Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Na Cichej z Legią wygrał zespół

Jacek Sroka
Wojciech Grzyb (w wyskoku) dwa razy przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem Legii, ale wcześniej strzelił cennego gola
Wojciech Grzyb (w wyskoku) dwa razy przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem Legii, ale wcześniej strzelił cennego gola FOT.M.SUCHAN
Piłkarze Ruchu wygrali już w tym sezonie z Wisłą i Legią, więc można by oczekiwać, że po takich sukcesach znów będą plasować się w czołówce tabeli. Niestety na wyjazdach chorzowianie spisują się na razie znacznie gorzej niż na Cichej (tylko jeden punkt w trzech meczach), a i drużyny z Krakowa oraz Warszawy dominujące przez lata w naszej lidze, w tych rozgrywkach grają znacznie poniżej oczekiwań.

Uwaga ta dotyczy zwłaszcza Legii, która latem na transfery wydała kilka milionów euro, a gra bardzo słabo. Nie inaczej było w Chorzowie, gdzie drużyna ze stolicy nie pokazała niczego nadzwyczajnego.

- Ciężko powiedzieć co z naszą grą jest nie tak - powiedział reprezentant Polski Maciej Rybus zmieniony już po pierwszej połowie. - Na Śląsku zawsze grało nam się ciężko, bo tutaj wszystkie drużyny spinają się na Legię, a już stadion Ruchu szczególnie nam nie leży.

Ruch wykorzystał słabość rywala i wygrał zasłużenie. Szkoda tylko, że Niebiescy nie strzelili więcej goli, bo okazji ku temu nie brakowało. Gospodarze mogli objąć prowadzenie już w 13 min., gdy Marcin Zając z łatwością ograł na lewej stronie boiska Jakuba Rzeźniczaka i dokładnie dośrodkował do stojącego w po-lu karnym Michała Pulkowskie-go. Popularny "Pulo" strzelił jednak z 8 m nad poprzeczką.

Bramka dla chorzowian padła po pół godzinie gry, a jej autorem był Wojciech Grzyb, który potrafił zachować w polu karnym znacznie więcej zimnej krwi niż kolega z drużyny. Prawy pomocnik Niebieskich był najlepszym zawodnikiem tego spotkania i kilka minut po wpisaniu się na listę strzelców mógł zdobyć kolejnego gola.

- Nie udało się, ale i tak czułem, że ten jeden gol wystarczy nam do zwycięstwa - stwierdził Wojciech Grzyb.

Jeszcze przed przerwą szanse na kolejne gole zmarnowali najpierw Sebastian Olszar, a później Marcin Zając. Legia natomiast by-ła dla Ruchu tylko bladym tłem.

- Zupełnie przespaliśmy pierwszą połowę, a jak się gra tylko 45 minut, to na tak trudnym terenie jak Chorzów ciężko coś ugrać - stwierdził rozgrywający warszawian Maciej Iwański, który jednak miał bardzo nikłe wsparcie w kolegach z drużyny.

W przerwie trener Maciej Skorża starał się pobudzić swoją drużynę do gry wpuszczając na boisko dwóch szybkich skrzydłowych. - Po przerwie zagraliśmy agresywniej i wyglądało to już trochę lepiej, ale nasza siła ofensywna okazała się zbyt ma-ła, aby poradzić sobie z obroną Ruchu - powiedział Skorża.

Zaraz na początku drugiej połowy znów świetną okazję miał Grzyb, ale po prostopadłym podaniu Pulkowskiego strzelił wprost w bramkarza. Kwadrans później formę Marijana Antolovicia potężnym strzałem z woleja z 25 m sprawdził Marcin Malinowski, ale i z tym uderzeniem Chorwat sobie poradził wybijając piłkę na róg.

- Szkoda, że to nie wpadło - kręcił głową popularny "Malina".

Później inicjatywę przejęła Legia, ale poza strzałem w boczną siatkę Alejandro Cabrala, praktycznie nie zagroziła poważniej bramce Krzysztofa Pilarza. W dodatku goście przez ostatnie 20 minut musieli grać w dziesiątkę, bo za faul na Łukaszu Janoszce drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartką ukarany został Jakub Rzeźniczak.

- Zachowanie Kuby było karygodne. Niepotrzebnie osłabił drużynę - złościł się Skorża.

- To zwycięstwo zawdzięczamy naszej konsekwencji i determinacji. Musieliśmy zniwelować różnicę w indywidualnych umiejętnościach niektórych zawodników Legii z umiejętnościami naszej drużyny. Byliśmy dziś zespołem - cieszył się trener Ruchu Waldemar Fornalik.

Sami obcokrajowcy nie grają

Polski Ruch okazał się znacznie lepszy od cudzoziemskiej Legii. Na Cichej wygrała nie tylko drużyna gospodarzy, ale także koncepcja budowania zespołu w oparciu o miejscowych graczy, a nie ściągania do klubu piłkarskich obieżyświatów.

