Będą unijne fundusze na inwestycje w małe regionalne lotniska

Czy niewielkie lotnisko rybnickiego aeroklubu ma szansę stać się portem lotniczym z prawdziwego zdarzenia? Choć dziś wydaje się to nieprawdopodobne, już wkrótce może być całkiem realne. Jak poinformował goszczący kilka dni temu w Rybniku Eugeniusz Wróbel, wiceminister transportu, w latach 2007-2013 jego resort zamierza przeznaczyć 350 mln euro na rozbudowę i modernizację infrastruktury polskich lotnisk oraz 50 mln euro na infrastrukturę nawigacyjną. Pieniądze mają pochodzić ze środków Unii Europejskiej - w ramach programu sektorowego "Infrastruktura i środowisko".

Prywatny ruch

Wiceminister Wróbel zapowiedział, że pod koniec roku rząd powinien zająć się przygotowywaną w resorcie strategią dla lotnictwa cywilnego. Jej częścią ma być m.in. projekt krajowej sieci lotnisk oraz pakiet zmian legislacyjnych zakładających między innymi liberalizację prawa lotniczego. To powinno ożywić prywatny ruch lotniczy, który wykorzystuje małe lotniska, takie jak to w Rybniku Gotartowicach. Dzierżawi je rybnicki aeroklub. Już kilka razy brane były pod uwagę plany rozbudowy lotniska.

Olgierd Jeremiasz, prezes rybnickiego aeroklubu, przyznaje, że pomysł jest znakomity i uwzględnia tendencje we współczesnym lotnictwie cywilnym - przybywa ludzi, którzy chcieliby docierać szybko do celu przeznaczenia właśnie niedużymi, lekkimi samolotami. Przecież już od pewnego czasu lądują w Gotartowicach i wylatują stąd prywatne samoloty.

Czasem lądują

- Latem, przy dobrej pogodzie, przyjmujemy takie jednostki co kilka dni. Kiedyś 11-osobowym samolotem lądował tutaj ambasador Wielkiej Brytanii, który miał umówione spotkanie w jednym z okolicznych miast, chyba w Raciborzu. Przyjmowaliśmy też zespół Ich Troje, który przyleciał na koncert sześcioosobowym samolotem - mówi Olgierd Jeremiasz.

Nie można jednak zapominać, że nie zawsze warunki pozwalają na lądowanie samolotów w Gotartowicach. Lotnisko nie ma bowiem porządnego pasa startowego. Gdy spadnie śnieg, nikt nie podejmie decyzji o przyjęciu samolotu. Trzeba by więc zacząć inwestycję od wybudowania pasa startowego i wyposażyć go w światła. W tym celu należałoby powiększyć teren na rozbudowę lotniska, czyli dokupić nieco hektarów. Przydałaby się też odpowiednia infrastruktura i zaplecze dla portu lotniczego.

Kierunek Suwałki

Aeroklub dysponuje swoimi samolotami, używa ich jednak wyłącznie do celów szkoleniowych. Takie loty szkolne odbywają się czasem aż do Suwałk. - Gdyby stworzyć port lotniczy, na pewno znaleźliby się przewoźnicy, którzy świadczyliby usługi dla mieszkańców. Oczywiście, nie byłyby to tak duże samoloty jak w Pyrzowicach. Na początku trzeba by się ograniczyć do samolotów kilkudziesięcioosobowych. Ale - po rozbudowie i modernizacji - śmiało mogłyby stąd latać samoloty nawet 30-osobowe - uważa Olgierd Jeremiasz.

Jako przykład świetnie działającego miniportu lotniczego podaje Lubin. Wiele małych samolotów tam właśnie ląduje. Niektóre z nich przylatują z krajów zachodnich, mimo że niedaleko mają lotnisko we Wrocławiu. Ten port wybudowany został przez KGHM. Rybnicki aeroklub nie ma jednak pieniędzy na rozbudowę; potrzebne byłyby potężne nakłady finansowe. Szansą są właśnie pieniądze z Unii Europejskiej.

W Polsce jest 12 portów lotniczych (warszawskie Okęcie i 11 regionalnych) oraz 41 lotnisk lokalnych, z czego 36 to lotniska aeroklubowe, 4 przemysłowe i jedno prywatne. Z unijnych pieniędzy będzie mogło skorzystać dziewięć polskich lotnisk, które są w sieci portów europejskich. Mniejsze porty mogą liczyć na unijne pieniądze z programów regionalnych.