Opinie o rządowym projekcie oddłużenia przedsiębiorstw

Dłużnicy widzą w planie ministra Grzegorza Kołodki swoją szansę, wierzyciele, tacy jak ZUS czy Urzędy Skarbowe, podchodzą do sprawy ostrożniej.

Prezes chorzowskiej Huty Kościuszko S.A., która zatrudnia ok. 250 pracowników, podkreśla, że program rządu da szansę hucie, by wyjść na prostą.

- Zdecydowanie upatruję w tym szansy dla Huty Kościuszko, która jest dużym dłużnikiem. To konsekwencja zaszłości sprzed roku 2000, gdy nasza firma została obarczona spłatą wierzycieli swoim majątkiem nieprodukcyjnym. To było już po odłączeniu się od nas Huty Królewskiej. Ten majątek jest bardzo trudno zbyć, bo są to nieruchomości pozostałe po produkcji, o sporym stopniu dewastacji. Są korzystnie położone w centrum miasta, ale to nie pomaga w ich zbyciu. W dodatku narastają cały czas odsetki od naszych długów, a program Kołodki pozwoli to przeciąć. Da też zupełnie nowe szanse w funkcjonowaniu, w realizacji programu restrukturyzacyjnego huty, który przedstawiliśmy w kwietniu w Ministerstwie Gospodarki. To też szansa dla załogi na utrzymanie stanu zatrudnienia. Średnia wieku pracowników jest wysoka i trudno byłoby im znaleźć pracę gdzie indziej, bo mają kwalifikacje ściśle związane z hutnictwem - mówi Krzysztof Laskowski.

W chorzowskim Urzędzie Skarbowym dużo się mówi o pakiecie Kołodki, ale z zaznaczeniem, że trzeba poczekać na konkrety wpisane w ustawę i rozporządzenia wykonawcze. Zadłużonych firm jest sporo, ale...

- W moim odczucie nie jest to sprawiedliwe w stosunku do tych, którzy mimo trudności starają się regularnie płacić swoje zobowiązania. Jeśli znikną zaległości dłużników, to dobrze, ale kto da gwarancję, że za parę lat znów nie będą oni w podobnej sytuacji i będą mieć ten sam kłopot - mówi Krystyna Krawczyk, zastępca naczelnika US.

Takich kłopotliwych dłużników ma też oddział Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w Chorzowie.

- Jest jeszcze zdecydowanie za wcześnie, by cokolwiek mówić o tym programie. Mamy za mało informacji. Wszystko jest w fazie projektów. Żeby zobaczyć jakie będą efekty, trzeba najpierw ten program wdrożyć. Trudno mi dziś mówić, jakie może dać efekty - uważa Zofia Muczko, zastępca dyrektora ZUS.