Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czy ratownicy na których czekają, chorzy powinni jechać do zmarłego?

Beata Sypuła
Pogotowie pojawia się, gdy trzeba ratować zagrożone życie
Pogotowie pojawia się, gdy trzeba ratować zagrożone życie Janusz Wójtowicz
Od kilkudziesięciu lat wiele osób, którym umierają bliscy, natychmiast wpada w dziurę prawną. Przekonała się o tym boleśnie rodzina z Bielska-Białej. Jak poinformował nas wnuk, jego 91-letnia babcia zmarła w fatalnych okolicznościach. Nie dość, że w domu, to jeszcze wieczorem, w dodatku w dzień wolny - we Wszystkich Świętych. Kto miał stwierdzić zgon w czasie, gdy lekarz rodzinny nie pracuje?

Jeśli rodziny mają szczęście w nieszczęściu - bliski odchodzi w szpitalu, hospicjum i najlepiej - w ciągu dnia. Wówczas albo lekarz zatrudniony w danej instytucji, albo lekarz rodzinny - stwierdza zgon. Niestety, w czasie świąt lub w nocy sprawy się mocno komplikują.

- Babcia odeszła między godziną 19 a 20 w dniu 1 listopada - informuje Jakub K. z Bielska-Białej. - Zadzwoniłem na pogotowie ratunkowe, zgłaszając, że właśnie umarła moja babcia i chciałbym, aby lekarz stwierdził zgon.

Takich telefonów rodzina wykonała kilka. Dowiedziała się od dyżurnej pogotowia bielskiego, że ma ono 3 godziny, by zgon stwierdzić. Podobno padła też odpowiedź, że "pogotowie nie będzie się spieszyć, bo nie ma do czego". Jak twierdzi wnuk, przyjechało po upływie ponad 3 godzin, a lekarz był obecny przy zmarłej jedynie 10 minut.

- Lepiej więc, dzwoniąc na pogotowie, nie mówić o śmierci, tylko o zasłabnięciu - uważa dziś pan Jakub.

Czy ma rację? Okazuje się bowiem, że formalnie pogotowie nie ma prawa reagować na zgłoszenie zgonu.

- Nam, jako zespołom ratownictwa medycznego, nie wolno jeździć do stwierdzenia zgonu - mówi Ryszard Odrzywołek, dyrektor Bielskiego Pogotowia Ratunkowego. I dodaje:

- Wysłanie karetki w takim celu zakwestionuje nam Narodowy Fundusz Zdrowia. Możemy działać tylko w przypadku nagłego zagrożenia życia lub nagłego pogorszenia zdrowia. Stwierdzamy zgon jedynie w wyniku wypadku, czyli wtedy, gdy śmierć człowieka następuje w miejscu publicznym lub dotyczy osób zamiejscowych.

Dyrektor Odrzywołek tłumaczy jednak, że problem tkwi głębiej - w ustawie o cmentarzach i chowaniu zmarłych - jeszcze z 1959 roku, która jest mocno przestarzała.

Mówi ona, że stwierdzenia zgonu dokonuje lekarz - w ciągu 12 godzin od śmierci człowieka. Wedle dzisiejszych praktyk - jest to lekarz rodzinny. Ale w nocy i w święta? Na pewno nie jest do tego powołany ratownik medyczny.

- Z powodów humanitarnych, socjalnych i społecznych, aby pomóc rodzinie, nasi lekarze stwierdzają zgon - wyjaśnia dyr. Odrzywołek z Bielskiego Pogotowia Ratunkowego. - Wydałem też wewnętrzne zarządzenie, że z powodu traumy, jaką przeżywają bliscy, powinno się to odbyć w ciągu trzech godzin od zgłoszenia śmierci.

Taki - nie do końca formalnie uprawniony lekarz pogotowia - wydaje rodzinie dokument ze stwierdzeniem zgonu. Z nim, już po święcie lub rano, należy się udać do swojego lekarza rodzinnego, który wystawi akt zgonu.

