Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Fest Bar w Chorzowie po Kuchennych rewolucjach świeci pustkami. Dlaczego?

Redakcja
Dwa dni po emisji "Kuchennych rewolucji" z Amore Mio vel Fest Bar w lokalu przy Hajduckiej 8 jest pusto. Ale w sumie to już jest Bistro Verona. Tylko szyld z Fest Baru został.

Zdjęcia z 2.10. 2020.


Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE
Dwa dni po emisji "Kuchennych rewolucji" z Amore Mio vel Fest Bar w lokalu przy Hajduckiej 8 jest pusto. Ale w sumie to już jest Bistro Verona. Tylko szyld z Fest Baru został. Zdjęcia z 2.10. 2020. Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE Marzena Bugala Polska Press
To były burzliwe "Kuchenne rewolucje". W czwartek 1 października 2020 r. wyemitowano odcinek nakręcony w Chorzowie, w restauracji włoskiej Amore Mio, która dzięki Magdzie Gessler zmieniła się w śląski Fest Bar. Dzisiaj niewiele po Fest Barze zostało. Praktycznie tylko szyld. Po programie rozgorzała dyskusja na temat tego, co wydarzyło się w "Kuchennych rewolucji". Internauci nie szczędzili właścicielom gorzkich słów. Słusznie?

Kuchenne rewolucje w Chorzowie, w restauracji Amore Mio, okazały się nieudane

Jeśli chcecie po emisji "Kuchennych rewolucji" w Chorzowie sprawdzić, czy rzeczywiście Magda Gessler miała rację, nie udzielając lokalowi swojej rekomendacji, srodze się zawiedziecie. Bo przy Hajduckiej 8 w Chorzowie nie ma już ani Amore Mio, ani Fest Baru. Po barze, którego specjalnościami miały być pizza po śląsku, czyli mus z papryki na cieście, a na to m.in. kiełbasa i trochę krupnioka, czy pieczone kiełbasy, został tylko szyld.

ZOBACZCIE ZDJĘCIA

W środku - to zupełnie inny lokal, o nazwie Bistro Verona. Skomplikowane? Tak jak te "Kuchenne rewolucje"

Magda Gessler przyjechała tym razem do Chorzowa, do pizzerii Amore Mio, znajdującej się w brzydkiej kamienicy przy ul. Hajduckiej, z widokiem na tory tramwajowe i inne kamienice. Przyjechała dawno temu, bo aż rok temu, jesienią 2019 r. Emisja odcinka miała się odbyć wiosną 2020, ale "Kuchenne rewolucje" zawieszono z powodu koronawirusa.

Amore Mio zmieniło nazwę na Fest Bar. Miało się specjalizować w śląskiej kuchni, tak jak lubi to Magda Gessler.

Zobaczcie, jak teraz wygląda Fest Bar. A właściwie Bistro Verona

Właściciele - Łukasz i jego mama Ewa - postanowili sprzedać lokal jeszcze przed emisją programu z przyczyn ekonomicznych, ale też zdrowotnych i rodzinnych.

Po emisji programu w TVN pod adresem (byłych) już właścicieli wylał się hejt. Magda Gessler ujawniła w Amore Mio "syf w kuchni i zasikany materac", nie mówiąc już o niesmacznym jedzeniu i surowym jajku, które jej podano. - Obrzydzenie bierze, Patologia, laski z siłki siłą wyrwane... tragedia - to jedne z łagodniejszych komentarzy internautów.

Pizza z krupniokiem była wyborna, ale te Kuchenne rewolucje nie miały prawa się udać

Szymon Piotr Wesołowski, trener z Rudy Śląskiej, który był na kolacji wieńczącej rewolucje, nie jest aż tak surowy w ocenach Amore Mio/Fest Baru. - Dzisiaj dzień uśmiechu! To dobrze! Bo innej reakcji na wczorajszy odcinek Kuchennych Rewolucji mieć nie mogę - pisze na Facebooku. - Tak się niefortunnie stało, że na kolacji, która była po powrocie Pani Magdy jadłem tę samą pizzę z krupniokiem (dla czytających z Polski - kaszanką). Tak dobrej pizzy, na tak wybornym cieśnie DAWNO (o ile kiedykolwiek) nie jadłem. Krupniok / kaszanka, która była składnikiem owej pizzy była bardzo dobrze doprawiona i bardzo smaczna. Jednak rozumiem, że nie mam tak wyśmienitych kubków smakowych jak Pani Magda, więc mogę [i pewnie tak jest] się mylić - jak odcinek na to wskazywał. Nie mogę zdradzić wszystkich szczegółów jakie miały miejsce podczas nagrywania, ale jednym się z Wami podzielę. Przy degustacji "kiełbasy z pieca" nasza główna bohaterka skrytykowała owe danie, ale jak nastąpiło "cięcie" w oczekiwaniu na kolejne danie to z wielkim smakiem, zarówno "bohaterka" jak i cała obsługa planu, zajadała się tą kiełbaską nie szczędząc komplementów Porównajcie z odcinkiem, czy aby tak było na wizji.

