Dyrektor musiał odejść

Wojciech Jaźwiec nie jest już dyrektorem Domu Pomocy Społecznej "Republika". Został odwołany przez prezydenta miasta.

- To dla nas ogromne zaskoczenie. Dyrektor wprowadził tu wiele zmian. Począwszy od myślenia i podejścia do osób niepełnosprawnych intelektualnie po przeniesienie domu do nowej siedziby. W tej starej w salach spało po 25 osób - mówi Adam Lachowicz, jeden z terapeutów. - Nasz dom nie miał żadnych problemów finansowych. Nie można więc mówić o tym, że dyrektor utracił zdolność zarządzania placówką. Był z nami przez sześć lat.

"Republika" jest znana w całej Polsce. Mieszkają tu osoby upośledzone umysłowo. Dom ma świetnie wyposażone pracownie, działa tu Absurdalny Kabaret i zespół hip-hopowy Specyficzny Zapach Spoconego Jaśka. Niektórzy podopieczni "Republiki" nie przebywają w ośrodku, ale w swoich mieszkaniach, gdzie sami gospodarują.

Tymczasem prezydent miasta Marek Kopel odwołał Wojciecha Jaźwca ze stanowiska. Prezydent tłumaczy, iż zdecydował się na taki krok po przeprowadzeniu rozmów ze związkami zawodowymi działającymi w "Republice" i zapoznaniu się z pismami Prokuratury Rejonowej w Chorzowie.

Odwołanie dyrektora ściśle się wiąże z wypadkiem, który w "Republice" wydarzył się prawie dwa lata temu. Śmierć poniósł wtedy mieszkaniec domu. Jednej z pracownic sąd udowodnił nieumyślne spowodowanie śmierci. Po procesie dyrektor Jaźwiec zwolnił z pracy dwie kobiety.

- Obydwie pracownice ukrywały prawdę na temat okoliczności śmierci podopiecznego - mówi Wojciech Jaźwiec. - Dowiedziałem się o tym, gdy już trwało śledztwo. Postanowiłem poczekać ze zwolnieniem na wyrok sądu, żeby moje zachowanie nie zostało odebrane jako utrudnianie postępowania. Nie ukrywam, że ze związkami zawodowymi trudno mi się współpracowało, a dokładniej z pewnymi osobami. Przez sześć lat ciągle pod prąd. Wiem, że były na mnie donosy i skargi - dodaje.

Tymczasem miasto zarzuca byłemu dyrektorowi, że nie dopuścił do złożenia wyjaśnień przez pracownika, który był świadkiem śmierci pensjonariusza. Poza tym zatrudnił na stanowisku p. o. głównej księgowej osobę, która nie miała przygotowania ekonomicznego nawet na poziomie szkoły średniej. Urzędnicy twierdzą także, iż na zmianach popołudniowych i nocnych były dyrektor nie zapewnił odpowiedniej obsady personelu.

- Nikt nie zwalniałby człowieka, który nie ma nic na sumieniu - mówi jeden z urzędników. - Organizacje związkowe występowały przeciwko niemu.

- Do pracy w dziale księgowości nikt nigdy nie miał jakichkolwiek zastrzeżeń. Zatrudniłem tam m.in. osobę, która miała wieloletnie doświadczenie - tłumaczy dyrektor Jaźwiec. - Robiłem wszystko, by w "Republice" dobrze się pracowało. Pewne osoby jednak lepiej dbały o siebie niż o podopiecznych - uważa.

Obowiązki dyrektora placówki pełni Jarosław Boner, dotychczasowy kierownik działu pracy socjalnej w "Republice".

DPS "Republika" ma 90 podopiecznych, którzy mają swoją konstytucję, parlament i ministrów.
W ,Republice" są 63 etaty dla personelu, począwszy od kucharek i sprzątaczek, a skończywszy na terapeutach. Do NSZZ "Solidarność" należy mniej niż 10 osób. Do Związku Zawodowego Pracowników "Republiki" - ponad 20 osób. Ten drugi związek nigdy nie występował przeciwko dyrektorowi Jaźwcowi.

Nazwę "Republika" Dom Pomocy Społecznej otrzymał w 1996 roku, ale jego historia sięga roku 1884.