Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kopalnia Prezydent w Chorzowie to przeszłość. Teraz są kwiat i plac zabaw

Łukasz Respondek
Dzieci Agnieszki Skolik doskonale czują się na nowym placu zabaw
Dzieci Agnieszki Skolik doskonale czują się na nowym placu zabaw RES
Na spacer po terenie przy wieży wyciągowej ze Zbigniewem Górnikiem, byłym... górnikiem z kopalni Prezydent oraz jego wielodzietną rodziną wybrał się Łukasz Respondek.

Kwietniki i dróżki wokół szybu Prezydent robią wrażenie. I jeżeli ktoś myślał, że teren wokół wieży jest na uboczu i nie nadaje się na nowe chorzowskie miejsce spotkań, to grubo się mylił. Wątpliwości rozwiewają Zygmunt Górnik, emerytowany pracownik kopalni Prezydent i Agnieszka Skolik, matka szóstki dzieci.

Nawet część młodszych mieszkańców pamięta jeszcze czasy wysypiska i zaniedbanej wieży, gdy wokół Prezydenta odbywały się tylko alkoholowe libacje. Starsi mieszkańcy wspominają czasy, gdy to miejsce tętniło przemysłem - górnictwo kwitło ponoć "jak piękny kwiat", który - zdaniem wielu - został "obcięty" przedwcześnie. Teraz teren przy Sztygarce przypomina o jego dawnej funkcji.

Zygmunt Górnik mieszka niemal naprzeciw szybu. Z balkonu mieszkania przy Słowiańskiej doskonale widzi panoramę dawnej kopalni. W latach 50. już był właściwie spakowany, aby wyjechać do wojska. Przyszła jednak decyzja z Warszawy o tzw. akcji na węgiel. I tak na Prezydencie przepracował trzydzieści lat. - Do pracy było zawsze blisko. Teraz wspominam to miejsce z ogromną nostalgią - mówi pan Zbigniew.

Emerytowany górnik doskonale pamięta, w których budynkach były łaźnia i karbidownia.
- Tam gdzie jest nowy plac zabaw były magazyny, stamtąd górnicy przed zjazdem pod ziemię zabierali narzędzia - tłumaczy Górnik. - W miejscu restauracji były biura socjalne. Jeden z budynków nazywano "Belwederem". Mieściła się w nim siedziba zakładowego komitetu, rady, biblioteki i sklep.

Bliżej dzisiejszego Orlika był Dom Górnika - na dole w barze można się było zaopatrzyć w coś do zjeżdżalnie przed zjazdem na szychtę, a u góry była cechownia, gdzie pobierano wypłaty. W jadalni odbywały się natomiast przyjęcia. Z budynku najbliżej kopalni korzystali ratownicy. Górnik podkreśla też, że okolica była zawsze zastawiona furmankami, które wywoziły węgiel. Ważono go na dwóch wagach. W tym miejscu była też sortownia. Wspomina, że szybem można było zjechać na poziom 212. - To nie był szyb wydobywczy, ale gdy udało się załapać to korzystałem-mówi. Jego zdaniem w tej okolicy pozostały jeszcze spore pokłady węgla. - Wydobycie zakończyło się w tym rejonie przedwcześnie.

Pan Zbigniew najczęściej przychodzi w to miejsce na spacery z żoną. Zdarza się, że zwraca uwagę dzieciom, które się zapominają i biegają po kwietnikach.- Do pełni szczęścia brakuje możliwości wjazdu na górę wieży. A pamiętam, że niedawno były takie plany. Byłem tam niejednokrotnie . Widok na miasto jest imponujący - zapewnia Górnik.

Marian, Kamila, Dawid, Daniel, Dominika i Patrycja wraz ze swoją mamą aż z placu Mickiewicza przyszli pod szyb. Spacer trwał dobre pół godziny, ale warto było.
Dzieci placem zabaw są zachwycone. - Jest dużo zieleni, ogrodzono to miejsce od samochodów i można swobodnie posiedzieć - wylicza auty nowej chorzowskiej "agory" Agnieszka Skolik. - Żadnego z dzieci nie mogę spuścić z oka, a tu przestrzeń jest otwarta i wszystkie mogę doskonale obserwować.
Pani Agnieszka doskonale pamięta wysypisko śmieci. Jej zdaniem stworzenie tego miejsca było warte pieniędzy, które zostały na ten cel wydane: - Najbardziej podobają mi się kwietniki i oczywiście plac zabaw.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chorzow.naszemiasto.pl Nasze Miasto