Pomagał nawet na starość
Pogrzeb Alfreda Rusina odbył się 3 sierpnia 2022 roku. Jak wspominają go koledzy z GOPR?
— Bardzo przyjazny dla ludzi i pomocny dla młodych ratowników. Dobrze się z nim dyżurowało. Bardzo dobry dobry człowiek. Należeliśmy do tej samej parafii. – wspomina zmarłego kolegę Edmund Górny instruktor GOPR.
Według jego relacji Pan Alfred wyruszał na akcje dopóki pozwało mu na to zdrowie – jeszcze na początku XXI wieku. Miał wtedy 70 lat! Później także spotykał się z ratownikami.
19-letni ratownik
Śmiało można stwierdzić, że Alfred Rusin blisko pół wieku ratował ludzi z górskich opresji. Urodził się 25 czerwca 1931 roku w Bielsku-Białej. Po zakończeniu wojny był aktywnym członkiem Klubu Wysokogórskiego w mieście. Interesował się także narciarstwem. Zaledwie jako 19-latek został wytypowany przez miejskie koło PTTK do odbycia szkolenia teoretyczno-praktycznego TOPR w Zakopanem. Egzamin zdał pozytywnie.
Numer 1 w Beskidach
W tym samym roku, kiedy ukończył szkolenie (1950) rozpoczął pomaganie turystom w górach. Dwa lata później powstało Beskidzkie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe. Alfred Rusin otrzymał odznakę służbową numer 1.
— Do czasu wybudowania kolei na Skrzyczne, Alfred podobnie jak inni pierwsi beskidzcy ratownicy, pełnił dyżur w schronisku, który obejmował: dojście ze Szczyrku do schroniska, w sytuacji wypadku zjazd z poszkodowanym na dół, obowiązkowe czekanie do przekazania poszkodowanego karetce z Bielska-Białej, po czym niezbędne wyniesienie toboganu na plecach z powrotem do schroniska i wreszcie zjazd do Szczyrku i powrót do domu. Często notowano więcej niż jeden wypadek na dobę… - pisze grupa beskidzka GOPR.
Alfred Rusin jako ochotnik obsługiwał najtrudniejsze dyżury. Organizował i uczestniczył w wielu wyprawach ratujących ludzkie zdrowie i życie. Był profesjonalistą. Dwukrotnie na zawodach ratowniczych zdobywał I miejsce. Otrzymał wiele odznaczeń państwowych i nie tylko. Cztery lata temu GOPR przyznało mu godność członka honorowego.
Nie tylko Beskidy
Alfred Rusin przez długi czas był także związany z Górnym Śląskiem. Pracował na kopalni Barbara w Chorzowie. Zajmował tam stanowisko głównego inżyniera.
— Przez kilka lat załatwiał bezpłatnie kolegom ratownikom posezonowe naprawy całego uszkodzonego w akcjach sprzętu ratowniczego – wspominają GOPRowcy.
W tamtych trudnych czasach miało to niebagatelne znaczenie dla funkcjonowania górskiego ratownictwa w Beskidach.
Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?