Możemy dywagować, czy Łukasz się nadaje do prowadzenia gastronomii, czy robił to dobrze, czy nieudolnie, ale... zainwestował swoje pieniądze, robił to z własnego przekonania i miał do tego pasję, a ktoś po prostu ją zdeptał. Tak! Zgodzę się także z określeniem "wszedł na ring i dostał w ryj" i, że "sam tego chciał" zgłaszając się do programu. Jednak ilość obłudy jaka ma miejsce w tym programie przekracza granicę naszej wyobraźni. Warunek jest prosty: sezon ma X odcinków i część musi przejść Kuchenne Rewolucje, a część nie. Bezi nie miał szczęścia i trafił na odcinek, w którym NIE MIAŁ PRAWA ich przejść - pisze Szymon Piotr Wesołowski, uczestnik kolacji w czasie "Kuchennych rewolucji" w Chorzowie.

Czy to Fest Bar czy Bistro Verona?

Dzisiaj Fest Bar jednak działa w Chorzowie, ale z innym właścicielem. I właściwie nie wiadomo, czy to jeszcze Fest Bar zmieniony przez Magdę Gessler, czy zupełnie inna restauracja, tylko z szyldem Fest Bar.

Bo owszem, szyld został, ale menu jest z Bistro Verona. Nie ma co szukać Fest Pizzy czy dań kuchni śląskiej. W menu za to są:

  • pieczone ziemniaki z pieczarkami i serem (6 zł)
  • makaron z kurczakiem w sosie kremowym (18 zł)
  • pielmieni domowe z sosem (20 zł)
  • burger wołowy (14 zł)
  • nuggetsy z kurczaka (10 zł)
  • kotlet schabowy z ziemniakami (17 zł)
  • łosoś (25 zł)
  • żeberka wieprzowe w czerwonym winie (25 zł)

Na potykaczu ustawionym na chodniku Verona zachwala swój kotlet kijowski (20 zł) oraz pierogi (w tym ruskie, z kapustą czy z mięsem).

Mimo nazwy Verona, bistro przy Hajduckiej nie oferuje tego, co Amore Mio. Tutejsza kuchnia to zbieranina popularnych dań kuchni polskiej i międzynarodowej, z lekkim pochyłem w stronę wschodnią. Obsługa mówi ze wschodnim zaśpiewem, stąd pielmieni i kotlet kijowski. Ani więc ani Fest Bar to nie jest, ani Amore Mio.

Jak włoski kucharz doprowadził Amore Mio na skraj upadłości

Z opisu chorzowskiego odcinka wynika, że o jej otwarciu zdecydował Łukasz wraz z mamą Ewą. Żadne z nich nie miało jednak doświadczenia w gastronomii. Ewa jest z zawodu pielęgniarką, a jej syn to urodzony sportowiec. Po przygodzie z piłką nożną Łukasz zajął się kulturystyką, początkowo jako zawodnik, potem jako trener. Niestety jego świetnie rozwijającą się karierę sportową brutalnie przerwała straszna diagnoza lekarska – guz mózgu.

Musisz to wiedzieć

Wtedy Ewa wzięła sprawy w swoje ręce. By syn mógł poddać się odpowiednim terapiom, a jednocześnie miał źródło dochodu otworzyła wraz z nim włoską restaurację. Do spółki udało się jej pozyskać włoskiego kucharza.
Niestety, jak szybko się okazało, mężczyzna miał iście włoski temperament. Nie bacząc na wspólników, obsługę czy gości, krewki kucharz rzucał wyzwiskami i talerzami na lewo i prawo.

Spółka szybko się skończyła i prowadzeniem włoskiej restauracji musiała zająć się Ewa z Łukaszem. Tyle że nie specjalnie wiedzieli jak to zrobić… A wokół konkurencja duża. Na tej samej ulicy znajdował się turecki kebab, japońskie sushi i restauracja wietnamska.

Najwyraźniej włoskie smaki Amore Mio nie przekonały gości, bo lokal świecił pustkami i przynosił same straty. Miesięcznie właściciele dokładali do niego od dziesięciu do piętnastu tysięcy złotych. Czy Magda Gessler okaże się antidotum na upadający biznes i gasnącą nadzieję właścicieli? Jak już dzisiaj wiemy - stało się dokładnie odwrotnie.

Poznaj te lokale i ich historię, kliknij w następne zdjęcie >>

Nie miały szczęścia. Te restauracje zamknięto po Kuchennych ...

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chorzow.naszemiasto.pl Nasze Miasto