Po jednym meczu...

Zespół MKS wygrał w sobotę w Poznaniu z AZS AWF i to wystarczyło
do zajęcia szóstego miejsca w rozgrywkach.
Tym razem nie powtórzyła się sytuacja z zeszłego sezonu, kiedy siemianowiczanie do ostatniego meczu w play-off walczyli o utrzymanie w I lidze. Teraz już po I rundzie zespół z ?Pszczelnika? zapewnił sobie pozostanie wśród najlepszych, kończąc na dodatek rozgrywki na wysokiej, szóstej pozycji.
Rywalem siemianowiczan, którzy sezon zasadniczy zakończyli na szóstym miejscu, w I rundzie play-off był siódmy zespół tabeli - AZS AWF Poznań. W lidze MKS przegrał na wyjeździe z AZS AWF aż 0:6, ale w rewanżu było już 3:0 dla naszej drużyny. Przed sobotnim pojedynkiem szkoleniowiec MKS Jan Sitek był bardzo ostrożny w prognozowaniu wyniku, tym bardziej że pierwszy mecz miał zostać rozegrany w Poznaniu na sztucznej trawie. Na dodatek siemianowiczanie pojechali na mecz bez Tomasza Kusyka i Adama Mokrusa, którzy w tym czasie musieli pracować.

Na szczęście spotkanie szybko ułożyło się po myśli siemianowiczan - za faul w półkolu strzałowym na Dariuszu Staniczku sędzia podyktował "siódemkę" dla MKS. Na gola zamienił ją Łukasz Kusyk. Mecz - ze względu na jego stawkę - był dość nerwowy i ostry; siemianowiczanie ujrzeli dwie żółte i dwie zielone kartki. Rywale także byli karani przez arbitra. Sytuacji pod obiema bramkami było sporo - jeszcze przy stanie 0:1 dobre sytuacje mieli bardzo aktywny Dariusz Staniczek oraz młody Łukasz Wawrzinek.
- Widać, że ten chłopak potrzebuje jeszcze ogrania - ocenił szkoleniowiec MKS.
Niestety, w samej końcówce I połowy gospodarze doprowadzili do wyrównania; Tomasz Kotulski popisał się 20-metrowy rajdem, zakończonym uderzeniem w tzw. długi róg bramki MKS.

- Poznaniak prowadził piłkę tak długo, a nikt go nie atakował - denerwował się Jan Sitek.
W II połowie długo ważyły się losy tego pojedynku. W końcówce spotkania miejscowi postawili wszystko na jedną kartę i zaatakowali, narażając się jednocześnie na kontry MKS. I właśnie szybka kontra gości zaważyła na końcowym wyniku - Tomasz Staniczek zagrał do swojego brata, Dariusza, a ten wygrał pojedynek ?jeden na jeden? z golkiperem AZS AWF.
W niedzielę, o godzinie 13 miał się rozpocząć mecz rewanżowy. Tymczasem zespół AZS AWF Poznań nie zjawił się w Siemianowicach Śl. Gospodarze wyszli na boisko, a po piętnastu regulaminowych minutach sędziowie zakończyli mecz jako walkower 3:0 dla MKS.

- Poznaniancy chyba uznali, że będzie im trudno odrobić straty na naszym boisku, a już w sobotę dostali sporo kartek. Gdyby w rewanżu ujrzeli kolejne, to w ewentualnych następnych meczach w play-off byliby zdziesiątkowani. Najwyraźniej nie chcieli ryzykować - zastanawiał się trener Sitek.
Dodajmy, że - tradycjnie - o tytuł mistrza Polski walczyć będą w finale play-off Pocztowiec Poznań i Grunwald Poznań. Piąte miejsce zajął Pomorzanin Toruń, który dopiero w rzutach karnych (w meczach było 3:2 i 2:3) pokonał poznańskiech Lecha. Do I ligi awansowała Warta Poznań, zaś w barażach o utrzymanie wśród najlepszych grać będą jeszcze AZS AWF Poznań (z wiceliederem II ligi Lipnem Stęszew) oraz Lech Poznań, który rywalizować będzie z Polonią Środa Wlkp.
Sobota: AZS AWF POZNAŃ - MKS SIEMIANOWICE ŚL. 1:2 (1:1)
Bramki: 0:1 Ł. Kusyk (18., z rzutu karnego), 1:1 Kotulski (35.), 1:2 D. Staniczek (69.)

MKS: W. Borek (Jaskólski) - Żelaźnicki- Michalak, J. Micał, Sokołowski - Ł. Kusyk, T. Staniczek, Kawa, Spałek - D. Staniczek, Komraus.
Na zmiany wchodzili: Wawrzinek, Kondradzki, A. Micał, Malordy.
Niedziela: MKS SIEMIANOWICE ŚL. - AZS AWF POZNAŃ 3:0 walkower.