Niektórzy żartowali, że funkcja prezydenta w pana przypadku będzie dożywotnia...
Nie urodziłem się prezyden-tem i miałem świadomość, że tak nie jest. Jak zaczynałem, to do głowy by mi nie przyszło, że będzie to trwało tak długo.
Czytaj także: Pomnik Historii - Nikiszowiec - bez pieniędzy na monitoring
W ostatnich wyborach wszystko wskazywało, że znów zostanie pan wybrany.
To prawda. Nie miałem więc wyjścia awaryjnego. Byłem zaskoczony, bo wszystkie analizy wskazywały, że tak właśnie się stanie. Przez pierwsze dwa dni po drugiej turze przeżywałem szok. Ko-lejne miesiące spędziłem je-dnak miło i bezstresowo m.in. z moją wnuczką.
Od czego musiał pan odpocząć najbardziej?
Bez wątpienia od ciągłego podejmowania decyzji. Przez długi czas oczekiwano ich ode mnie we większych i mniej-szych sprawach. Charaktery-styczną czynnością było to, że gdy w niedzielę wieczorem rodzina zasiadała przed tele-wizorem, ja musiałem prze-myśleć i ułożyć sobie po-szczególne sprawy oraz rozplanować sobie cały następny tydzień. Po osta-tnich wyborach nagle okazało się, że nie muszę tego robić.
Czym się pan teraz zajmuje?
Pracuję zawodowo w KZK GOP. Pełnię tam dwie funkcje: jestem wiceprzewodniczącym zarządu i dyrektorem ds. finansowych. Robię więc to, co lubię.
Niedługo wybory...
Praca parlamentarzysty mnie nie interesuje. Nigdy nie chciałem być politykiem, obecnie też nim nie jestem. Nigdy nie należałem do żad-nej partii. Kończyłem organizację produkcji i zarządzanie. To zawsze mnie pociągało. Jako prezydent bardziej niż politykiem byłem takim miejskim menadżerem.
Zdaniem wielu osób byłby pan w tym dobry…
Też uważam, że pewnie bym sobie poradził. Ale nie chcę tego robić.
Jeden z radnych opuścił szeregi Wspólnego Chorzowa. Będą kolejni?
Po odejściu pana Klaudiusza Sevkovica i tak mamy większość. A teraz gdyby ktoś chciał postąpić podobnie, to będzie miał etycznie i moralnie trudniejszą sytuację - grupę z którą startował w wyborach musiałby jej pozbawić. Ciężar decyzji jest więc dużo większy. Poza tym liczę na uczciwość kolegów.
Wystartuje pan w kolejnych wyborach samorządowych?
Nie wymyślam każdego dnia strategii, jak odzyskać fotel prezydenta.
Nie wykluczam jednak, że będę startował w wyborach. To sprawa otwarta, która zależy od wielu rzeczy: oczekiwań mieszkańców, tego jak sobie ułożę życie, aktualnych rządów w mieście.
Jak pan ocenia te pierwsze miesiące rządów następcy?
Na czwórkę. Pierwsze dwa lata to nauka. Po czterech można powiedzieć, że coś na temat miasta się już wie. Na razie widać, że panowie się starają. Wszystkie rozpoczęte inwestycje są kontynuowane. Mam natomiast zastrzeżenia dotyczące działania w samym magistracie.
Uważam, że pan prezydent poszedł tutaj na skróty - przeprowadza reorganizację, żeby mieć tytuł do zwolnienia naczelników i dokonania zmian personalnych. Mnie się to nie podoba. Uważam, że można się z ludźmi pożegnać nie psując
organizacji.
Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?