Pozostaje podpisać

Do końca tego tygodnia niepubliczne ZOZ-y lecznictwa otwartego funkcjonujące na terenie Chorzowa mają złożyć oferty na swoje usługi w Narodowym Funduszu Zdrowia. Jest ich w sumie około 60 i niemal nikt nie zamierza odstąpić od konkursu ofert. Po poniedziałkowym spotkaniu szefów przychodni okazało się, że będzie prawdopodobnie tylko jeden wyjątek od tej reguły. Prawie wszyscy uznali, że jedyne wyjście to podpisać kontrakty serwowane przez monopolistę, niezależnie od ich zawartości.

Kolejny problem sprywatyzowanych NZOZ-ów to brak jednolitego stanowiska wszystkich chorzowskich pracodawców. Każdy zakład będzie zabiegał indywidualnie o swój interes. Nie jest pewne, czy z każdym podpisany zostanie kontrakt, bo z taką praktyką przetargową służba zdrowia ma do czynienia po raz pierwszy.
- Chorzowskie środowisko nie potrafi przemówić jednym głosem, jest rozbite i przyjmie pewnie ze strachem to, co dają. Frustracja to najłagodniejsze określenie naszego samopoczucia - mówi lekarz, prosząc o zachowanie nazwiska do wiadomości redakcji.

Ta sytuacja może mieć przykre konsekwencje dla pacjentów, czego lekarze nie ukrywają. Szykuje się duża dawka dodatkowej biurokracji w przychodniach. Właścicieli NZOZ-ów niepokoi też system rozliczeń. Nie dość, że nie wiadomo jak będzie się przeliczać na złotówki punkty za usługi z kontraktu, to pieniądze za styczeń mają wpłynąć dopiero pod koniec lutego. Taki poślizg ma obowiązywać co miesiąc.