Dyrekcja Zespołu Szpitali Miejskich w Chorzowie chce renegocjować wysokość kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia. Chodzi o pieniądze przeznaczone dla neurologii z pododdziałem udarowym.
Po wielu staraniach udało nam się uruchomić ten pododdział - mówi Bożena Ferdyn, rzecznik chorzowskiego ZSM. - Wygraliśmy ministerialny konkurs w ramach programu Polkard 2003-2005. Dzięki temu z resortu otrzymaliśmy około 750 tys. zł. Pieniędzy dołożyło też miasto - na zakup bardzo nowoczesnego sprzętu, w tym specjalistycznych łóżek. Zostaliśmy tym samym wpisani do tzw. siatki oddziałów udarowych. Mamy jednak związane ręce, bo Narodowy Fundusz Zdrowia skąpi nam pieniędzy.
Uruchomienie w ZSM oddziału neurologii z pododdziałem udarowym jest potrzebne. Bo oznacza to sąsiedztwo całodobowych dyżurów na innych oddziałach, całodobowe laboratorium, jak również możliwość korzystania z tomografu komputerowego. Ten oddział przyjmuje pacjentów przede wszystkim z Chorzowa i Świętochłowic. Dyrekcja ZSM jest jednak mocno zaniepokojona brakiem pieniędzy.
Przedstawiciele NFZ dziwią się tak nerwowej reakcji. Ich zdaniem wszystko jest w porządku.
- Szpitalne pododdziały udarowe mają podpisane kontrakty. Pieniądze na świadczone w nich usługi medyczne zawarte są w kontraktach dla oddziałów neurologicznych. Oczywiście, zdajemy sobie sprawę, że świadczenia udarowe są znacznie droższe niż neurologiczne. I w przypadku, kiedy dany szpital wykona więcej tych pierwszych, istnieje duże prawdopodobieństwo, że pieniędzy nie wystarczy. Mamy jednak dopiero początek roku i wszczynanie teraz fałszywego alarmu jest bezzasadne. Finansowe wyniki poszczególnych szpitali będziemy rozpatrywać po I kwartale. Wtedy też będziemy brać pod uwagę ewentualne wnioski o zwiększenie kontraktów - przekonuje Ryszard Stelmaszczyk, rzecznik śląskiego oddziału NFZ.
Chorzowski ZSM na razie za drogie udarowe świadczenia płaci jednak z własnego budżetu. Chociaż zastrzega, że niezależnie od rozwoju sytuacji, będzie nadal przyjmował na pododdział pacjentów, obawia się problemów finansowych. Dlatego nie chce czekać do końca I kwartału.
- Ani alarm nie jest bezzasadny, ani reakcje z naszej strony nerwowe, tylko rozsądne. Negocjacje z NFZ w kwestii finansowania trwają i jako dyrektor będę je nadal prowadził i będę zabiegał o zwiększenie funduszy na bardzo drogie świadczenia, wykonywane na pododdziale udarowym. Dla szpitala, a przede wszystkim dla pacjentów, to bardzo ważne - mówi Romuald Romuszyński, dyrektor chorzowskiego ZSM.
W podobnej sytuacji są m.in. udarowe pododdziały w Sosnowcu i Dąbrowie Górniczej. Tam też coraz uważniej liczą pieniądze wydawane na świadczenia.
- Czekamy teraz na krok ze strony funduszu - mówi Bożena Ferdyn. - My zrobiliśmy już bardzo dużo. Wydaliśmy sporo pieniędzy na remont całego piętra. Zadbaliśmy o wykwalifikowaną i odpowiednio przeszkoloną kadrę. Wykonujemy od razu przyłóżkową rehabilitację. A to wszystko przecież kosztuje.
Na razie stanowisko NFZ jest twarde: będą rozmowy, ale w drugim kwartale.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?