Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Odmienne oblicza prawdy

Agnieszka Nowak
FOT. MARIUSZ DZIERŻĘGA
FOT. MARIUSZ DZIERŻĘGA
Józefa B. (nazwisko do wiadomości redakcji) z Bytomia pod koniec stycznia tego roku policjanci przyłapali, gdy przechodził przez jezdnię w niedozwolonym miejscu, a następne odwieźli do izby wytrzeźwień.

Józefa B. (nazwisko do wiadomości redakcji) z Bytomia pod koniec stycznia tego roku policjanci przyłapali, gdy przechodził przez jezdnię w niedozwolonym miejscu, a następne odwieźli do izby wytrzeźwień. Tam - jako zastaw - zabrano mu telefon komórkowy do zwrotu po uregulowaniu należności. - Jak tak można! Przecież SMS-y i numery telefonicznie w aparacie to moja własność i prywatność, one nie są przeznaczone dla osób postronnych. Na dodatek przywłaszczono sobie moje pieniądze - oburza się Józef B.

Był pijany
27 stycznia około godziny 22 funkcjonariusze drogówki zatrzymali Józefa B., gdy ten w Chorzowie przebiegał przez ulicę w miejscu niedozwolonym. Józef B. twierdzi, że gdy odmówił zapłacenia mandatu, funkcjonariusze kazali mu dmuchać w alkomat i chociaż nie był pijany, zabrali go do izby wytrzeźwień.

- Mężczyzna był w stanie nietrzeźwym, był agresywny, a swoim zachowaniem stwarzał zagrożenie dla otoczenia. Odmówił nie tylko podpisania protokołu, ale nawet jego przeczytania - mówi sierż. sztab. Paweł Włochowicz z Komendy Miejskiej Policji w Chorzowie.

Pana Józefa przewieziono do Ośrodka Pomocy Osobom Uzależnionym od Alkoholu przy placu św. Jana w Chorzowie, gdzie mieści się izba wytrzeźwień. Dyrektor ośrodka, Andrzej Brol, wyjaśnia, że gdy przyjmowano Józefa B., podczas wstępnego badania lekarskiego alco-sensorem stwierdzono, że miał 0,8 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.

Byłem trzeźwy
- Byłem badany, chociaż nawet nie wiadomo, czy sprzęt posiadał atest. Alkomat nic zresztą nie wykazał, więc poprosiłem o wydruk, którego nie otrzymałem. Wynik został wpisany samowolnie, aby była jakakolwiek podstawa do zatrzymania mnie. Prosiłem o pobranie krwi do badania, ale nikt nie chciał mnie słuchać - przedstawia swoją wersję wydarzeń pan Józef. W obecności policjantów i pracowników ośrodka Józef B. oddał do depozytu swoje rzeczy. - Miałem przy sobie m.in. sześćdziesiąt złotych oraz telefon komórkowy. Nie odnotowano tego jednak w protokole, bo taki dokument w ogóle nie został spisany, chociaż się tego domagałem - relacjonuje. Mężczyzna opowiada, że przypięto go potem w izolatce pasami bezpieczeństwa, mimo iż nie był pijany. Dyrektor Brol potwierdza, że Józefa B. przypięto pasami, ponieważ zachowywał się agresywnie w stosunku do pracowników.

Co było, co zginęło
- Na drugi dzień, gdy odbierałem swoje rzeczy, zauważyłem brak telefonu komórkowego i sześćdziesięciu złotych, które przed przyjęciem pokazywałem i oddałem do depozytu. Przed wyjściem nie podpisałem żadnego protokołu, ponieważ to, co dostałem, nie zgadzało się z tym, co zostawiłem. Próbowano na mnie wywrzeć presję i nakłaniano mnie do podpisania dokumentu, ale ja stanowczo odmówiłem - twierdzi Józef B. Bytomianin oburzony całym zajściem postanowił interweniować. Zgodnie z pouczeniem zawartym na rachunku, wniósł zażalenie do Sądu Rejonowego w Chorzowie. Dwa dni po incydencie złożył też skargę do dyrektora ośrodka. W lutym wystosował pismo do Komendanta Wojewódzkiego Policji w Katowicach oraz do prokuratury.

Andrzej Brol, dyrektor Ośrodka Pomocy Osobom Uzależnionym od Alkoholu, odpisał, że zgodnie z przepisami - w związku z nieuregulowaniem należności - zatrzymano telefon komórkowy jako zastaw, który pacjent może odebrać po wpłaceniu należności za pobyt. Dodał również, że do depozytu przyjęto kwotę 5,20 złotych, z której 3,20 zł oddano Józefowi B., a dwa złote zabrano na poczet rachunku.

Prawo czy bezprawie?
Józef B. nie zgadza się z takim stanowiskiem. - Skoro dyrektor twierdzi, że byłem pijany, to gdzie jest z tego wydruk? Dlaczego nie pobrano mi krwi do badania, czego się domagałem? Jakim prawem zabrano mi telefon? Przecież są w nim moje osobiste dane i nie życzę sobie, by miała do nich wgląd osoba postronna. Żądam zwrotu aparatu i przywłaszczonych pieniędzy - mówi. - Pogwałcono przysługujące mi prawa. Potraktowano mnie jak bandytę. Ludzi, którzy popełniają przestępstwa, traktuje się lepiej - dodaje.


W chorzowskiej izbie wytrzeźwień zastaw stosowany jest wobec 20-25 procent pacjentów. Rocznie jest to 700-1.000 zastawów. Najczęściej są to: zegarki, telefony komórkowe, rowery, a nawet wędki.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chorzow.naszemiasto.pl Nasze Miasto