Zniecierpliwieni nieporadnością kibice GieKSy nie chcieli oglądać "popisów" swoich pupili i na ponad kwadrans sprzed końcem opuścili stadion Ruchu.
- Gramy słabo, nie da się tego ukryć - potwierdza Jacek Gorczyca, bramkarz drużyny z Bukowej. - Szukamy przyczyn, złotego środka, który pomoże nam wyjść z kryzysu - dodaje.
Cierpliwość tracą także działacze. Prezes klubu z Bukowej po krótkiej rozmowie z zawodnikami wychodząc z szatni walnął pięścią w drzwi.
- Zdajemy sobie sprawę, że naszą grą irytujemy nie tylko kibiców, ale także działaczy - przyznaje Gorczyca. - Na pewno wszyscy liczyliśmy, że będzie lepiej, zwłaszcza, że doczekaliśmy się wreszcie normalności w klubie. Musimy zachować chłodne głowy, czekamy na kolejny mecz i liczymy, że w końcu przełamiemy naszą niemoc - zapewnia bramkarz GKS.
Dyrektor klubu Jan Furtok gościł wczoraj w Warszawie i nie miał okazji rozmawiać z piłkarzami.
- Przez cały czas prowadzimy dialog z piłkarzami, staramy się wstrząsnąć drużyną, może trzeba zrobić to jeszcze raz i to mocniej - zastanawia się Furtok. - Nie ma mowy o tym, że piłkarze grają przeciwko trenerowi, zresztą jego pozycja na razie jest nie zagrożona - zapewnia dyrektor klubu.
W sobotę katowiczanie grają z liderem I ligi Podbeskidziem. - Miejmy nadzieję, że od tego meczu zaczniemy marsz w górę - prorokuje Gorczyca.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?