Studiującym składy obu ekip od razu rzucały się w oczy zagraniczne nazwiska warszawskich gwiazd. W osiemnastce Legii znalazło się aż dziewięciu piłkarzy z obcymi paszportami. Po boisku biegało dwóch Chorwatów, zawodnik z Zimbabwe, Portugalczyk, Brazylijczyk i Argentyńczyk, a na ławce rezerwowych siedziało jeszcze dwóch Serbów oraz Ukrainiec. Gdyby zdrowi byli Hiszpan Inaki Astiz i pochodzący z Zimbabwe Takesure Chinyama, to wówczas cudzoziemcy już całkowicie zdominowaliby kadrę warszawian.

Dla odmiany w ekipie Ruchu w meczowym składzie był tylko jeden zagraniczny zawodnik - Słowak Gabor Straka.

Zagraniczne gwiazdy sprowadzono do stolicy za grube miliony euro, ale na razie większość z nich zawodzi, a trener Maciej Skorża co chwilę przekonuje się jak trudno jest z nich zbudować drużynę.

- Takich problemów jak w Warszawie jeszcze w swojej karierze z drużyną nie miałem. Jak tylko nam nie idzie na boisku to puszczają im nerwy i zaczynają się kłócić - powiedział na konferencji prasowej szkoleniowiec Legii.

W Warszawie liczyli, że budowany latem zespół uda się zgrać w trakcie dwutygodniowej przerwy w rozgrywkach.

- Faktycznie wszyscy ćwiczyli solidnie, ale każdy gdzie indziej - skwitował sprawę rozgrywający Legii Maciej Iwański.

- Rzeczywiście nasi piłkarze byli ostatnio na zgrupowaniach różnych reprezentacji i wrócili do Polski jakoś dziwnie rozkojarzeni - tłumaczył Maciej Skorża dodając, że niedzielna porażka w Chorzowie to był dla niego naprawdę duży cios.

Mecze z Legią to wojna
Z Wojciechem Grzybem, piłkarzem Ruchu Chorzów, rozmawia Jacek Sroka

Pańska bramka zadecydowała o niedzielnym zwycięstwie Ruchu nad Legią.

Przed meczem powiedziałem do Sebastiana Olszara: - Jak będziesz miał opanowaną piłkę to mi podaj, bo ja w ośmiu na dziesięć przypadków biegnę do przodu. Seba posłuchał i dał mi kapitalną piłkę, a ja wykorzystałem tę okazję. Co prawda chciałem strzelić trochę inaczej, ale najważniejsze jest to, że piłka wpadła do siatki Legii.

Chwilę później miał pan drugą świetną okazję.

W tej sytuacji strzelałem z bardzo ostrego kąta. Może gdybym bardziej podciął piłkę, to wówczas znalazłaby drogę do siatki.

Graliście dziś bardzo ofiarnie. Czy mecze z Legią to dla Ruchu jakaś wojna?

Jak najbardziej. Tak było, gdy przed laty przychodziłem na Cichą jako kibic i tak jest też teraz, gdy gram w tej drużynie. Tym bardziej więc cieszymy się, że znów wygraliśmy z Legią.

W końcówce przyszło wam jednak bronić tego wyniku...

Nie takie drużyny jak Ruch bronią w ostatnich minutach korzystnego rezultatu. Legia grała w dziesiątkę, ale nie miała nic do stracenia i atakowała z determinacją. Mimo to nie potrafiła sobie stworzyć żadnej stuprocentowej okazji.

To był bardzo udany weekend dla śląskich drużyn.

W ekstraklasie wygrał Ruch, Polonia i Górnik, a w I lidze GKS, Radzionków oraz Piast. Już widzę te triumfalne tytuły w poniedziałkowych gazetach.

Mówią trenerzy
Waldemar Fornalik (Ruch)

Jestem zadowolony, bo za-graliśmy dziś dobre spotkanie. W przerwie powiedziałem zawodnikom, że druga połowa będzie o wiele trudniejsza niż pierwsza, gdyż nie wykorzystaliśmy sytuacji, żeby prowadzenie było wyższe. Te moje słowa potwierdziły się. Legia wyszła bardziej zdeterminowana. My też mogliśmy strzelić jedną bramkę więcej i być może nie byłoby takiej nerwówki w końcówce.

Maciej Skorża (Legia)

Bardzo zależało nam na dobrym meczu w Chorzowie. Chcieliśmy tutaj zdobyć trzy punkty. Liczyłem na to, że wielu zawodników będzie chciało się zrehabilitować za spotkanie z Bełchatowem. Niestety nasza gra w pierwszej połowie była zupełnie nie taka, jakiej oczekiwaliśmy, a strata piłki pod własną bramką skończyła się utratą gola.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chorzow.naszemiasto.pl Nasze Miasto