Wyjątkowe połączenie klimatu uzdrowiska, jakim Królewska Huta była przez kilkadziesiąt lat oraz przemysłu, który ściągał tu robotników, urzędników i możnych przedsiębiorców sprawiło, że Chorzów w XIX i w pierwszych dekadach XX wieku z powodzeniem mógł rywalizować o miano kulinarnej stolicy Górnego Śląska. Było tu sporo znakomitych hoteli, świetnie rozwinięty handel oraz aż trzy stacje kolejowe.
Wspomnienia o ówczesnych lokalach wraz z przepisami na potrawy przyrządzane w chorzowskich domach zawarła w książce "Chorzów od kuchni" Elżbieta Łabońska, nauczycielka.
Jej rodzina jest związana z naszym miastem od 1850 roku. Mieszkali tu już jej pradziadkowie. Pradziadek był górnikiem, a dziadek - urzędnikiem ZUS-u. Ona sama pasję do gotowania odziedziczyła po dwóch babciach, niezrównanych kucharkach.
- Kończymy już skład książki. Mamy nadzieję, że będzie gotowa pod koniec października - informuje Rafał Zaręba,
naczelnik Wydziału Kultury, Sportu i Turystyki Urzędu Miasta Chorzów. Jej nakład wyniesie 2 albo 3 tysiące egzemplarzy.
Cena na razie nie jest znana. Na pewno zawierająca wiele archiwalnych fotografii, reprodukcji etykiet likierów, piw i papierosów (m.in. "Śląskiego rarytasu") książka będzie świetnym gadżetem promującym Chorzów.
Inicjatorem powstania książki jest Joachim Otte, wiceprzewodniczący rady miasta.
- W czasie pracy nad książką odkryłam wiele ciekawych rzeczy związanych z chorzowską gastronomią - opowiada Elżbieta Łabońska. - Na przykład przed II wojną światową istniały tu aż trzy duże obiekty gastronomiczno-rekreacyjne - przy ul. Wolności (z huśtawkami, ślizgawkami w zimie), na Górze Redena (wciąż stoi główny budynek tego obiektu) oraz w Dolinie Szwajcarskiej (czyli na terenie dzisiejszego Parku Śląskiego, między przystanią a Dużym Kręgiem, jego właścicielami byli Szwajcarzy). Ten ostatni to była Gospoda Parkowa; nie mylić z dzisiejszą Restauracją Parkową, która nie ma wiele wspólnego z poprzedniczką - opowiada autorka.
- Właściciele obiektów mieli szerokie spektrum działania. Nie ograniczali się tylko do gastronomii. Mieli swoje hurtownie piwa, cygar, papierosów. Sprowadzali znane postaci z dziedziny kultury. Odbywały się u nich pokazy ptaków, sztucznych ogni. Po prostu gwarantowali rozrywkę chorzowianom. Były też restauracje automatyczne. Ja sama pamiętam taką restaurację już z czasów powojennych, ale z Katowic, gdzie byłam z ojcem. Maszyna wydawała np. talerzyk z zakąską - dodaje Elżbieta Łabońska.
W książce znajdziemy m.in. przepis na pyszny krem sułtański, na który kiedyś chodziło się do kawiarni "Nasza" albo do Goplany.
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?