Piłkarze Clearexu wygrali Ford Cup w belgijskim Genk
Turniej wygrywały Charleroi, Sao Paulo, Dina Moskwa czy Barcelona.
Przyjemnie być w takim towarzystwie - mówi Tadeusz Wolny
Dziewiętnasta edycja Ford Cup okazała się szczęśliwa dla chorzowskich piłkarzy. Zespół Clearexu wygrał jeden z największych europejskich turniejów w futsalu, odnosząc tym samym najbardziej spektakularny triumf w historii klubu.
Mecze eliminacyjne w wyłożonej sztuczną trawą Limburghal w Genk trwały 35 minut, bez przerwy. Jedynie finał rozegrany został zgodnie z przepisami futsalu - 2x20 minut.
W pierwszym spotkaniu chorzowianie pokonali uznawanego za jednego z faworytów turnieju Olimpic Sportwear i to aż 9:3. Szkoleniowiec Clearexu był pod wielkim wrażeniem gry Mourada Boukhariego, na co dzień zawodnika Sparty Rotterdam.
- Czegoś takiego jeszcze nie widziałem - stwierdził Tadeusz Wolny. - Jego technika jest niesamowita. Mimo to wygraliśmy wysoko, prowadząc już 8:1. Wieczorem tego samego dnia zagraliśmy jeszcze z ST Rekem. Widzieliśmy ten zespół w poprzednim meczu i nic wielkiego nie pokazał. Najwyraźniej moi zawodnicy zastanawiali się, czy strzelą rywalom z 10 bramek. Okazało się, że najpierw trzeba liczyć te gole, które się zdobędzie, a nie te, które chciałoby się strzelić.
Prowadziliśmy już, po dwóch golach Krzysia Kuchciaka, 2:0, ale potem nic już nie wychodziło. Mimo wielu okazji przegraliśmy 2:4. Dzień później mieliśmy grać z Benficą Bruksela, ale Belgowie po dwóch wcześniejszych porażkach nie przyjechali już do Genk i wygraliśmy walkowerem 3:0.
Chorzowianie zajęli drugie miejsce w swojej grupie i zakwalifikowali się do ósemki najlepszych zespołów turnieju (tzw. grupa "złota").
W ćwierćfinale pewnie pokonali Eisden, a w półfinale zrewanżowali się Rekem, wygrywając 3:1.
- W finale trafiliśmy na T-Interim Borgerhout - opowiada trener Wolny. - To zespół, który zrobił furorę na tym turnieju. T-Interim w elimiancjach zremisował z brazylijskimi gwiazdami, a w półfinale pokonał faworyzowany Montage Budapeszt. Węgrzy poszli na wymianę i popełnili błąd.
Belgijski zespół, z wieloma Marokańczykami w składzie, był bardzo wybiegany i szybki. Wyciągnęliśmy wnioski i zagraliśmy strefą, z którą rywale nie mogli sobie poradzić. Był to nasz bardzo dobry taktycznie mecz. Mieliśmy groźne kontry, m.in. Krzysiek Jasiński trafił w słupek, a Mirek Miozga w poprzeczkę.
Mimo to doszło do karnych, które strzelano jak w hokeju - "najazd" na bramkę ze środka boiska. Zawodnicy mieli 6 sekund na wykonanie rzutu karnego. Pierwszego strzelił znakomicie grający w całym turnieju Krzysiu Kuchciak, potem Łukasz Groszak popisał się udaną interwencją. Robert Dąbrowski nie strzelił, ale znów Groszak obronił; wreszcie Wojtek Pięta postawił kropkę nad "i". Jako że wykonywaliśmy tylko po trzy rzuty karne, wynik 2:0 oznaczał nasze zwycięstwo w całym turnieju.
Jak grali zawodnicy Baustalu? Leśniak strzelił trzy gole w pierwszym meczu, Marzec - dwa bardzo ważne w w półfinale na 2:1 i 3:1, niestety w finale doznał kontuzji stawu skokowego. Dąbrowski też grał na dobrym poziomie. Nie oznacza to jednak, że będziemy starać się teraz o ich transfery. Najważniejsze jest to, że cały zespół podszedł profesjonalnie do całego turnieju. I właśnie to przyniosło efekt - zakończył.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?