wody, prądu itp. Pieniądze wpłacane przez rodziców na dofinansowanie remontu są darowizną na rzecz szkoły, ale bez możliwości odliczenia od podatku. Ze składek na radę rodziców są natomiast finansowane m.in. wycieczki szkolne, nagrody, a więc pieniądze wpłacane przez rodziców wracają niejako do ich dzieci.

Tylko prośby
ALICJA JANOWSKA, wicekurator oświaty w woj. śląskim

Wszelka pomoc świadczona przez rodziców na rzecz szkoły publicznej musi być dobrowolna. Nie ma podstaw prawnych, które nakazywałyby rodzicom podejmowanie jakichkolwiek prac fizycznych na rzecz szkoły czy wspierania finansowego szkolnych inwestycji. W przypadku prośby o taką pomoc bardzo ważna jest kwestia właściwego doboru słów.

JOANNA SALWEROWICZ
dyrektorka Zespołu Szkół Sportowych nr 1 w Chorzowie

Rodzice pomagają nam w remoncie szkolnych pomieszczeń, choć nie zawsze finansowo;. my zapewniamy sprzęt, materiały, a oni wykonują konkretne prace. Nasza szkoła jest bardzo duża, a więc i potrzeby mamy wielkie. Pieniądze gminne nie wystarczają na pokrycie kosztów remontu.

Komentarz DZ**

Dobroczynność i finansowe wspieranie różnych zbożnych inicjatyw z pewnością zasługuje na uznanie i poparcie. Ale nie sposób nie przyznać racji naszemu Czytelnikowi, który zastanawia się, dlaczego ma dopłacać do remontu publicznej szkoły. Remont przydałby się też z pewnością w wielu budynkach użyteczności publicznej. Brakuje w nich udogodnień dla osób niepełnosprawnych. Czy sami niepełnosprawni mogliby uszczknąć nieco ze swoich rent, jeśli urzędnicy poproszą ich, by wybudowali sobie podjazd? Czy kierowcy powinni zrzucić się na remont publicznych dróg, jeśli nie chcą jeździć po dziurach? Może dobrym pomysłem byłaby powszechna zbiórka pieniędzy od chorych i ich rodzin na dofinansowanie remontu państwowych szpitali?

Sygnał jest jasny: rodzice coraz rzadziej będą chcieli z własnych, często nędznych pensji, zrzucać się na państwowe szkoły. A państwo, czyli minister Roman Giertych, w tym roku zabrał samorządom 700 mln euro na edukację. Ministerstwo uznało, że wyrównywanie szans edukacyjnych w skali Polski należy koordynować centralnie. Urzędnicy w MEN będą więc rozdzielać według sobie tylko znanego klucza unijne pieniądze, a dyrektorzy szkół będą w nieskończoność prosić rodziców o częściowe pokrycie kosztów remontu szkół. My, obywatele, po to płacimy podatki, aby państwo zagwarantowało nam godne warunki leczenia czy nauki. Tak stanowi Konstytucja RP.

Czekamy na opinie Czytelników w sprawie dofinansowywania inwestycji, które powinny być finansowane z budżetu państwa. Czy jesteście skłonni wciąż dopłacać do zadań publicznych, na które już ostały zabrane nasze podatki?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chorzow.naszemiasto.pl Nasze Miasto