Miasto zamierza wstąpić do Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Na razie władze prowadzą wstępne rozmowy, ale w przyszłym roku zamierzają je skonkretyzować. - Co to oznacza dla mieszkańców? Przede wszystkim nowe miejsca pracy - podkreśla Marcin Michalik, zastępca prezydenta ds. gospodarczych.
KSSE działa od 1996 roku. Jej celem była restrukturyzacja przemysłu oraz ograniczenie bezrobocia. Obecnie strefa działa na terenie trzech województw: śląskiego, opolskiego i małopolskiego. W strefę zainwestowało obecnie około 185 firm. Ich zyski sięgają 18 miliardów złotych. Łącznie utworzono ponad 47 tysięcy miejsc pracy, a wiodącą branżą jest motoryzacja.
Władze miasta na razie nie chcą mówić o szczegółach, ale zapewniają, że wkrótce rozmowy z zarządem strefy będą bardziej intensywne.
- Nasze miasto nie ma zbyt wielu ciekawych terenów dla inwestorów - mówi Michalik. - Mają je natomiast instytucje prywatne np. huta Kościuszko. Będziemy je nakłaniać, aby przystąpiły do strefy. Takie rozwiązanie da miastu nowych inwestorów, fabryki i biurowce. Miasto nie zarobi na początku na podatkach, ale nam chodzi przede wszystkim o nowe miejsca pracy - zaznacza.
Michalik przyznaje, że negocjacje będą trudne: - Wszystko zależy od decyzji zarządu strefy i atrakcyjności oferty. O włączenie do niej ubiega się wiele samorządów.
Wojciech Rusek z KSSE przyznaje, że istnieje możliwość przyłączenia do strefy chorzowskich terenów, ale... - Wszystko zależy od tego co jest na takim gruncie i czy potencjalny inwestor będzie chciał tam zainwestować: dużą rolę ogrywają tu zazwyczaj dostępność mediów, cena i odległość od głównych szlaków komunikacyjnych - wyjaśnia.
Granice SSE na wniosek strefy zmienia Ministerstwo Gospodarki. Wnioski składane są raz lub dwa razy w roku. - Ważne dla nas jest również uzyskanie zapewnienia, że jeżeli będzie potrzeba dozbrojenia terenu, to będzie możliwy udział miasta w kosztach prac - tłumaczy Rusek.
KSSE ma kilka podstref. Do sosnowiecko-dąbrowskiej od 2005 r. należą Siemianowice Śląskie. Przez prawie sześć lat miastu udało się sprzedać ponad 20 hektarów terenów inwestycyjnych, a pracę znalazło już ponad 1,5 tysiąca osób. A jeszcze rok przed powstanie strefy bezrobocie wynosiło 32 procent.
- To był strzał w dziesiątkę - uważa Hanna Becker, dyrektor siemianowickiego urzędu pracy. - Jedna z firm zatrudnia 950 pracowników. Pracę znalazło tam wiele osób zatrudnionych wcześniej w zlikwidowanej hucie "Jedność".
Becker tłumaczy, że strefa to ożywienie gospodarcze dla całego miasta. - W Bańgowie ceny mieszkań wzrosły, wygląd okolicy znacznie się poprawił, a dzięki temu, że ludzie mają pieniądze również w innych gałęziach wzrosło zatrudnienie - wyjaśnia.
Pensja minimalna 2024
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?