Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czy gminy uniosą ciężar dopłat do lokali najbiedniejszych lokatorów?

ANDRZEJ MADEJCZYK
W spółdzielczych i urzędowych kasach przyjdzie płacić więcej.Fot.MAGDALENA CHAŁUPKA
W spółdzielczych i urzędowych kasach przyjdzie płacić więcej.Fot.MAGDALENA CHAŁUPKA
Podwyżki czynszów (zwłaszcza w prywatnych budynkach), ogromne bezrobocie w naszych miastach, malejące dochody rodzin (bo i takie zjawisko obserwują pracownicy pomocy społecznej) powodują, że coraz trudniej zapłacić za ...

Podwyżki czynszów (zwłaszcza w prywatnych budynkach), ogromne bezrobocie w naszych miastach, malejące dochody rodzin (bo i takie zjawisko obserwują pracownicy pomocy społecznej) powodują, że coraz trudniej zapłacić za mieszkanie. Rośnie też liczba osób, które ubiegają się o dodatek mieszkaniowy.

W Chorzowie obecnie korzysta z takich dopłat aż 6 tys. rodzin. Budżet (państwowy i gminny) kosztuje to ponad 10 mln zł rocznie. Najwięcej z biednych, ponad 3,5 tys. rodzin, mieszka w budynkach komunalnych. Ok. 2 tys. w zasobach spółdzielczych i kilkaset w prywatnych kamienicach.

- Wysokość tych dodatków jest bardzo różna. Średnia wynosi 144,50 zł miesięcznie na rodzinę. Największe dopłaty to ok. 300 zł, najmniejsze 50, 60 zł. Liczba rodzin uprawnionych do dodatków systematycznie rośnie. Dwa lata temu było ich 4800, teraz jest 6000. W dodatku jest wielu ludzi mieszkających w czynszowych kamienicach, gdzie mieszkania mają spory metraż i nie da się im pomóc ze względu na przepisy - mówi Bożena Antończyk, dyrektor Ośrodka Pomocy Społecznej w Chorzowie.

Jeśli 3-osobowa rodzina ma mieszkanie powyżej 58 metrów kwadratowych, automatycznie nie przysługuje jej prawo do dodatku, choćby nie miała żadnych dochodów. Wsparcie otrzymują ci, którzy mają odpowiedni metraż i dochody nie przekraczające 150 proc. najniższej emerytury na osobę w rodzinie.

Tymczasem w życie mają wejść zmiany ograniczające krąg uprawnionych do dodatków.
- Chodzi zarówno o powierzchnię, jak i wielkość dodatku. Dotąd było tak, że maksymalnie dopłata nie mogła przekroczyć 70 proc. faktycznych kosztów, teraz ma to być tylko 60 proc. Metraż dający prawo do dofinansowania też się zmniejszy o kilka metrów, a zależy to od liczby osób w rodzinie - dodaje dyrektor Antończyk.

- Gdyby nie dodatek, nie wiem, co by w ogóle było. Dla mnie liczy się każda złotówka, bo z żoną mamy razem 520 zł dochodu, a w domu jest dwójka dzieci - żali się mieszkaniec Chorzowa (personalia do wiadomości redakcji).

- Te dopłaty ratują rodzinne budżety - twierdzi Alma Granat, właścicielka prywatnej kamienicy w Chorzowie. - U mnie mieszka siedem rodzin i cztery mają dodatek. Gdyby nie to, na pewno i oni, i wielu innych nie poradziliby sobie z opłacaniem mieszkania.

Z budżetu Siemianowic Śl. dodatki mieszkaniowe w tym roku pochłonęły ok. 6,5 mln zł. Na przyszły zaplanowano porównywalną kwotę i nie wiadomo, czy to wystarczy, by zaspokoić wszystkich potrzebujących. Ich liczba może gwałtownie wzrosnąć. Skarbnik miasta najbardziej obawia się jednego..

- Jeśli Huta Jedność pozwalnia ludzi, w kolejce po dodatki może się ustawić dwa do trzech tysięcy ludzi, bo przecież brać też trzeba pod uwagę zakłady kooperujące z hutą. Nie wyobrażam sobie tego. Albo trzeba by zrezygnować z inwestycji, albo zaciągnąć ogromny kredyt. Warto dodać, że dotacja z budżetu państwa to obecnie tylko 30 proc. pieniędzy wypłacanych na dodatki. 70 proc. pokrywa miasto - mówi Henryk Falkus, skarbnik Urzędu Miasta.

Prezydent Siemianowic Zbigniew Paweł Szandar mówi, że miasto chce ulżyć ludziom i w związku z tym nie będzie podwyżek podatku od nieruchomości, co powinno mieć przełożenie na czynsze. Skoro właściciele budynków będą płacić nadal taki sam podatek, to może ograniczą się z podwyższaniem komornego.
- Podwyżka podatku miała przynieść miastu 800 tys. zł. Te pieniądze nie wpłyną do kasy, więc może pozostaną w portfelach mieszkańców - ma nadzieję prezydent.

Rozsądną politykę czynszową w mieszkaniach komunalnych deklarują władze Chorzowa. Wiceprezydent Jan Michalik zapewnił nas, że podwyżki za metr kwadratowy będą rozłożone na lata i górny pułap cen będzie o wiele mniejszy niż w kamienicach prywatnych.

Rosnące komorne, zwłaszcza w budynkach prywatnych, to coraz większe wydatki na pomoc w płaceniu czynszu. Trzeba nawet liczyć się z tym, że przy wysokich opłatach w kolejce po dodatki ustawią się rodziny, które dotąd mogły korzystać, ale nie korzystały ze swoich uprawnień.
W Świętochłowicach z pomocy budżetu przy opłatach za mieszkanie korzysta obecnie blisko 3,5 tys. rodzin. W tym roku otrzymały one dotację w wysokości 5,8 mln zł.

- Podwyżki w prywatnych kamienicach są ograniczone przepisami, ale z pewnością mogą jakoś wpłynąć na zwiększenie wydatków na pomoc w formie dodatków mieszkaniowych. Wpływ na to ma zresztą nie tylko rosnący czynsz. Istotne są opłaty za media, które przecież rosną. Nie mówię już o coraz większym zubożeniu społeczeństwa, które widać wokół. Obecnie w mieście na sto osób otrzymujących dodatek mieszkaniowy tylko sześć mieszka w prywatnych budynkach. Staramy się pomagać w zamianach mieszkań większych na mniejsze, co nieraz jest jedynym wyjściem dla ludzi - tłumaczy Helena Kromer, dyrektor Ośrodka Pomocy Społecznej w Świętochłowicach.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chorzow.naszemiasto.pl Nasze Miasto