Udział w chorzowskim mityngu to pani pierwszy występ na Śląsku?
Tak. Nie miałam okazji wcześniej tu startować. Z powodu kontuzji nie wzięłam udziału w lipcowych mistrzostwach Polski, które odbyły się w Bielsku-Białej. Myślę, że mój start tutaj, był dla mnie nowym doświadczeniem.
Czy uważała pani, że młot nie poleciał tak daleko jak zazwyczaj, przez nasze "gęste" powietrze?
Chyba nie (śmiech). Bardziej chodzi mi o kontakt z młodymi zawodniczkami, które dopiero zaczynają swoją przygodę z młotem.
Pytały panią co zrobić, by osiągnąć taki sukces jak Anita Włodarczyk?
Takie pytanie nie padło, ale gdyby je zadano, to odpowiedziałabym, że najważniejsza jest ciężka praca i wytrwałość. To klucz do mojego sukcesu.
Jak zaczęła się pani przygoda z młotem?
Od rzucania dyskiem. Ale w moim klubie większość zawodników miotała młotem, więc ja też postanowiłam spróbować sił w tej konkurencji.
I co było potem?
Potem zaczęłam się bawić młotem ma małych mityngach i okazało się, że odnoszę w tej rywalizacji sukcesy.
Romans z młotem zaowocował mistrzostwem i rekordem świata. Jest pani już spełnioną zawodniczką?
Chciałabym, żeby ten - jak pan to określił - romans, potrwał jeszcze kilka lat. Marzeniem każdego sportowca jest medal na olimpiadzie. W 2008 r. w Pekinie zajęłam szóste miejsce i tym wynikiem zrealizowałam swój ówczesny cel. Teraz mam nadzieję, że za dwa lata, na igrzyskach w Londynie powalczę o medal.
Niektórzy mówią, że rzut młotem to dyscyplina raczej dla mężczyzn.
Jeszcze do niedawna tak było. Po raz pierwszy kobiety wystartowały w tej dyscyplinie na igrzyskach w Sydney. Od tamtego czasu dyscyplina w kobiecym wydaniu ciągle się rozwija. Można zauważyć poprawę wyników.
Lubi pani przecierać szlaki? Zanim zajęła się pani lekkoatletyką, uprawiała pani pewną dyscyplinę, jako jedyna kobieta w Polsce.
Tak. Kiedyś jeździłam w zawodach speedrowerowych. To są wyścigi rowerowe wzorowane na żużlu. To bardzo fajna, widowiskowa dyscyplina. Przyjeżdżaliśmy nawet na zawody do Rybnika i Świętochłowic.
Czyli jednak rywalizowała pani na Śląsku.
I nawet miałam tutaj niebezpieczny wypadek. Pamiętam, że kibice bardzo ciepło mnie wtedy potraktowali i wygwizdali sprawcę kolizji.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?