Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Każda ze stron walczy o swoje

JUSTYNA CYRUS
Ryszard Gałek nie boi się wyroku sądu. Twierdzi, że racja leży po jego stronie Foto: MAGDALENA CHAŁUPKA
Ryszard Gałek nie boi się wyroku sądu. Twierdzi, że racja leży po jego stronie Foto: MAGDALENA CHAŁUPKA
Mieszkańcy kamienicy przy ul. Katowickiej 67 od blisko dwóch lat prowadzą boje z właścicielami. - Od 20 lat mieszkałem w tej kamienicy. Nigdy wcześniej nie miałem takich problemów, płaciłem czynsz zgodnie z ...

Mieszkańcy kamienicy przy ul. Katowickiej 67 od blisko dwóch lat prowadzą boje z właścicielami.
- Od 20 lat mieszkałem w tej kamienicy. Nigdy wcześniej nie miałem takich problemów, płaciłem czynsz zgodnie z rachunkami - mówi Ryszard Gałek, lokator.
- Dokładnie 29 lutego 2000 roku na klatce schodowej pojawili się robotnicy i rozpoczęli jakiś remont. Poszedłem do Miejskiego Zarządu Budynków Mieszkalnych, który był zarządcą kamienicy i dowiedziałem się, że mamy nowego właściciela. Od tej pory zaczął się dla nas wszystkich trudny okres - dodaje Gałek.

Po kilku dniach nowi właściciele: Joanna Augustyniak i Henryk Stępniak z firmy "Tytan" zaprosili ośmiu lokatorów na spotkanie informacyjne.
- Dali nam do podpisania nowe umowy najmu, twierdząc, że to zgodne z prawem i po roku zostaną przedłużone. Podpisaliśmy zdziwieni, bo wszyscy mamy zakwaterunek. Poszliśmy do Marka Króliczka, miejskiego rzecznika konsumentów. Stwierdził, że jest to niezgodne z prawem i poradził, byśmy wysłali pismo, że wycofujemy się z tej umowy, bo celowo zostaliśmy wprowadzeni w błąd - tłumaczy Piotr Krótki, od 14 lat zamieszkujący lokal. Prawie rok minął spokojnie.

- Na początku lutego 2001 skontaktowała się z nami Mariola Roszczyk twierdząc, że jest od ubiegłego roku właścicielką kamienicy i chce zrobić spotkanie z lokatorami. Kobieta pokazała nam akt własności, tyle że na kamienicę przy ulicy Armii Krajowej - tak ul. Katowicka nazywała się blisko 10 lat temu - kontynuuje Krótki.
- Dała nam nowe umowy, ale nie podpisaliśmy, wysłała je listem poleconym. Dziwi nas, że przez kilka miesięcy się nie odezwała - dodaje Gałek. Dla świętego spokoju wpłacili też kaucję w wysokości 500 i 600 zł do firmy "Tytan". Nowej właścicielce odmówili.

- Zaczęło się piekło. Roszczykowa wyliczała czynsze według stawek obowiązujących w Chorzowie, kazała zlikwidować liczniki wody, które "Tytan" polecił założyć. Chciała dostawać pieniądze na rękę, a nie na konto. Twierdziła, że wpłaty nie docierają, chociaż mamy potwierdzenia przelewu. A wyliczenia czynszu przynosiła na świstkach papieru na początku, w środku i pod koniec miesiąca - wylicza Krótki i Gałek. Ponownie poszli do miejskiego rzecznika konsumentów, który wyliczył, jakie mają płacić kwoty. Tak też zrobili.

- Właścicielka zaczęła nas straszyć sądem, bo niby nie płacimy. Zacząłem regularnie chodzić do Urzędu Miasta z prośbą o inny lokal - skarży się Gałek.
Starsza kobieta, której rodzice wprowadzili się tu jeszcze przed I wojną światową, prosi o zachowanie anonimowości.
-W marcu tego roku otrzymałam pismo, żebym wyrównała zaległości czynszowe, inaczej stanę przed sądem. A ja płaciłam tyle, ile się należy. Teraz, kiedy w maju czynsze wzrosły do 6,58 zł za 1 metr, nie wiem, jak sobie poradzę. Będę musiała płacić, bo przecież na starość się nie wyprowadzę, nie mam zresztą gdzie - skarży się.

Mariola Roszczyk przyznaje, że początkowo mylnie naliczała czynsz.
- Nie miałam doświadczenia jako właściciel domu. W sprawie lokatorów wypowiem się po 17 czerwca, kiedy zapadnie wyrok sądowy o niepłacenie czynszu. Męczy mnie już ta sprawa, bo lokatorzy nie wyprowadzają się, ale nocami uciekają jak złodzieje. Stawki czynszowe wzrosły, bo mam do tego prawo. Nikogo nie chcę skrzywdzić, ale jestem traktowana nieuczciwie i muszę się bronić - tłumaczy Mariola Roszczyk, która jest już trzynastym właścicielem kamienicy, być może pechowym.

Sprawa przekazania przez MZBM kamienicy nie daje spokoju lokatorom, podejrzewają jakiś przekręt, bo o niczym nie zostali powiadomieni.
- Przejęliśmy kamienicę w administrowanie w 1985 roku, a w roku 2000 zgodnie z prawem oddaliśmy nowemu właścicielowi. Nie musieliśmy zostać poinformowani przez spadkobiercę o sprzedaży. Nowy właściciel rozliczył się z nami i uiścił wszystkie koszty związane z piętnastoletnim zarządzaniem - wyjaśnia Bogumiła Warzela, kierownik działu eksploatacji MZBM.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chorzow.naszemiasto.pl Nasze Miasto