Kowalscy z Katowic do parku docierają na własnych rowerach (wypożyczenie parkowych kosztowałoby 20 zł za godzinę). Oszczędzają w ten sposób na biletach komunikacji miejskiej (10,80 zł w jedną stronę za wszystkich). Nie decydują się na samochód, by nie płacić za parking (10 zł). Nie wchodzą do zoo (38 zł), wesołego miasteczka (200 zł), ani skansenu (24 zł). Rezygnują też z seansu w planetarium (30 zł) i wspinaczki w parku linowym (120 zł).
Co więc zostaje Kowalskim? Na pewno nie kiermasz na wystawie kwiatów. On od tego roku również jest płatny (Kowalscy musieliby zapłacić 16 zł). Rodzina może więc zrobić sobie długi spacer po parkowych alejach, usiąść nad nastrojową przystanią, skorzystać z placów zabaw i siłowni na wolnym powietrzu. Może też podziwiać niedokończony Stadion Śląski, nieczynne słupy po kolejce linowej, wyjątkową roślinność. Rodzice z dziećmi skorzystają też z największej parkowej bezpłatnej atrakcji: koncertów i spektakli na Polach Marsowych i Dużym Kręgu Tanecznym. Kowalscy - o ile wezmą własne kanapki - mogą też zjeść posiłek na łonie natury (w restauracji musieliby zostawić od 50 do 200 złotych).
Do niedawna mogliby zrobić sobie grilla w specjalnych altanach. Ale ta akurat bezpłatna atrakcja została zdewastowana przez wandali. Wkrótce pojawią się kolejne atrakcje sezonowe, jak chociażby kąpielisko Fala. Ale też nie za darmo.
Co sądzicie o parkowych opłatach? Które mają rację bytu, a które powinny zostać zniesione? Komentujcie!
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?