Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lustro czasu w WPKiW czyli historia parku i wspomnienia jego dawnej świetności [ZDJĘCIA]

Łukasz Respondek
Kolorowy jak jarmark. Bez blaszanych zegarków, ale z cukrową watą, bujanymi konikami i balonikiem na druciku. Bez Elki, na Fali i w Kapeluszu. Przy kanale regatowym i na samolotach. Hen za siebie w tamte lata, co minęły. I o tym, co po nich zostało. A wszystko na wycieczce po Wojewódzkim Parku Kultury i Wypoczynku. O spotkaniu z tamtymi miejscami pisze Łukasz Respondek.

Co powiedziałby generał Jerzy Ziętek spacerując dziś po parku kultury? Można się tylko domyślać, ale w niektórych miejscach bez charakterystycznego wymachiwania laską i mocnych słów raczej by się nie obeszło. Za czasów wojewody robotnicy byli kontrolowani już od 5 rano: Ziętek ganił za buble i spóźnienia, sowicie wynagradzał dobrą robotę. To było jego "oczko w głowie", tutaj nie oszczędzał. Zarabiać mieli inni: specjalnie, aby finansować park powstały Spodek i loteria liczbowa "Karolinka". Co zostało z tamtych czasów i miejsc? Na sentymentalną wycieczkę po zielonych płucach Górnego Śląska zaprosiłem fotoreportera Arkadiusza Golę i Jana Blauta ze Stowarzyszenia "Nasz Park". Spacerujemy, robimy zdjęcia, a niekiedy z niedowierzaniem kręcimy głowami. I myślimy chyba o tym samym: oj, dobrze że Ziętek tego nie widzi.

Czytaj także: Konwencja SLD w Katowicach: O Śląsku i Blidzie

Romantyczna katastrofa

Spacer w dzień 61. urodzin parku zaczynamy przy restauracji "Przystań". Staw jest pusty, tak samo jak lokal. Przy brzegu widać stalową konstrukcję, która kiedyś prawdopodobnie była statkiem. I można się tylko domyślać, że w czasie tych wycieczek na środku akwenu niejeden chłopak oświadczył się swojej dziewczynie. Pan Janek wspomina nam swoje miłosne podboje na pobliskim tarasie, kajaki i rowerki wodne. Po drodze spotykamy pana Kazimierza - spogląda na "Przystań" i ocenia jej stan jako katastrofalny. Pan Janek w ostrych słowach przyznaje mu rację. Mówi coś o Sodomie i Gomorze. Zatrzymujemy się chwilę, bo pan Kazimierz opowiada, jak zabierał do parku na spacery swoją narzeczoną, właśnie na wycieczki statkiem. Dziś są małżeństwem. - Wtedy atrakcji było więcej - wspomina Kazimierz Wantuch.

Idąc wzdłuż stawu dochodzimy do kanału regatowego i charakterystycznego mostu. Niegdyś w tym miejscu kilka razy w tygodniu odbywały się potańcówki. Grały tu chorzowskie Czarne Diamenty i Jerzy Grunwald. - To były boskie fajfy. Zabawa była przyjemniejsza, bo dookoła rosło pełno kwiatów - uśmiecha się pan Janek wyraźnie rozmarzony. Dziś w to miejsce, jak chyba w żadne inne w całym parku, zawitała komercja - kram na kramie. Przy kanale można wypożyczyć rower wodny, ale zainteresowania jakoś nie widać.

Odwracamy na chwilę głowy. Naszym oczom ukazuje się jedna z najbardziej niezwykłych śląskich konstrukcji - hala wystaw Kapelusz. Dzisiejszą formę przybrała po pożarze. Wcześniej była oszklona. Prawie pół wieku temu spełniała tę samą funkcję co dzisiaj. Plany były o wiele większe. - Zimą mieli zrobić w środku lodowisko, ale nic z tego nie wyszło, bo powstał Spodek. Młodzi ludzie, gdy nie było wystaw, jeździli tu na wrotkach. To jeden z nielicznych obiektów, który przetrwał te kryzysowe czasy - uważa Blaut. Kolorowe jarmarki w zbudowanej na wzór damskiego kapelusza hali odbywają się też i dzisiaj. Samo miejsce kojarzy się jednak głównie z kwiatami i tysiącami osób, które ściągają, żeby je oglądać. Przyjeżdża też Małgosia Froń, z zawodu florystka, miłośnik sztuki z zamiłowania. To następna napotkana przez nas osoba. Z sentymentem spogląda na halę. - Nie wyobrażam sobie parku bez Kapelusza. Na stałe wpisał się w jego krajobraz - podkreśla. - Hala może i imponuje, gorzej z wykorzystaniem jej potencjału. Malarstwo odnalazłoby się tu idealnie - podpowiada.

