Wprawdzie "Trzeci" formalnie zawiesił już buty na kołku, ale na razie nikt nie zastąpił go w roli klubowej ikony.
Po pierwsze: szacun
Doświadczeni zawodnicy w każdym klubie cieszą się szacunkiem reszty drużyny i śląscy ligowcy nie są pod tym względem wyjątkiem.
- Pewna hierarchia w szatni musi być i przez wszystkie lata mojej gry w Polonii nigdy nie spotkałem się ze strony młodych graczy z brakiem szacunku - mówi Jacek Trzeciak.
Wtóruje mu Wojciech Grzyb. - Zawsze tak było w drużynie, że decydujący głos należał do starszyzny. Teraz kapitanem Ruchu jest Krzysiu Pilarz, ale w istotnych kwestiach często pyta mnie i innych starszych zawodników o zdanie. Nie znaczy to jednak wcale, że młodzi nie mają w naszej szatni nic do powiedzenia. Najlepiej jest bowiem, gdy ważne dla drużyny decyzje zapadają na zasadach konsensusu - stwierdza Wojciech Grzyb.
Po drugie: integracja
Starsi piłkarze dbają o atmosferę w drużynie. Pomagają także w aklimatyzacji młodym graczom.
- To już wprawdzie nie te czasy, gdy ja jako młody chłopak wchodziłem do szatni Ruchu Ra-dzionków i nie wiedziałem czy do Mariana Janoszki mówić "Ecik" czy pan, ale i tak nowi zawodnicy przychodząc do klubu czują się onieśmieleni i właśnie rolą starszych graczy jest pomoc w aklimatyzacji. Zawsze w takiej sytuacji starałem się pierwszy podejść, przywitać chłopaka, rzucić jakimś żartem, żeby poczuł się pewniej i przekonał, że nie ma w drużynie wrogów, tylko przyjaciół, bo tylko wówczas był w stanie na boisku zaprezentować pełnię swoich umiejętności - opowiada Trzeciak.
O integrację w drużynie Ruchu dba także Wojciech Grzyb.
- Często zapominam, że jestem najstarszy w drużynie, bo po pierwsze jakoś tych lat wcale nie czuję na karku, a po drugie często razem z kolegami zachowujemy się jak dzieci. Pomysłów na integrację w zespole nam nie brakuje, bo to bardzo ważne, żebyśmy się w swoim gronie dobrze czuli. Ostatnio, po środowym treningu, rzuciliśmy hasło wyjazdu na mecz Ligi Mistrzów do Żyliny. Pojechaliśmy całą grupą, choć nie mieliśmy biletów. Jakoś udało nam się dostać na stadion, a wspaniałą grę Chelsea na Słowacji jeszcze długo będziemy wspominać - mówi Grzyb.