Marek Wleciałowski piłką nożną fascynował się od dziecka. Do 18 roku życia grał m.in. w Konstalu Chorzów w grupie juniorów i AKS CHORZÓW - w trzeciej lidze.
Prawdziwa piłka zaczęła się dla Wleciałowskiego w 1989 roku, kiedy zaczął grać w Ruchu Chorzów. Był jednym z kilku zawodników, którzy dołączyli do drużyny Mistrza Polski i mieli się uczyć od najlepszych: m.in. Waldemara Fornalika i Krzysztofa Warzychy. W 2000 roku został grającym asystentem u boku Bogusława Pietrzaka, potem Oresta Lenczyka i Piotra Mandrysza. Wleciałowski do dziś bardzo ceni sobie tę współpracę. W 2003 roku z powodu problemów zdrowotnych przestał grać na boisku i całkowicie poświęcił się pracy trenerskiej. W 2004 roku pan Marek otrzymał propozycję zostania asystentem trenera Waldemara Fornalika w Górniku Zabrze. Rok później był już samodzielnym trenerem tej drużyny. Zmiany nadeszły w 2006 roku, gdy z Wleciałowskim skontaktował się Mariusz Klimek. - Jego wizje i pomysły na drużynę spodobały mi się. Przyjąłem jego ofertę i tak zostałem trenerem "Ruchu" - wspomina Wleciałowski.
Dziś przed panem Markiem jest tylko jeden cel. Wprowadzić drużynę ponownie do pierwszej ligi.
- To, co do tej pory udało nam się osiągnąć, to zasługa nas wszystkich. Zawodników, którzy ciągle się rozwijają oraz ludzi spajających to wszystko w jedną całość. Cieszę się, że środowisko widzi, że coś dobrego w klubie się dzieje. Nagroda, którą otrzymałem jest dla mnie tego dowodem - dodaje Wleciałowski.
Piłka nożna to gra specyficzna. Głównie pod względem emocji, które jej towarzyszą. Wleciałowski i to stara się ogarnąć.
- Jestem związany z Instytutem Studiów nad Rodziną będącego częścią Uniwersytetu im. Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Ze spotkań w instytucie czerpię inspirację do pracy z ludźmi. Zdobytą wiedzę staram się stosować w życiu codziennym - na płaszczyźnie rodzinnej i zawodowej - mówi trener Ruchu.
We wszystkich momentach życia pana Marka wspiera rodzina: żona Beata, 14-letni syn Janek, 12-letni Andrzej,
5-letnia Zosia i roczny Karolek. - W życiu człowieka przychodzi taki moment, kiedy zaczyna widzieć i cenić te najważniejsze dla niego wartości. Tym jest dla mnie rodzina. Staram się poświęcać im jak najwięcej czasu. Są mi bardzo bliscy emocjonalnie i tak jak ja przeżywają wszystkie moje wzloty i upadki - mówi Wleciałowski.
Zadecydowała kapituła
17 kwietnia odbyło się oficjalne ogłoszenie wyników konkursu "Chorzowianin Roku 2006". W tym roku przysłaliście państwa rekordową liczbę kuponów. Do redakcji Dziennika Zachodniego, Wspólnego Chorzowa oraz Urzędu Miasta nadeszło ponad tysiąc głosów. Mogliście Państwo stawiać na jednego z pośród siedmiu kandydatów.
Nominowanymi byli: Krystyna Kubak - od 12 lat kierująca pomocą dla potrzebujący przy parafii św. Jadwigi, Marek Wleciałowski - trener "Ruchu Chorzów", Edward Gąsowski - komendant chorzowskiej straży pożarnej, Izabela Mataniak - nauczycielka w Zespole Szkół Gastronomiczno-Usługowych, Eugeniusz Włochowicz - prowadzi ośrodek rehabilitacji ptaków, Marek Kosma Cieślinski - kierownik kina "Panorama" i Grzegorz Rosengarten - współautor publikacji "Jesteśmy Chorzowianie w Auschwitz". Najwięcej głosów padło na Edwarda Gąsowskiego, Grzegorza Rosengartena i Marka Wleciałowskiego. Decydujący głos należał jednak do kapituły konkursu, która jednogłośnie, w tajnym głosowaniu zdecydowała przyznać tytuł "Chorzowianina" Markowi Wleciałowskiemu.
Ważna zmiana na Euro 2024! Ukłon w stronę sędziów?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?