Garnitur w plamach

A teraz największe rozczarowanie: przechodzimy obok stalowych słupów Elki. To też stały element wystroju WPKiW. Element, który jak żaden inny podnosi Ślązakom ciśnienie. Nagle zrobiło się nerwowo - Arek łapie za aparat i wzrusza ramionami. Mówi, że tuż przed likwidacją zabrał rodzinę na przejażdżkę. Pan Janek oburzony wyciąga "Kukloka" (biuletyn o parku, który co miesiąc wydaje jego stowarzyszenie) i tłumaczy, że to wielka afera, skandal i barbarzyństwo. A ja? Wstyd się przyznać, ale podróży kolejką już nie pamiętam. Słyszałem tylko historie, jak tysiące osób po emisji "Bonanzy" maszerowały na wycieczkę Elką. A jak był upał, to smar z lin topił się i robił straszne plamy na kremowych garniturach. W dni świąteczne kolejka kursowała podobno nawet do 3 w nocy. Doskonale pamiętają tamte czasy Tamara i Kazimierz, małżeństwo, które przechodzi właśnie obok zielonego masztu. Wspominają zawiadowców w czerwonych czapkach i charakterystyczne krzesełka. - Do parku chodziłem na wagary - wyznaje Kazimierz Mazur. Dziś mieszka z żoną na osiedlu Tysiąclecia. Spacery po alejkach to jedna z jego ulubionych atrakcji. - Doskonale pamiętam jak ten park powstawał. Budowali go etapami. Osobiście pracowałem tu społecznie przy Rosarium. A Elka zawsze była największą atrakcją - twierdzi. Po tych słowach jeszcze bardziej żałuję, że kolejki nie pamiętam...

Sztuczny, jak... Fala

Dochodzimy do niebieskiej bramy. Wejście wcale nie zachęca - wyłaniają się zza niego gospodarcze baraki. To jeden z tych pomników socrealizmu, które w odróżnieniu od planetarium czy budynku dyrekcji są siermiężne, przaśne i banalne. Już narzekamy, choć na teren Fali jeszcze nie weszliśmy. Kilka kroków dalej jest jeszcze gorzej. Przy skateparku leży góra śmieci, bramy są owinięte pordzewiałym łańcuchem. W niektórych nieckach widać już wodę. Na jednym z basenów przyczepiono tabliczkę: "zakaz kąpieli". Stwierdzenie, że Fala jest zaniedbana, to w tym momencie żadne odkrycie. A kiedyś było inaczej...

Jeśli komplement w stylu basen był piękny nie jest nadużyciem, to Fala właśnie taka była. Jan Blaut przypomina, że w pierwszym sezonie swojej działalności, w 1966 roku kąpielisko odwiedziło przez dwa miesiące 230 tysięcy ludzi, a kompleks był największym w regionie. Ludzie z całego województwa ściągali, żeby bawić się przy jedynej w Polsce sztucznej fali. Głośno i ironicznie się zastanawiam, kto przyjdzie tu jutro, gdy znów zostanie otwarta. Dosadną odpowiedź otrzymuję, gdy wracamy do skateparku. - Będziemy, będziemy. Spędzimy tu niemal całe wakacje - jednym głosem zapewnia mnie grupka młodych ludzi. A 16-letni Mateusz z Chorzowa dodaje, że Fala to mimo wszystko najlepszy basen w okolicy.

- Warto korzystać w pierwszych tygodniach, bo potem jest już tylko gorzej: farba odpada, basen sypie się od środka. Wady? Jest zamykana za wcześnie i nie działają wszystkie trampoliny - wymienia. Fala nas nie przekonała, a panu Jankowi ta wizyta wyraźnie pogorszyła samopoczucie . - To hańba, że w takiej aglomeracji, jak nasza nikt nie potrafił się tym zająć. To imitacja tego co było - mówi z żalem w głosie, gdy opuszczamy basen.

Wyjątkowy lot

Ostatnim miejscem, które odwiedzamy jest Wesołe Miasteczko. Właściwie chcemy tam zobaczyć tylko jedną atrakcję. To ona bez wątpienia będzie hitem sezonu w 2011 roku. Tak samo jak w była nim w 1975 roku i... 1959 roku, gdy lunapark oddawano do użytku. Zza drzew wyłaniają się charakterystyczne żółte samoloty. To do tej kolejki od początku ustawiały się najdłuższe kolejki. Zawieszone na 45-metrowej wieży gondole latają z prędkością 90 km na godzi-nę. Spoglądamy na końcówkę kursu. Z samolotu wysiada Dawid Ząbczyk. Z grupką znajomych przyjechał z Tarnowskich Gór. Jak podobała mu się przejażdżka? - Można cofnąć się w czasie i znów poczuć jak dziecko. Teraz takich karuzel już nie ma. Reszta urządzeń jest taka bardziej ekstremalna. W samolocie można usiąść i powspominać, jak przychodziło się do miasteczka z dziadkami i rodzicami - podkreśla. Jak się okazuje tak stara karuzela jest w parku wyjątkiem, który potwierdza regułę: tradycja z odrobiną nowoczesności. Jak słusznie zauważa pan Janek to "srebro rodowe", którego nie możemy się pozbyć. Szkoda tylko, że takich sreber jest w naszym parku coraz mniej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto