Mecze niższych lig rozgrywkowych w Polsce są ustawiane? Wątpliwości budzi jedno ze starć Odry Wodzisław. Zarząd klubu odcina się od sytuacji
Problemy z kupowaniem i sprzedawaniem meczów w polskich ligach znów są aktualne? Po kilkunastu latach od najgłośniejszej w polskiej piłce aferze korupcyjnej, za którą miał stać Ryszard F., pseudonim "Fryzjer", dziennikarze TVP Sport ujawnili kolejne niepokojące informacje dotyczące meczów w niższych ligach rozgrywkowych w Polsce.
Prawdziwym Eldorado mają być rozgrywki III ligi. Jak donosi dziennikarz TVP Sport, Mateusz Miga, powołując się na informacje przekazane mu przez jednego z byłych pracowników firmy bukmacherskiej, do którego docierają wiadomości o nielegalnym procederze.
Dowodem skorumpowania trzecioligowych meczów ma być fakt nienaturalnie wysokiego zainteresowania tymi rozgrywkami. I to wśród osób z całego świata, grających u bukmacherów. Gracze obstawiają między innymi ilość strzelonych goli nie tylko w całym meczu, ale też w jednej części gry. To normalny bukmacherski zakład. Nienormalne jest jednak to, że "zupełnie przypadkowo", o tym, jak potoczy się mecz są przekonani przypadkowi ludzie.
Tak było chociażby w meczu grupy I, III ligi pomiędzy Concordią Elbląg a Pilicą Białobrzegi. Po 26. minutach spotkania, goście prowadzili 2:0. I to właśnie wtedy u bukmacherów masowo gracze zaczęli obstawiać, że jeszcze przed przerwą padnie co najmniej jeden gol, który spełni wymogi zakładu "powyżej 2,5 strzelonego gola w połowie". Tak też się stało. Jeszcze do przerwy piłka wpadła do bramki dwa razy, a obie ekipy schodziły na przerwę przy wyniku 3:1 dla zespołu Pilicy.
Po tym, jak dziennikarze TVP Sport podzielili się w internecie swoimi podejrzeniami, w mediach społecznościowych zawrzało. Na jaw zaczęły wychodzić kolejne fakty. Pojawiło się też mnóstwo spekulacji. Jedne z nich dotyczą meczu Odry Wodzisław ze Stilonem Gorzów.
Duma Wodzisławia znacznie uległa w tym spotkaniu zespołowi z Gorzowa 1:6. Wątpliwości budzi trafienie na 5:0 strzelone przez przyjezdnych. Bramkową akcję na dobrą sprawę przeprowadził bowiem... piłkarz Odry! Ukraiński napastnik Valeriy Kovernyk po wrzutce z rzutu rożnego piłkarza Stilonu i wybiciu jej przez jednego z piłkarzy ekipy z Wodzisławia, przejął ją, a następnie popędził w kierunku bramki.
Tyle, że 27-latek wcale nie wyprowadzał kontrataku. Ukrainiec z futbolówką ruszył w stronę bramki Odry. Później dograł piłkę do środka w stronę zdezorientowanych (a może udających zdezorientowanych) kolegów z drużyny. Na jedenastym metrze zgarnął ją jednak snajper drużyny z województwa lubuskiego, po czym wpakował ją do siatki.
Kontrowersji sprawie nadaje również fakt, że niewiele później z zawodnikiem rozwiązano kontrakt. Wobec tego wszystkiego sytuacja na tyle rozniosła się po internecie, że postanowiły się do niej odnieść władze Odry. Jak zaznacza w nim zarząd klubu, nie posiadają oni jakichkolwiek informacji oraz dowodów świadczących o potencjalnej winie kogokolwiek związanego z Odrą. Gdyby natomiast doszło do wszczęcia postępowania w tej sprawie przez organy ścigania, zarząd trzecioligowca jest gotowy z nimi współpracować.
- Klub ze 100-letnią tradycją i historią chce być kojarzony wyłącznie ze sportowej postawy na boisku i dlatego też liczymy na szybkie wyjaśnienie i zamknięcie sprawy. Obecnie zarząd, trenerzy i zawodnicy koncentrują się na odpowiednim przygotowaniu do kolejnych spotkań ligowych - napisano w oficjalnym oświadczeniu klubu.
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?