Ruch Chorzów - Arka Gdynia 2:4. Pierwsza porażka Niebieskich na Cichej
Piłkarze Ruchu doznali pierwszej w tym sezonie porażki na Cichej i stracili pozycję lidera. Niebiescy przegrali w Chorzowie z Arką dając sobie strzelić trzy gole w ciągu ostatniego kwadransa pierwszej połowy spotkania.
Chorzowianie przed tym spotkaniem zachęcali swoich kibiców do kupna biletów przypominając pamiętny mecz z Arką z 2017 roku, w którym sędzia Tomasz Musiał uznał gola strzelonego ręką przez Rafała Siemaszkę, a remis w Gdyni przypieczętował degradację Ruchu z PKO Ekstraklasy.
Świetna akcja marketingowa pomogła zapełnić trybuny stadionu na Cichej, ale zmobilizowała też gości, którzy za wszelką cenę chcieli pokazać, że potrafią wygrywać z Ruchem również w sportowej walce.
Podopieczni trenera Jarosława Skrobacza zaczęli znakomicie i przez pierwszy kwadrans niepodzielnie dominowali na murawie. Efektem był gol Daniela Szczepana z rzutu karnego podyktowanego za faul na nim Bartosza Rymaniaka, ale okazji było więcej, bo bliski wpisania się na listę strzelców był także Tomasz Swędrowski.
ZOBACZCIE ZDJĘCIA Z MECZU RUCH CHORZÓW - ARKA GDYNIA
Arka jakoś przetrwała nawałnicę Niebieskich i sama również zaczęła atakować. Bramka Omrana Haydarego nie została uznana z powodu spalonego, ale w ostatnim kwadransie pierwszej połowy gdynianie aż trzykrotnie trafili do siatki gospodarzy.
Dwa pierwsze trafienia były dziełem Karola Czubaka. 22-letni rosły napastnik najpierw zdobył gola z niewielką pomocą Macieja Sadloka, od którego odbiła się piłka, a później z zimną krwią wykorzystał kolejny błąd Niebieskich.
Tych błędów przed przerwą, zwłaszcza w wykonaniu Filipa Nawrockiego było za dużo, a goście bardzo łatwo zdobywali bramki. Trzecią już w doliczonym czasie gry pierwszej połowy strzelił Haydary. Afgańczyk popisał się pięknym uderzeniem z woleja.
Szansę na odmienienie losów spotkania jeszcze przy stanie 1:1 miał Szczepan, który popisał się ładną indywidualną akcją, ale piłka odbiła się od jednego z obrońców i przeszła obok słupka.
Po zmianie stron trener Skrobacz dokonywał kolejnych zmian w składzie starając się pobudzić zespół do walki. Bliski zdobycia kontaktowego gola był Sadlok, który po rzucie wolnym strzelił mocno tuż nad poprzeczką.
Ustalony do przerwy wynik w II połowie mimo wysiłków Niebieskich długo nie ulegał zmianie. Dopiero w doliczonym czasie gry drugiego gola zdobył Tomasz Swędrowski. Niebiescy postawili wszystko na jedną kartę i przy rzucie rożnym w pole karne gości pobiegł nawet Jakub Bielecki.
Skończyło się jednak przejęciem piłki przez gdynian i Hubert Adamczyk uderzeniem do pustej bramki przypieczętował ich zwycięstwo. Arka odniosła szóstą wyjazdową wygraną i zbliżyła się w tabeli do Ruchu na odległość 2 punktów awansując na czwarte miejsce w tabeli.
Ruch Chorzów - Arka Gdynia 2:4 (1:3)
Bramki 1:0 Daniel Szczepan (8-karny), 1:1 Karol Czubak (29), 1:2 Karol Czubak (43). 1:3. Omran Haydary (45+3), 2:3 Tomasz Swędrowski (90+2), 2:4 Hubert Adamczyk (90+4)
Sędziował Paweł Raczkowski (Warszawa)
Żółte kartki Szczepan, Sadlok (Ruch) – Rymaniak, Aleman, Stolc (Arka)
Widzów 9.300
Ruch Bielecki – Nawrocki (46. Piątek), Szur, Sadlok (78. Szywacz) - Wojtowicz, Sikora, Swędrowski, Moneta (58. Michalski) - Janoszka (72. Pląskowski), Kwietniewski (58. Foszmańczyk) - Szczepan.
Arka Krzepisz – Rymaniak (46. Tomal), Marcjanik, Dobrotka, Stolc (72. Ziemann) - Skóra (65. Stępień), Gol, Aleman (65. Purzycki), Adamczyk - Haydary (72. Milewski), Czubak.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?