Minęło 10 lat, pojawiło się parę zmarszczek, przybyło kilka blizn i tylko rozumu wciąż niedostatek. Psychole z niegdysiejszego programu MTV pod wymownym tytułem „Jackass" są konsekwentni w budowaniu swej obezwładniającej siły, by zyskać miano największych ekstremistów w branży rozrywkowej.
Nowy pełnometrażowy film z ich udziałem potwierdza wszystko to, co już wiemy - ból im niestraszny, zahamowania obce, a grupowa więź objawia się w sposób... No, zresztą sami zobaczycie.
W trzeciej kinowej odsłonie ich quasi-kaskaderskich wygłupów, nieprzypadkowo opatrzonej znaczkiem 3D, stawia się na epikę. Jeśli spadać, to z najwyższego drzewa, na zwolnieniu i w trójwymiarze. Nowy "Jackass" to lekcja przetrwania dla najbardziej odpornych - zobaczymy tu wszystko od rwania zęba za pomocą rozpędzonego lamborghini, po wypity do dna koktajl z czyjegoś potu. Chłopaki nie bawią się w subtelności - ochoczo oddają na siebie mocz, wystrzeliwują się w powietrze w latrynie pełnej kału, testują krocze jako amortyzator bejsbolowych piłek... Różne dziwne rzeczy na przestrzeni ostatnich lat robili, ale dopiero tu osiągnęli szczyt – czasami lepiej tego nie widzieć.
- Humor to dla nich pojęcie stosunkowo szerokie. Łapią się czego tylko mogą - slapsticku, ukrytej kamery, inside joke'ów, inscenizacji – pisze Piotr Pluciński ze Stopklatki.pl. - Co ciekawe, im bliżej tradycyjnej komedii i stylizacji, tym ciekawiej. Dobre wrażenie robi na przykład absurdalna, przestylizowana czołówka, która raz przypomina matrixowski bullet-time, kiedy indziej eksplodujące rekwizyty z "Zabriskie Point" Antonioniego. Całość jest jednak mocno rozchwiana - bywa śmiesznie, bywa strasznie; jest z polotem, jest bez życia.
Cały żart polega na tym, że frywolni i niedoskonali jackassowcy są dziś jedynym ocalałym wspomnieniem buntowniczego liberalizmu pokolenia MTV, swoistą karykaturą czasów, kiedy słynna stacja kreowała popkulturę miast ją ścigać. Chłopaki zaczynali stosunkowo późno, bo już w nowym milenium, ale w dzisiejszym mainstreamie nie znajdziemy nic bardziej bezkompromisowego i obrazoburczego - to właśnie oni stanowią duchowe przywództwo młodocianych rebeliantów, którym kiedyś przewodzili Madonna i Cobain. Bolesne to o tyle, że ze wszystkich możliwych do przekroczenia barier, wybierają najczęściej tę dobrego smaku, a głównym manifestem czynią akceptację własnej głupoty.
echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?