Jeszcze dwa lata temu rok szkolny w publicznych szkołach podstawowych rozpoczynało prawie 6060 uczniów, którzy uczyli się w 259 klasach. Teraz mamy 5650 uczniów podstawówek w 242 klasach. Do tego w oddziałach uczy się średnio po 23 uczniów.
- Nie odczuwamy niżu demograficznego, wręcz przeciwnie - mówi Jolanta Motyka, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 25 im. Stanisława Hadyny. - W Maciejkowicach, gdzie jesteśmy, budują się osiedla mieszkaniowe. Oddano domki jednorodzinne, powstają szeregowce. Szkoła jest przystosowana na przyjęcie większej ilości dzieci. Poza tym ja cały czas obserwuję sytuację w przedszkolach. I co się okazuje, w przedszkolu dwukrotnie zwiększyła się liczba dzieci - podkreśla.
Choć w mieście ubywa klas, np. gimnazjalnych, nauczyciele nie tracą etatów.
- Nikt nie został zwolniony - mówi Gabriela Kardas, rzecznik prasowy chorzowskiego urzędu. - Nauczyciele jednak mają mniejszą liczbę nadgodzin niż w ubiegłych latach.
Nie da się ukryć, że Chorzów "wygrywa" dzięki zainteresowaniu swoimi placówkami przez kandydatów z sąsiednich miast. W liceach i technikach masowo uczy się tutaj młodzież ze Świętochłowic, Rudy Śl., Katowic czy nawet Zabrza.
Przykładowo - na 2395 uczniów liceów ogólnokształcących prowadzonych przez miasto aż 1079 (czyli 45 proc.) pochodzi spoza Chorzowa. W liceach profilowanych - 42 proc. (50 uczniów na 118), w technikach 43 proc. (859 na 1999), a w zasadniczych szkołach zawodowych - 33 proc. (180 na 541).
- Uruchomiliśmy w tym roku dodatkową klasę pierwszą - mówi Roman Herrmann, dyrektor IV LO im. Marii Skłodowskiej-Curie w Chorzowie. - Mamy sześć klas pierwszych i to po 35 osób! Prawdziwą furorę zrobił język włoski, którego nauczamy zresztą od kilku lat.
Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?