Lekarze pogotowia mają świadomość działania na granicy prawa, a nie tylko życia i śmierci.

Niestety, ta wiedza wciąż nie dociera do posłów, którzy muszą poprawić przepisy dotyczące m.in. zgonów na bardziej życiowe, bo borykają się z nimi żywi ludzie.

Co na to RPO

Irena Lipowicz, rzecznik praw obywatelskich, także zajęła się sprawą aktów zgonu. 27 października 2011 r. wystąpiła z pismem do mi-nistra zdrowia, by znowelizować ustawę o pochówku.

Stanisław Trociuk, zastępca RPO

Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich bada - w kontraktach zawieranych przez lekarzy z Narodowym Fundu-szem Zdrowia - brak pozycji "stwierdzenie zgonu". Wystą-pienie do ministra zdrowia dotyczy finansowania stwier-dzenia przez lekarza zgonu w przypadku śmierci osoby po-za jej miejscem zamieszkania, gdy nie można ustalić le-karza rodzinnego, poza zak-ładem opieki zdrowotnej bądź w przypadku śmierci, która nie nastąpiła w wyniku wypadku lub przestępstwa. Procedura wystawiania osobie zmarłej karty zgonu i związanego z tym stwierdzenia zgonu, nie jest objęta przedmiotem regulacji ustawy z dnia 27 sierpnia 2004 r. o świadczeniach opieki zdro-wotnej finansowanych ze środków publicznych. W konsekwencji nie jest i nie może być wyszczególniona w za-rządzeniach prezesa NFZ ja-ko pozycja objęta finansowaniem przez NFZ. Rzecznik Praw Obywatelskich zwraca się z prośbą o rozważenie przedstawionej kwestii i uwzględnienie rozwiązania tego problemu w pracach zespołu przy ministrze zdrowia ds. opracowania projektu zało-żeń nowej ustawy o cmenta-rzach i chowaniu zmarłych.

Zgon w podejrzanej sytuacji
Aspirant Marek Wręczycki z Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach

Jeśli zgon człowieka nastąpił w okolicznościach niejasnych, mieszkanie jest splądrowane, a osoba - brana przez nas za zmarłą ma wi-doczne obrażenia - wówczas wzywamy policję i jednocześnie pogotowie. Laik nie jest bowiem w stanie stwierdzić, czy doszło do zgonu - może to zrobić tylko lekarz. Natomiast jeśli nie ma podejrzeń, że śmierć nastąpiła w wyniku działania osób trzecich, wów-czas akt zgonu powinien wystawić nasz lekarz rodzinny. Po-daje w nim, czy śmierć nastą-piła z przyczyn naturalnych, czy też przyczyniły się do niego osoby trzecie. Dopiero na tej podstawie policja może powiadomić prokuratora, który wszczyna dochodzenie.

Czy powstanie instytucja koronera

Pochodząca jeszcze z 1959 roku ustawa o cmentarzach i chowaniu zmarłych jest przestarzała, dlatego w lipcu 2011 r. była nowelizowana. Usunęła biurokratyczne przeszkody, z jakimi spotykali się rodzice organizujący pogrzeb dzieci, które urodziły się martwe. Teraz czas na kolejną nowelizację - by rodzina w żałobie nie przeżywała dodatkowej traumy związanej z procedurą stwierdzenia zgonu. Dziś przepisy mówią, że kartę zgonu wypisuje lekarz. Jaki? Zdaniem lekarzy rodzinnych, należy doprowadzić do powołania w Polsce instytucji koronera, który zajmie się stwierdzaniem zgonu i wystawianiem kart zgonu. Byłby pomocny nie tylko rodzinie - w przypadku śmierci bliskiej osoby - ale także policji, która powiadamiana jest np. o zwłokach w stanie rozkładu. Wezwany do nich lekarz pogotowia naprawdę niewiele może zdziałać.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto